Resovia wróciła do elity - podsumowanie sezonu 2008/2009 w wykonaniu Resovii Rzeszów

Na taki sukces, jaki był udziałem Resovii Rzeszów w sezonie 2008/2009 kibice w stolicy Podkarpacia czekali kilkadziesiąt lat. Rzeszowska drużyna okazała się jednym z lepszych zespołów w kraju, zdobywając zrebro MP. Do beczki miodu trzeba jednak dodać łyżkę dziegciu, bo fatalny występ w Challenge Cup to chyba jedno z większych rozczarowań polskiej siatkówki w ubiegłym sezonie.

W tym artykule dowiesz się o:

Częstochowski desant

Rzeszowska drużyna była zespołem, który przed sezonem 2008/2009 dokonał ogromnych zmian w składzie. Przede wszystkim z Częstochowy ściągnięto trio - Paweł Woicki, Krzysztof Gierczyński i Marcin Wika. Dołączył do nich młody perspektywiczny fiński atakujący Mikko Oivanen, a także środkowy Bartosz Gawryszewski. Największym hitem transferowym było jednak ściągnięcie do Rzeszowa trenerskiej legendy - Ljubomira Travicy, który wcześniej pracował m.in z reprezentacją ówczesnej Jugosławii. Już w tym miejscu warto wspomnieć, że szkoleniowiec dołączył do zespołu, kiedy kadra była już praktycznie skompletowana, dlatego też nie miał praktycznie żadnego wpływu na budowę drużyny. Przed Travicą stanęło więc trudne zadanie scalenia znacznie przebudowanej drużyny tak, by zgodnie z założeniami, powalczyła o podium mistrzostw Polski.

Nie tak to miało wyglądać

Nic więc dziwnego, że po zbudowaniu w Rzeszowie tak mocnej ekipy, wszyscy z dużymi nadziejami przystępowali do sezonu 2008/2009. Ambicje i marzenia zweryfikował już pierwszy mecz ligowy, w którym Resovia uległa na własnym boisku 2:3 ZAKSIE. Jak się później okazało, kędzierzyńska drużyna stała się "czarnym koniem" PlusLigi, ale wtedy ta porażka została odebrana w Rzeszowie jako duże rozczarowanie. - Jesteśmy jeszcze ociężali, to jest okres przygotowań i nie zawsze drużyna potrafi się zgrać - tłumaczył po tym spotkaniu trener Ljubo Travica dodając, że jego drużyna spodziewała się, że będzie to ciężki mecz, który może przegrać. - To są pierwsze mecze, trzeba zachować zimną głowę, a wyniki przyjdą później. Dopiero się ze sobą docieramy - dodawał środkowy Bartosz Gawryszewski. Jak się później okazało, jeszcze długo kibice w Rzeszowie musieli wykazywać się cierpliwością i czekać, aż w nowym mechanizmie wszystko zacznie funkcjonować jak należy.

Kolejne trzy mecze Resovia wygrała gładko 3:0, rywalami rzeszowskiej drużyny były jednak zespoły, których głównym celem w sezonie była walka o utrzymanie - Delecta, Jadar, Politechnika Warszawska. Schody zaczęły się w V kolejce, kiedy Resovia, po raz kolejny niemal bez walki w trzech partiach uległa bełchatowskiej Skrze. Okazało się, że nawet znacznie wzmocniony zespół z Rzeszowa nie może znaleźć recepty na mistrzów Polski. W kolejnej kolejce Resovia pojechała pod Jasną Górę, a spotkaniu towarzyszyło wiele podtekstów, bowiem wraz z rzeszowską drużyną do Częstochowy przyjechało trzech zawodników, którzy jeszcze sezon wcześniej decydowali o sile akademickiego zespołu. W tym meczu rzeszowski zespół miał już w górze piłkę meczową w czwartej partii, ale ostatecznie przegrał całe spotkanie 2:3. "Nowy" AZS Częstochowa pokonał więc "stary" AZS Częstochowa, a Resovia nadal, w piątym sezonie w PlusLidze nie wygrała jeszcze z akademikami spod Jasnej Góry.

