Skra po raz piąty - relacja ze spotkania Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów

W trzech spotkaniach zakończyła się rywalizacja w finale PlusLigi pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Asseco Resovią Rzeszów. Bełchatowianie piąty tytuł mistrzowski wywalczyli w piątek w Rzeszowie, pokonując Resovię 3:1. Mecz był najbardziej wyrównany ze wszystkich spotkań finałowych, a obie drużyny stworzyły niezłe widowisko.

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 1:3 (21:25, 25:22, 23:25, 19:25)

Resovia: Woicki, Hernandez, Wika, Gawryszewski, Oivanen, Gierczyński, Ignaczak (libero) oraz Papke, Kusior, Łuka

Skra:Pliński, Możdżonek, Falasca, Antiga, Murek, Wlazły, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz, Dobrowolski, Kurek

Wynik finałowej rywalizacji w PlusLidze został już właściwie przesądzony przed tygodniem w Bełchatowie, kiedy to Skra dwukrotnie 3:0 pokonała Asseco Resovię. Poziom prezentowany przez oba zespoły dawał małe szanse na to, że finały potrwają dłużej niż trzy spotkania. Tak też się stało, ale zgodnie z obietnicą, w spotkaniu przed własną publicznością Resovia nawiązała ze Skrą wyrównaną walkę, przegrywając po ciekawym pojedynku.

Mecz lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy wygrali dwie pierwsze akcje i wyszli na prowadzenie 2:0. Resovia szybko doprowadziła do wyrównania i przez dłuższy czas walka toczyła się punkt za punkt. Skra odskoczyła Resovii dopiero w drugiej fazie seta, od stanu 14:14 zdobywając 5 punktów z rzędu i właściwie przesądzając losy tej partii. Aż trzy punkty z pięciu na konto Skry zostały zapisane po autowych atakach rzeszowskich siatkarzy (Wika i dwa razy Oivanen). W całej pierwszej partii rzeszowianie aż siedmiokrotnie atakując posyłali piłki na aut. Dokładając do tego słabą skuteczność w pierwszym ataku, a także - podobnie jak przed tygodniem - problemy z przyjęciem zagrywki Możdżonka i Antigi - partia ta nie mogła się zakończyć inaczej niż zwycięstwem podopiecznych Daniela Castellaniego.

W drugiej partii role się odwróciły. W rzeszowskim zespole dobrze zaczęły funkcjonować zagrywka i blok i po kilku minutach gry Resovia prowadziła już 9:5. W bełchatowskim zespole mylić zaczął się nawet jego lider w dwóch poprzednich meczach - Dawid Murek, wskutek czego po dwóch autowych atakach został on zmieniony przez Michała Bąkiewicza, który rozegrał świetne spotkanie. - Jeżeli jakieś ogniwo w Skrze zaczyna szwankowac, to wchodzi zawodnik z ławki, zastępuje go i zostaje MVP meczu - komentował później libero Resovii Krzysztof Ignaczak. Na drugiej przerwie rzeszowski zespół prowadził 16:12. Chwilę później na zagrywce stanął Stephane Antiga, sprawiając dużo problemów rzeszowskim przyjmującym. Skra odrobiła kilka punktów i zbliżyła się do rywala na dwa oczka (18:16). Wydawało się, że mistrzowie Polski doprowadzą do remisu, jednak dwie długie akcje zakończyły się na korzyść rzeszowian i gospodarze ponownie uzyskali czteropunktową przewagę. Nerwowo dla miejscowych zrobiło się w samej końcówce, kiedy Resovia nie skończyła pięciu kolejnych piłek setowych. Ostatni punkt w secie drugim dał rzeszowskiej drużynie dopiero Mariusz Wlazły, posyłając piłkę na aut. Warto dodać, że ostatni raz Resovia wygrała partię ze Skrą … pięć lat temu, w pierwszym sezonie po powrocie rzeszowskiego zespołu do siatkarskiej ekstraklasy.

Partia trzecia była najbardziej wyrównana w całym spotkaniu. Przewaga była raz po stronie jednej, raz po stronie drugiej drużyny. Skra odskoczyła dopiero w końcówce, kiedy atak skończył Michał Bąkiewicz (który w połowie partii pojawił się ponownie za Dawida Murka), a zagrywki Antigi nie odebrali rzeszowscy przyjmujący (17:19). Dwupunktowe prowadzenie bełchatowianie dowieźli do końca partii, którą wygrali do 23. W decydującej fazie seta rzeszowski zespół aż cztery razy mógł doprowadzić do remisu i odwrócić losy pojedynku. Najpierw kontra Gierczyńskiego została zatrzymana przez bełchatowski blok. Kilka minut później Resovia nie skończyła kolejnej kontry. Przy stanie 22:23 rzeszowska drużyna zmarnowała kolejną szansę do remisu, nie mogąc skończyć ataku. Wreszcie przy piłce setowej plas Wlazłego mógł zostać obroniony, zwłaszcza, że piłkę na dłoniach miał Piotr Łuka.

Set czwarty przypominał ostatni partie dwóch pojedynków w Bełchatowie w zeszłym tygodniu. Podłamani porażką w poprzedniej odsłonie spotkania rzeszowianie niemal nie podjęli walki z rywalem. Wyniki 5:10, 12:18 i 19:25 najlepiej odzwierciedlają przebieg tej partii. Skry z rytmu gry nie wybiła nawet kontuzja Stephana Antiga w początkowej fazie seta. - Dobrze, że nie podcięło to nam skrzydeł. Dawid Murek wszedł i zagrał jak prawdziwy profesor - cieszył się po meczu libero Skry Piotr Gacek.

Po raz piąty z rzędu mistrzowski tytuł powędrował więc - zgodnie z przedsezonowymi przewidywaniami - do Bełchatowa. Resovii przypadło srebro, które dla rzeszowskiego zespołu jest ogromnym sukcesem i dużym krokiem na przód. W przyszłym roku zarówno Skra jak i Resovia będą reprezentować Polskę w Lidze Mistrzów.

Źródło artykułu: