Poniedziałkowe spotkanie w Rzeszowie było decydującym w pojedynku pomiędzy Developresem SkyRes Rzeszów a ŁKS-em Commercecon Łódź.
Rzeszowianki pod koniec premierowej partii, którą ostatecznie przegrały, przejęły inicjatywę. Dwa kolejne sety zapisały bardzo pewnie na swoje konto i w trzeciej odsłonie prowadziły nawet sześcioma punktami.
I nagle ich gra stanęła w miejscu. - Niestety w czwartej odsłonie zupełnie nam nie poszło. Miałyśmy bardzo dużą przewagę i ją straciłyśmy. Przegrałyśmy wygranego seta - mówiła Katarzyna Żabińska, ledwo powstrzymując łzy.
ŁKS był osłabiony, ostatnie spotkanie okupił kontuzją Regiane Bidias, kluczowej zawodniczki zespołu, która tym razem śledziła wydarzenia zza band. - Wiara jest bardzo ważna. My wierzyłyśmy na pewno do końca. Był jednak ten jeden set, w którym miałyśmy przestój i one doprowadziły do remisu oraz tie-breaka - tłumaczyła środkowa.
Developres miał po swojej stronie wszelkie atuty. Wystrzegał się błędów, a Helene Rousseaux praktycznie każdą piłkę zamieniała na punkt. Kibice dopisali na Podpromiu i mocno wspierali swój zespół. - Miałyśmy nadzieję, że u siebie będzie nam łatwiej. Jednak zespół z Łodzi po raz kolejny z nami wygrał - podkreśliła Żabińska.
- Spodziewałyśmy się bardzo trudnego meczu, w tym roku wygrałyśmy z nimi tylko jedno spotkanie. Miałyśmy nadzieję, że u siebie, ostatni mecz okaże się wygrany - zakończyła.
Zawodniczki z Rzeszowa długo nie mogły pozbierać się po końcowej piłce i nie ukrywały emocji. Z jednej strony siatkarki ŁKS-u świętowały ze swoimi kibicami ogromny sukces, a z drugiej ich rywalki mocno przeżywały niewykorzystaną szansę.
Ostatecznie Developres zagra z Grot Budowlanymi o brąz, a ŁKS powalczy o złoto z Chemikiem Police.
ZOBACZ WIDEO PSG idzie na "setkę". Arbiter "znokautował" piłkarza Bordeaux [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]