- Trzeba poczekać aż maszyna ruszy - uspokajał Łukasz Perłowski. Ruszyła już w kolejnych spotkaniach, Resovia dzięki wygranym po 3:1 z AZS UWM Olsztyn i Jastrzębskim Węglem - czyli drużynami o podobnych celach jak ona - zgarnęła cenne sześć punktów. Na zakończenie pierwszej rundy fazy zasadniczej zespół ze stolicy Podkarpacia dołożył zwycięstwo z Treflem Gdańsk i na półmetku rozgrywek zajął 3. miejsce.

Udany finisz

Mylili się jednak ci, którzy liczyli, że gra rzeszowskiego zespołu wreszcie się zazębi. Na inaugurację fazy rewanżowej Resovia gładko poległa w Kędzierzynie-Koźle, a później zanotowała dwa słabe występy z Jadarem Radom i Delektą Bydgoszcz, oba mecze wygrywając dopiero po tie-breakach. - Wszyscy widzimy, że ta nasza gra nie wygląda optymalnie. Sami znacznie więcej się po niej spodziewamy. Także nerwy na pewno nie są dobrym doradcą w takich sytuacjach. Może więc troszkę więcej uśmiechu potrzeba, luzu na boisku - mówił po tamtych spotkaniach Marcin Wika.

Tydzień później Resovia po raz kolejny gładko przegrała ze Skrą, ale później było już tylko lepiej. Paradoksalnie, na dobrą grę rzeszowskiej drużyny miała wpływ zmiana na pozycji rozgrywającego. Nominalnego pierwszego wystawiającego - Ivana Ilica, który doznał poważnej kontuzji palca, zastąpił Paweł Woicki, który w pełni wykorzystał szansę, jaka się przed nim otwarła. "Mały" świetnie prowadził grę swojego zespołu, który wygrał kolejnych pięć spotkań, zostawiając w pokonanym polu Jastrzębski Węgiel, AZS Częstochowa (po raz pierwszy od awansu Resovii do PlusLigi pięć lat temu), AZS Olsztyn, Trefl Gdańsk i Politechnikę Warszawską. Chociaż kontuzja Ilica okazała się mniej poważna niż przypuszczano i Serb jeszcze przed zakończeniem sezonu był zdolny do gry, Woicki miejsca w szóstce już nie oddał.

Puchar Polski: Znowu ta Skra

Po zakończeniu fazy zasadniczej a przed play off w Kielcach rozegrano finału Pucharu Polski. Jak drużyna w górnej części tabeli Resovia występy w Pucharze Polski rozpoczęła dopiero od ćwierćfinałów, gdzie dwukrotnie bez większych problemów pokonała Jadar Radom 3:0 i awansowała do kieleckiego turnieju finałowego. Jak wynikło z pucharowej drabinki, rywalem Resovii w półfinale miała być bełchatowska Skra, z którą rzeszowski zespół jak dotąd jeszcze nie wygrał. Pomimo tego Resovia jechała do Kielc z dużym optymizmem. - Mamy szanse zdobyć pierwsze w tym sezonie trofeum - podkreślali zawodnicy.

Pierwszy set w półfinale przebiegał zdecydowanie pod dyktando Skry, ale już w drugiej partii to rzeszowianie dyktowali warunki gry, od początku uzyskując przewagę i jeszcze w końcówce seta prowadząc 19:15. Wtedy jednak coś zacięło się w rzeszowskiej ekipie. Skra zdobyła cztery punkty z rzędu, a w rezultacie wygrała seta, jak i również kolejną partię. - Jesteśmy rozczarowani swoją grą - podkreślał po meczu kapitan Resovii Paweł Papke. - Dzisiaj oddaliliśmy się od gry, którą prezentowaliśmy w ostatnich spotkaniach - dodawał szkoleniowiec Ljubo Travica. - Porażka w drugiej partii wyraźnie podcięła nam skrzydła. Może gdybyśmy grali z drużyną słabszą, z mniejszym doświadczeniem, można by było jeszcze odwrócić losy partii na nasza korzyść. Ze Skrą nie jest to możliwe - podsumował rzeszowski przyjmujący Krzysztof Gierczyński. A Resovii po odpadnięciu z Challenge Cup i porażce w Pucharze Polski pozostało się już tylko skupić na rywalizacji w PlusLidze.

Hala Polonia odczarowana

Losy drugiej i trzeciej lokaty po fazie zasadniczej PlusLigi ważyły się do ostatniej kolejki. Ostatecznie Resovia przystępowała do play-off z 3. miejsca, a jej rywalem w I rundzie był Domex Tytan AZS Częstochowa. - Nie tak dawno przerwaliśmy serię 12 zwycięstw AZS-u nad Resovią. Po tym trzynastym meczu mówiłem, że może właśnie teraz nadchodzi seria Resovii wygranych nad Częstochową. Jestem pewien, że teraz w play-offach dołożymy te trzy wygrane nad AZS-em i awansujemy dalej - mówił przed spotkaniami na łamach Super Nowości przyjmujący Resovii Krzysztof Gierczyński. Słowa siatkarza okazały się prorocze, ale Resovia musiała ogromnie się natrudzić, by zapewnić sobie możliwość walki o miejsce 1-4.

Pierwsze dwa spotkania zakończyły się wynikiem 3:1 na korzyść Resovii, rezultat nie oddaje jednak tego, jak zacięta i wyrównana walka toczyła się na boisku. W drugim ze spotkań rozgrywanych w Rzeszowie nie obyło się bez kontrowersji. Sporo zamieszania wzbudziły decyzje sędziów o dotknięciu siatki przez Nowakowskiego i autowym ataku Bartmana w końcówce 4. partii. - Najbardziej szkoda mi moich chłopaków, bo przez cały sezon dają z siebie wszystko. Dla Drzyzgi, Zatorskiego, Wiśniewskiego były to pierwsze mecze o taką stawkę i od razu zderzają się z murem - nie chodzi mi tylko o trudnego rywala po drugiej stronie siatki - narzekał po spotkaniu smutny trener Radosław Panas.

Możliwości weryfikacji sędziego jednak nie było, a przed trzecim spotkaniem w Czestochowie Resovia była w komfortowej sytuacji, bo prowadziła w rywalizacji do trzech zwycięstw już 2:0. Trzeci mecz okazał się najbardziej zaciętym spośród wszystkich i zakończył się dopiero po tie-breaku. Wygrała Resovia, chociaż przegrywała już w meczu 0:2 a w dwóch pierwszych setach pojedynku gra toczyła się całkowicie pod dyktando gospodarzy. Po raz pierwszy od czasu awansu do siatkarskiej ekstraklasy rzeszowska drużyna odczarowała więc halę Polonia i wygrała pod Jasną Górą. - Miejsce w czwórce była planem minimum, ale nas to nie zadowala. Jestem przekonany, że zdobędziemy medal - mówił po meczach I rundy Krzysztof Gierczyński.

Sport jest brutalny

Na drodze do medalu rzeszowskiej drużynie stanęła ZAKSA, z którą Resovii w tym sezonie nie grało się dobrze. Rzeszowianie przegrali oba pojedynki w fazie zasadniczej, w tym jeden już po trzech partiach. I rzeczywiście, na inaugurację play off Resovia uległa w Kędzierzynie-Koźle 0:3. Dzień później nastąpiło jednak przebudzenie drużyny Ljubo Travicy - po pięciu zaciętych setach zwycięstwo odniosła Resovia. Dzięki temu rzeszowski zespół wracał na Podkarpacie z zaliczką jednego wygranego spotkania i przed własną publicznością mógł rozstrzygnąć sprawę awansu do finału. ZAKSA miała oczywiście inne cele, a kędzierzyńscy siatkarze zapewniali, że zrobią wszystko, by wrócić do Hali Azoty na piąte spotkanie.

Pierwszy mecz w Rzeszowie stał pod znakiem kontuzji, a z powodu urazów boisko opuścić musieli Łukasz Perłowski (Resovia) oraz Terence Martin i Jakub Novotny (ZAKSA). Dramaturgii nie zabrakło, ale ostatecznie lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 3:1. Czwarty mecz pomiędzy zespołami okazał się spektaklem godnym tego, by rozstrzygać o losach awansu do finału mistrzostw Polski. Obie drużyny stworzyły w Hali Podpromie niezapomnianie widowisko, a po pięciosetowym dreszczowcu wygrała Resovia - chociaż przegrywała w tie-breaku już 5:9. - To nie był mecz dla ludzi o słabych nerwach - śmiał się po spotkaniu trener Travica. - Sportowo to my awansowaliśmy i my będziemy grali o złoto, jednak zaangażowaniem, wolą walki i determinacją zawodnicy z Kędzierzyna na równi zasłużyli na to, żeby się tam znaleźć. Niestety, sport jest brutalny - dodawał kapitan Paweł Papke.

Ze Skrą znowu się nie udało

W finale na rzeszowską ekipę czekała już bełchatowska Skra. Spotkania finałowe, podobnie jak przed rokiem, kiedy rywalem bełchatowskiej drużyny był AZS Częstochowa, nie dostarczyły wielu emocji. Chociaż rzeszowianie zapewniali, że nie przestraszą się Skry, niemoc, jaka ogarnia ich w starciu z mistrzem Polski nie została przełamana. Dwa pierwsze spotkania w Bełchatowie Skra wygrała gładko 3:0. Najbardziej wyrównany był mecz w Rzeszowie, gdzie Resovia, zgodnie z obietnicą daną kibicom, chciała się dobrze zaprezentować i z klasą zakończyć udany sezon. Wygrać się nie udało, ale do raz pierwszy od pięciu lat rzeszowska drużyna urwała Skrze seta.

Zapomnieć o Challenge Cup

Na zakończenie trzeba jeszcze wspomnieć o niezbyt chlubnym epizodzie w historii rzeszowskiego klub. O występach w europejskich pucharach w sezonie 2008/2009 rzeszowscy siatkarze z pewnością chcą jak najszybciej zapomnieć. Podobnie jak przed rokiem Resovia występowała w Pucharze Challenge. W ubiegłym sezonie awansowali aż do Final Four, które, nota bene, było rozgrywane w Rzeszowie. Niewiele brakło, by drużyna ze stolicy Podkarpacia stanęła wtedy na podium rozgrywek.

W tym sezonie kibice w Rzeszowie liczyli, że wzmocniona drużyna zajdzie jeszcze wyżej. Na inaugurację rozgrywek, w II rundzie rywalem Resovii był anonimowy Metallurg Żłobin z Białorusii, drużyna, jak i jej zawodnicy (siatkarze ukraińscy i białoruscy) zupełnie nieznana dla polskiego kibica siatkówki. Okazało się, że pojęcia o swoim rywalu nie mieli również rzeszowianie, którzy w pierwszym spotkaniu na Białorusi gładko przegrali z Metallurgiem 0:3. - Przyjezdni nie spodziewali się po nas takiej szybkości. W konsekwencji nie dostosowali się oni do gry - mówił po tym spotkaniu na łamach Pressbol trener Metallurga - Igor Zagorcew. - Zarozumiałych gości udało się sprowadzić z nieba na ziemię - podsumowała krótko jedna z białoruskich gazet. A na rzeszowskich siatkarzy spadło w Polsce morze krytyki.

Teoretycznie Resovia nie pogrzebała jeszcze szans awansu do kolejnej rundy, ale by tego dokonać rzeszowianie musieli wygrać przed własną publicznością 3:0, a także zwyciężyć w złotym secie. Drużynie Ljubo Travicy udało się zrealizować tylko pierwszą część tych założeń. Rzeszowianie zwyciężyli gładko w trzech partiach, ale już w złotym secie secie musieli uznać wyższość białoruskiego rywala, przegrywając 9:15. Odpadnięcie Resovii z Challenge Cup już na tak wczesnym etapie przyjęto w Rzeszowie z dużym rozczarowaniem, ale i ze spokojem, co pokazało, jak dużym kredytem zaufania obdarzony był wtedy Ljubo Travica.

Sezon zdecydowanie na plus

Chociaż Resovia zaprezentowała się poniżej oczekiwań w Pucharze Polski i przede wszystkim w Challenge Cup, srebro mistrzostw Polski wynagrodziło te niepowodzenia. Resovia Rzeszów po wielu latach absencji wróciła do siatkarskiej elity. Oczekiwania kibiców przed sezonem wobec wzmocnionej drużyny były duże, ale jak podkreślali działacze Resovii po ostatnim gwizdku meczu ze Skrą, oni nie spodziewali się aż takiego sukcesu. Pomimo nieudanego finiszu ze Skrą, bardzo zadowoleni z całego sezonu byli rzeszowscy siatkarze. Występowaliśmy w tym składzie dopiero pierwszy sezon. Dlatego też srebrny medal jest dla nas ogromnym sukcesem - cieszył się Marcin Wika. - Zakładaliśmy przed sezonem, że chcemy się znaleźć w finale i tak też się stało. W tym roku Skra okazała się dla nas zbyt mocna, ale srebro jest dla naszego zespołu ogromnym krokiem do przodu - dodawał Krzysztof Ignaczak.

Zakończenie sezonu było również chwilą wielkiego tryumfu dla Ljubo Travicy. - Tym, którzy w nas nie wierzyli, chciałbym przypomnieć, że w sporcie na sukcesy trzeba poczekać. Na początku nie brakowało pod naszym adresem krytycznym słów. Niektórzy już na początku ocenili nas negatywnie. Trzeba jednak poczekać do końca na ostateczny wynik. Jak widać, cierpliwość popłaciła - mówił szkoleniowiec. - Naprawdę w tym sezonie ciężko pracowaliśmy, ale w sporcie nie można niczego obiecać. Chciałem szczególnie podziękować tym, którzy w nas wierzyli. Udało nam się również dzięki tej wierze - dodawał.

Będzie jeszcze lepiej

W kolejnym sezonie Resovia ma zrobić kolejny krok do przodu, zwłaszcza, że znakomitą okazją ku temu będzie gra w Lidze Mistrzów. Budżet klubu, który obecnie wynosi 8-9 mln zł ma zostać jeszcze zwiększony, jednak spektakularnych transferów w rzeszowskim klubie raczej nie można oczekiwać. Początkowo mówiło się, że do Rzeszowa mogą przyjść Nicola Grbic czy Dante Amaral, ale w stolicy Podkarpacia chcą raczej stawiać na młodszych, perspektywicznych graczy. Potwierdził to już pierwszy transfer - z Iraklisu Saloniki przeszedł do Resovii 25-letni białoruski przyjmujący Aleh Akhrem. W czwartek do Resovii dołączył brazylijski rozgrywający Rafael Redwitz, który wcześniej występował we włoskiej Yoga Forli. Razem z klubem będziemy rozwijać naszą myśl szkoleniową. Na pewno nie zatrzymamy się w miejscu - obiecuje Travica.

Wyniki Asseco Resovii Rzeszów w sezonie 2008/2009

PlusLiga

Faza zasadnicza

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3

Delecta Bydgoszcz - Asseco Resovia Rzeszów 0:3

Asseco Resovia Rzeszów - Jadar Radom 3:0

J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska - Asseco Resovia Rzeszów 0:3

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 0:3

Domex Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 3:2

Asseco Resovia Rzeszów - AZS UWM Olsztyn 3:1

Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 1:3

Asseco Resovia Rzeszów - Trefl Gdańsk 3:1

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

Asseco Resovia Rzeszów - Delecta Bydgoszcz 3:2

Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów 3:2

Asseco Resovia Rzeszów - J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska 3:0

Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0

AZS UWM Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 1:3

Asseco Resovia Rzeszów - Jastrzębski Węgiel 3:0

Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 0:3

I runda play off

Domex Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 3:1

Domex Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 3:1

Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:2

II runda play off

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 2:3

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

III runda play off

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełcahtów 1:3

Puchar Polski

1/4 finału

Asseco Resovia Rzeszów - Jadar Radom 3:0

Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów 0:3

1/2 finału

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

Challenge Cup

II runda

Metallurg Żłobin - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

Asseco Resovia Rzeszów - Metallurg Żłobin 3:0, złoty set 9:15

Źródło artykułu: