[tag=50652]
Ilja Własow[/tag], środkowy Fakieła Nowy Urengoj, wziął udział we wszystkich pięciu turniejach fazy grupowej Ligi Narodów, a przed reprezentacją Rosji jeszcze turniej finałowy tej imprezy.
- Nie będę narzekać, bo zaraz ktoś zacznie wytykać palcem, że szukam wymówek, ale mówiąc obiektywnie to naprawdę trudne, zwłaszcza po sezonie klubowym, prawie bez odpoczynku, z wieloma podróżami, meczami i treningami. Trudne nie tylko ze względu na zmęczenie fizyczne, ale też psychiczne. Wiele emocji nakłada się na siebie. Czasami czuć brak siły, ale nic z tym nie można zrobić, bo przez ciągłe granie nie ma wystarczająco dużo czasu na siłownię.
- Działaliśmy wspólnie, musieliśmy sobie jakoś z tym radzić. Czasami treningi w hali były odwoływane żeby więcej czasu spędzić na siłowni. Rozegranie w miesiąc tyle meczów ile jest przez pół sezonu ligi rosyjskiej nie jest prostym zadaniem. Czasami coś niedomaga, coś pobolewa, ale to nic zaskakującego, z uwagi na natłok meczów. Nawet środki przeciwbólowe nie zawsze pomagają - podkreślił trudy turnieju Własow.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mbappe wyrasta na gwiazdę mundialu. "Nie trzeba być wybitnym kibicem żeby wiedzieć, że ma ogromny talent"
- Owszem, przegraliśmy z Francją, ale myślę, że podświadomie oszczędzaliśmy siły na turniej finałowy. Mogliśmy za to przyjrzeć się rywalowi pod kątem tego, nad czym powinniśmy jeszcze pracować. Postawiony cel zrealizowaliśmy pewnie i spokojnie. Jesteśmy Rosjanami, dążenie do zwyciężania mamy w genach. Zespół zawsze stara się iść naprzód i wygrywać, stawiając sobie maksymalne cele. Jednocześnie staramy się pokazać piękną i efektowną siatkówkę w każdym meczu.
- Z perspektywy zawodnika jest to trudne, turniej jest wyczerpujący, zwielokrotnia się ryzyko kontuzji i trudno o odpowiedni ładunek emocjonalny na każdy mecz. Ale skąd go wydobyć, jeśli ciągle latasz z miejsca na miejsce, mieszkasz w hotelach, na lotniskach i w samolotach. W każdym tygodniu są trzy mecze pod rząd. Jak gramy o 20:30 to wracamy do hotelu o 23:00, potem kolacja i idziemy do masażystów, wszystko trwa dwie lub trzy godziny. Musimy się zregenerować, aby następnego dnia o dziewiątej rano iść na trening, zasypiamy późno, a wstajemy wcześnie, przez to śpimy po treningu, ciało się rozregulowuje. Na początku było to znośne, ale z czasem stało się "dzikie". Trzeba coś zrobić z formułą turnieju, na przykład rozciągnąć go w czasie - powiedział rosyjski środkowy.
Dla reprezentacji Rosji początek fazy grupowej Ligi Narodów okazał się gorszy od jej pozostałej części. W pierwszych siedmiu spotkaniach Rosjanie ponieśli trzy porażki, by w pozostałych ośmiu przegrać tylko raz. - Myślę, że graliśmy lepiej z każdym turniejem, stawaliśmy się zespołem. Każdy klub ma swój system gry, różni gracze są odpowiedzialni za różne piłki. Dlatego nie było niczym zaskakującym, że wpadały nam łatwe piłki. Nie było to spowodowane brakiem chęci, ale tym, że w klubie za daną piłkę odpowiadał ktoś inny. Prowadzi to do nieporozumień, również w przypadku zgrania z rozgrywającymi. Z czasem nasza praca zaczęła przynosić owoce, znaleźliśmy swój system gry i miało to odzwierciedlenie w wyniku - wyjaśnił zawodnik.
- Szczerze mówiąc, nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia, żeby został we mnie jakiś ślad. Nigdy w karierze, nawet gdy grałem w barwach Fakieła z Zenitem Kazań, nie miałem poczucia bezsilności. Uważam, podobnie jak cały zespół, że dla nas nie ma rywala, którego nie moglibyśmy ograć - czy to Francuzi, Brazylijczycy, Amerykanie, Włosi, mistrzowie olimpijscy czy świata. Wychodzimy na boisko z jedną myślą - pokonać ich. Nawet przegrywając z Brazylią w Ufie, przeciwnik nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Z nimi da się wygrać, jak z każdym innym. Teraz przygotowujemy się bardzo poważnie. W Final Six będzie zupełnie inna siatkówka. Tam musimy wyjść i gryźć parkiet. Mamy jeden cel, jasny i oczywisty dla wszystkich. Chcemy wygrać, nic innego nas nie interesuje - ani drugie, ani trzecie miejsce - zadeklarował Własow.
Turniej odbędzie się na stadionie piłkarskim Stade Pierre-Mauroy, dla Własowa będą to pierwsze mecze w tego typu obiekcie. - Po raz pierwszy zagram na stadionie, trybuny na pewno będą przeciwko nam. Tak jest wszędzie gdzie gramy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Nie wgłębiam się zbyt w politykę, jestem zwolennikiem nie łączenia jej ze sportem. Dla mnie to dziwne, że ludzie przekładają ją na sport. My robimy coś niezwiązanego z nią. Ale jak widać, ludzie postrzegają to inaczej. Nawet jeśli nie gramy z gospodarzami to kibice są przeciwko nam. Dla mnie jest to łatwiejsze, wzbudza we mnie poczucie patriotyzmu i wzmacnia świadomość, że jestem Rosjaninem i muszę pokazać swoje umiejętności. Od strony technicznej gra na stadionie ma wpływ na percepcję, ale z czasem się przyzwyczaja, znajduje się swoje punkty odniesienia. Nie sądzę żeby to miało na nas wpływ.
- W Rosji nie ma wielkich hal do siatkówki, jak na przykład w Polsce. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem tam na duży turniej, byłem zaskoczony wielkością hali, pełnymi trybunami i głośnym dopingiem. Podoba mi się taka atmosfera na meczach, nawet jeśli nie jest tworzona przez naszych fanów - docenił klimat w polskich halach rosyjski siatkarz.
W turnieju finałowym Ligi Narodów Rosjanie wystąpią w grupie B. Zmagania rozpoczną meczem z Polską, 4 lipca (środa) o godzinie 18:00, dzień później 5 lipca (czwartek) o godzinie 18:00 zmierzą się z USA. Do półfinałów awansują dwie najlepsze ekipy z tej grupy, a tam trafią na któryś zespół z grupy A (Francja, Serbia lub Brazylia).