W rundzie rewanżowej PlusLigi drużyna Michała Gogola wygrała jeden mecz z najgorszym w tabeli Dafi Społem Kielce. Pasmo niepowodzeń sprawiło, że Espadon Szczecin jest poważnym kandydatem do spadku. Nad miejscami barażowymi ma już tylko punkt przewagi.
- Niestety, ale taka jest prawda, że walczymy o utrzymanie. Chcemy naturalnie uniknąć baraży, ale stąpamy twardo po ziemi i mamy świadomość tego, że taki wariant realnie nam zagraża - przyznaje Michał Gogol. - Przed nami cztery trudne mecze i jeżeli faktycznie skończy się na tym, że o utrzymanie będziemy bić się w barażach, to podejdziemy do nich z odpowiednim zaangażowaniem. Cel jest jasny: mamy pozostać w PlusLidze.
Espadon wyrównał w tym sezonie rekord porażek, który ustanowił pod wodzą Milana Simojlovicia krótko po awansie do elity. Michał Gogol był wtedy asystentem Serba. Po objęciu stanowiska pierwszego trenera wyprowadzenie zespołu z kryzysu szło Gogolowi równie topornie i trwało dziewięć kolejek.
- Przeżywałem zły okres jeszcze mocniej niż wtedy. Czuję się odpowiedzialny za tę serię porażek i wiele rzeczy biorę na klatę. Mam wrażenie, że w tym przypadku zabrakło nam nieco szczęścia. Przy jego odrobinie mogliśmy wygrać któryś z meczów. Dziewięć porażek odbiło się na sytuacji w tabeli, ale też na kondycji mentalnej zespołu. Trudno było zbudować w zespole pozytywne myślenie. Mamy świadomość, gdzie jesteśmy i dlatego kluczowe jest, żeby nie przestawać wierzyć, pracować i walczyć o absolutnie każdą piłkę - mówi szkoleniowiec.
Gogol prowadzi drużynę w PlusLidze samodzielnie po raz pierwszy w karierze. Przyznaje, że mocno przeżywa jej niepowodzenia.
- Praktycznie od stycznia bardzo mało śpię. Budzę się w środku nocy i zaczynam myśleć, jakie zmiany wprowadzić, czego jeszcze spróbować. Czuję się odpowiedzialny za wyniki zespołu. Powiem uczciwie, że były takie mecze, po których było mi głupio i czułem wstyd. Nie jestem trenerem zza granicy czy osobą, która przyszła tu za pieniędzmi. Zdecydowałem się przyjechać do Szczecina, bo wierzę w Espadon, w ten projekt, w to miasto i utożsamiam się z tym miejscem. Po lepszym okresie muszę zmierzyć się także z tym trudniejszym. Mogę nie spać całymi nocami, ale nie będę marudził, ponieważ to jest część mojego zawodu - zaznacza trener Espadonu.
Przed szczecinianami w poniedziałek mecz z PGE Skrą Bełchatów. Poprawia się ich sytuacja kadrowa. Na boisko powinni wrócić atakujący Bartłomiej Kluth i Mateusz Malinowski, a także przyjmujący Jeffrey Menzel.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek o urazie oka. "Dostałem piłką, zrobiła się mała dziura"