BBTS Bielsko-Biała - PGE Skra Bełchatów: waleczni gospodarze bez punktów

WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / BBTS Bielsko-Biała
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / BBTS Bielsko-Biała

W meczu 29. kolejki PlusLigi BBTS Bielsko-Biała przegrał z PGE Skrą Bełchatów 1:3. MVP spotkania wybrano przyjmującego gości, Bartosza Bednorza. Bielszczanie wysoko zawiesili rywalom poprzeczkę, ale nie zdołali wywalczyć choćby punktu.

Po wygranej Trefla Gdańsk nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:2 jasne stało się, że PGE Skra Bełchatów fazę zasadniczą zakończy na drugim miejscu. Z kolei BBTS Bielsko-Biała wciąż ma szansę na to, żeby uratować się przed bezpośrednim spadkiem z PlusLigi, ale by tak się stało musi odrobić dwupunktową stratę do Łuczniczki Bydgoszcz. W starciu z PGE Skrą bielszczanie nie byli faworytem, ale doskonale wiedzieli jak ważny to dla nich mecz i nie zamierzali się poddawać bez walki.

Mecz lepiej zaczęli jednak bełchatowianie, którzy początkowo zyskali niewielką przewagę. Bielszczanie dotrzymywali kroku wyżej notowanym rywalom i szybko zdołali odrobić część strat. Motorem napędowym w ofensywie był Wiaczesław Tarasow, który po inauguracyjnej partii miał na swoim koncie 8 punktów. To właśnie na nim opierała się gra BBTS-u. Z kolei bełchatowianie opierali swoją grę na środkowych, a kompletnie zawodził Szymon Romać, który w pierwszej partii nie zakończył żadnego ataku. BBTS wykorzystał to i po emocjonującej końcówce wygrał 25:23.

Wygrana podbudowała siatkarzy z Bielska-Białej, którzy początkowo popełniali mniej błędów i zyskali trzy "oczka" przewagi (11:8), ale już po chwili na świetlnych tablicach był remis. Nadal gościom najwięcej punktów przynosiły ataki środkowych Karola Kłosa i Srećko Lisinaca. Problemem była jednak gra skrzydłowych. Obie ekipy grały falami, najpierw PGE Skra zyskiwała dwa "oczka" zaliczki, a za chwilę BBTS wyrównywał stan seta. Zespół z Bełchatowa grał skuteczniej i w decydującej fazie partii utrzymał nerwy na wodzy, dzięki czemu doprowadził do wyrównania.

Początek trzeciej odsłony to festiwal błędów bełchatowian. Goście atakowali albo po autach, albo zatrzymywał ich pojedynczy blok rywali (6:1). Trener przyjezdnych, Roberto Piazza, zdecydował się na zmianę atakującego: zawodzącego Romacia (2 punkty w dwóch partiach) zmienił Mariusz Wlazły, a na boisku pojawił się też rozgrywający Marcin Janusz. Zmiany te odmieniły grę bełchatowian. Mimo że goście przegrywali 8:16, to do wyrównania doprowadzili przy 21:21. W końcówce w polu zagrywki królował Wlazły i to on zapewnił swojemu zespołowi triumf.

Przegrany w końcówce trzeci set podłamał bielszczan. W ostatniej partii PGE Skra szybko wywalczyła sobie przewagę, ale po wejściu na boisko Bartosza Janeczka gospodarze zdobyli trzy punkty z rzędu i zbliżyli się do rywali na jedno "oczko" (11:12). Dla podopiecznych Piazzy był to sygnał ostrzegawczy, którego nie zlekceważyli. W końcówce tej partii BBTS był tylko tłem dla lepiej dysponowanych rywali i ostatecznie w starciu z bełchatowianami nie wywalczył nawet punktu.

BBTS Bielsko-Biała - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:23, 22:25, 23:25, 18:25)

BBTS: Peacock, Cedzyński, Łukasik, Krikun, Tarasow, Siek, Jaglarski (libero) oraz Bucki, Janeczek.

PGE Skra: Lisinac, Ebadipour, Bednorz, Romać, Łomacz, Czarnowski, Piechocki (libero) oraz Czarnowski, Penczew, Wlazły, Janusz.

MVP: Bartosz Bednorz (PGE Skra Bełchatów).

ZOBACZ WIDEO: Vital Heynen: Chcę, żeby ludzie byli dumni z tej reprezentacji

Źródło artykułu: