Dominika Pawlik: Nieważne jak się zaczyna, ważne, żeby kończyć jak PGE Skra i PlusLiga (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / PGE Skra Bełchatów
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / PGE Skra Bełchatów

Gdyby cały sezon był taki, jak play-offy, to kibice i zawodnicy mogliby nie wytrzymać natłoku emocji. Po ponad siedmiu miesiącach wyłoniono mistrza, drużynę, która nie dominowała, ale najlepiej przygotowała się do końcówki - PGE Skrę Bełchatów.

Można w fazie zasadniczej grać niezwykle równo, bić rekordy, a równocześnie grać równie efektownie w Lidze Mistrzów, bić się jak równy z równym podczas Klubowych Mistrzostw Świata, a na koniec zostać ze srebrnym medalem. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie zdołała wywalczyć, trzeciego z rzędu, tytułu mistrzowskiego.

Trudno jest się dobrze przygotować do sezonu, w którym ma się kilka momentów kulminacyjnych: Puchar Polski, Klubowe Mistrzostwa Świata, finały PlusLigi i jeszcze Ligę Mistrzów. Miejmy nadzieję, że w tych ostatnich rozgrywkach kędzierzynianom uda się wywalczyć medal.

PGE Skra Bełchatów nie dokonała spektakularnych wzmocnień, hitem było pozyskanie Milada Ebadipoura, który jednak prezentował niestabilną formą aż do play-offów. Docieranie się całej drużyny z Grzegorzem Łomaczem, a później Marcinem Januszem, trwało trochę czasu i tak naprawdę dopiero pod koniec drugiej rundy było widać, na co tę drużynę stać. Zespołowość, zimna krew w końcówkach i znakomita zagrywka - recepta na złoto.

Bełchatowianie nie są jednak jedynymi wygranymi sezonu. Uczestnicy małego finału, czyli bitwy o brąz. Trefl Gdańsk i Indykpol AZS Olsztyn można śmiało dołączyć do tego grona. Start ekipy z Trójmiasta stał pod znakiem zapytania, a skład Akademików na papierze przed sezonem, wydawał się wystarczyć na 8-9. miejsce. Obie drużyny zaprezentowały ogromny charakter i potwierdziły tezę, że nie tylko budżet ma znaczenie, a zespołowość może być ważniejsza od indywidualności. Istotne również jest stworzenie składu dobrze dobranego charakterologicznie, zarówno w Gdańsku, jak i Olsztynie, ta sztuka się udała.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Narzekanie na słabszy poziom, brak (nowych) wielkich nazwisk i zbyt dużo meczów ze względu na 16 drużyn - to wszystko prawda. Jednak końcówka sezonu wynagrodziła kibicom wszystko z nawiązką.

Już teraz wiemy, że do PlusLigi trafi kilku ciekawych zawodników, liga zmniejszy się o dwie drużyny, a pojawiła się także nadzieja na transmitowanie większej liczby spotkań w internecie. Czego chcieć więcej?

Źródło artykułu: