Liga Narodów Kobiet. Malwina Smarzek: Moja dobra gra, to przede wszystkim zasługa zespołu

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

W spotkaniu z Argentyną, Malwina Smarzek po raz kolejny udowodniła, że jest zdecydowaną liderką reprezentacji Polski. Młoda atakująca skromnie jednak przyznaje, że jej dobra gra to przede wszystkim zasługa zespołu.

- Rola liderki wykreowała się właściwie sama. Ja staram się sobie z tym faktem radzić. Mam chyba najłatwiejszą rolę w drużynie jeśli chodzi o zdobywanie punktów. Ktoś przecież te piłki musi przyjąć i wystawić. Ok, dostaję bardzo dużo piłek, ale cieszę się, że dziewczyny i trener darzą mnie tak dużym zaufaniem. Wszyscy na mnie liczą, a ja robię wszystko, żeby zespołu nie zawieść w trudnych momentach - powiedziała po spotkaniu z Argentyną Malwina Smarzek.

Dla liderki reprezentacji Polski, wtorkowe starcie, rozegrane w hali Łuczniczka w Bydgoszczy, było wyjątkowe. Przed czterema laty, na dwa tygodnie przed swoimi 18. urodzinami, Malwina Smarzek zadebiutowała w wyjściowej szóstce drużyny narodowej. W ostatnim meczu kwalifikacji do mistrzostw Europy 2015 z Ukrainą, który Polki wygrały 3:0, zdobyła 20 punktów i została wybrana MVP spotkania. Takim samym dorobkiem młoda atakująca mogła poszczycić się w konfrontacji z Argentyną.

- Kawałek czasu minęło od tamtego występu. Ja do tej hali podchodzę bardzo sentymentalnie, ponieważ tutaj dostałam swoją szansę od trenera Piotra Makowskiego. Wpuścił mnie wówczas do gry w jednym meczu w podstawowej szóstce, dlatego bardzo dobrze wspominam ten obiekt - przyznała młoda zawodniczka, która w starciu z Albicelestis po raz kolejny zaimponowała skutecznością ataku, kończąc rywalizację z imponującym wynikiem (78 proc. - dop. red.).

- Łatwo się gra takie mecze, kiedy wszystko się układa i ma się wolną głowę. Wiadomo, że czasami, kiedy są trudne momenty i dostaję dużo piłek, też się zacinam. Moja rola polega jednak na tym, żeby kończyć te najważniejsze akcje. Zdarza się jednak, że ta presja jest duża. Kiedy np. jest 14:14 w tiebreaku, mnie również jest trudno podjąć dobre decyzje, bo nadal jestem młodą zawodniczką. Co innego, gdy prowadzi się 16:8, wówczas łatwiej zaryzykować - przyznała liderka polskiej kadry.

W meczu z zespołem z Ameryki Południowej o kłopotach nie mogło być mowy. Biało-Czerwone praktycznie od pierwszej do ostatniej piłki posiadały kontrolę, utrzymując kilkupunktową przewagę w każdym z setów. Zdaniem byłej atakującej Chemika Police, ten pojedynek tylko z pozoru mógł wydawać się łatwy.

- Mecz był dla nas dosyć trudny. Co prawda wygrałyśmy szybko i gładko 3:0, ale gdzieś tam presja na nas ciążyła. To nie było starcie z Chinkami czy z USA, gdzie nie byłyśmy faworytem i nie miałyśmy nic do stracenia. Tym razem wychodziłyśmy z myślą, że musimy kontrolować grę od początku do końca. Narzucić rywalkom presję i swój styl. Udało się, co powinno być dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami - stwierdziła Malwina Smarzek.

Wygrywając z Argentyną 3:0, polskie siatkarki praktycznie zapewniły sobie miejsce w elicie na kolejny sezon. W dużej mierze jest to zasługa dobrej gry we wcześniejszych turniejach, z których podopieczne Jacka Nawrockiego przywiozły trzy zwycięstwa. Był to wynik powyżej oczekiwań większości kibiców i samego zespołu.

- Nie do końca spodziewałyśmy się, że na tym zagranicznym tourne'e pójdzie nam tak dobrze. Po części nastawiałyśmy się na turnieje w Polsce. Nie da się bowiem ukryć, że grałyśmy z klasowymi przeciwnikami. Większość z nas po raz pierwszy mierzyła się z takimi ekipami jak USA czy Chiny, więc było to pewne przeżycie. Tym bardziej się cieszymy, że wygrałyśmy trzy spotkania, a w kilku przegranych również pokazałyśmy się w miarę z dobrej strony - powiedziała atakująca polskiej ekipy.

Przed reprezentacją Polski mecze z Niemcami i Belgią. To bez wątpienia dużo bardziej wymagający przeciwnicy niż Argentyna. 22-latka zdaje sobie sprawę z klasy rywali i oczekiwań kibiców. Zapewnia również, że drużyna zrobi wszystko, aby usatysfakcjonować fanów.

- Kolejne dwa dni będą dla nas bardzo ciężkie. Czekają nas trudne mecze. Belgia i Niemcy to przecież rywale na naszym poziomie. Pokazały to zresztą ubiegłoroczne Mistrzostwa Europy, gdzie grałyśmy z Niemkami bardzo długie spotkanie. Wiadomo, że oczekiwania wobec nas rosną, ale to zrozumiałe. Wygrałyśmy z Chinkami, Włoszkami i Koreą, a z Tajlandia byłyśmy o krok. Pokazałyśmy w ten sposób, że potrafimy dobrze grać. Myślę jednak, że tylko dobrą grą możemy sobie "kupić" kibiców i zachęcić do przychodzenia na nasze mecze - przyznała utalentowana atakująca, która przewodzi w rankingu najlepiej punktujących siatkarek w rozgrywkach Ligi Narodów Kobiet. - Cóż, po prostu tak wyszło. Staram się na tym zupełnie nie skupiać. To tylko liczby, a główna zasługa należy do dziewczyn - odpowiedziała Malwina Smarzek, zapytana o wspomniany ranking.

ZOBACZ WIDEO Kontuzja Glika może wpłynąć na taktykę. Szadkowski: Jego brak popchnie trenera do ustawienia z trzema obrońcami

Komentarze (0)