Polacy w tym sezonie pokonali już Rosję, i to przed polską publicznością. Realia były nieco inne, przede wszystkim ze względu na składy obu ekip. Wygrana jest jednak faktem, ale w turnieju finałowym nie miała już większego znaczenia.
Vital Heynen tradycyjnie do gry oddelegował skład, którego nikt się nie spodziewał, przede wszystkim w linii przyjęcia. Na boisko wybiegli Bartosz Kwolek i Aleksander Śliwka , a atak z lewego skrzydła okazał się najsłabszym elementem premierowej odsłony.
Początkowo wszystko wyglądało dobrze, gra była wyrównana, a potem Rosjanie uruchomili zagrywkę i blok. Na nic się nie zdała dobra gra Bartosza Kurka, który atakował niezwykle mądrze, często plasując dokładnie między rękami rywali.
A kiedy do tego doszły błędy Polaków w polu zagrywki, których zepsuli aż sześć. W sumie oddali 10 punktów Rosjanom, ot tak. Więc przegrany do 18 set, nie był dziełem przypadku, do tego zakończony autowym atakiem.
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: To karygodne, co zrobiła z nami światowa federacja
W drugiej partii na boisku pozostali wprowadzeni pod koniec poprzedniej Bartłomiej Lemański i Artur Szalpuk. Ta decyzja okazała się niezwykle dobra. Biało-Czerwoni wskoczyli na wyższy poziom, bo zwiększyło pole do manewru Grzegorzowi Łomaczowi. Rosjanie utrzymywali niewielką przewagę, ale Polacy gonili i byli niezwykle bliscy remisu. Kropkę nad "i" postawił Dmitrij Muserski, jednak końcówka wlała nadzieję w serca polskich kibiców.
Po zmianie stron i trzyminutowej przerwie na boisko zawitał jeszcze Bartosz Bednorz w miejsce Śliwki. Początek trzeciej odsłony był widowiskiem jednego aktora, Artura Szalpuka, a efektownie wspomagał go Bartosz Kurek.
Polacy wyszli na prowadzenie, mniej psuli, lepiej zagrywali i to przyniosło efekty. Spiker szybko nauczył się, by do polskich kibiców mówić "Polska", zamiast po francusku lub angielski. A ci zdominowali trybuny w Lille i znaleźli sobie miejscowych sprzymierzeńców, ponieśli Polaków do pozostaniu w meczu.
Podrażnieni Rosjanie nie mieli zamiaru zastanawiać się, co poszło nie tak, bo mogłoby im to zająć kolejne pół godziny i zastałby ich tie-break. Zaczęli robić to, co wychodzi im najlepiej, czyli blokować. Szybko zbudowali sobie przewagę i na nic nie zdała się podwójna zmiana w postaci Fabiana Drzyzgi i Macieja Muzaja. Rosjanie nie pozwolili sobie na przestoje, wygrali seta i cały mecz.
W czwartek reprezentacja Polski zagra z USA, a Rosjanie będą mieć dzień przerwy. Początek starcia Biało-Czerwonych o godz. 18.
Rosja - Polska 3:1 (25:18, 25:23, 22:25, 25:17)
Rosja: Kowalew, Wolwicz, Wolkow, Muserski, Michajłow, Kliuka, Sokołow (libero) oraz Kabeszow (libero), Poletajew, Kobzar.
Polska: Łomacz, Kurek, Bieniek, Kochanowski, Śliwka, Kwolek, Zatorski (libero) oraz Lemański, Drzyzga, Muzaj, Szalpuk, Schulz, Bednorz.
Dominika Pawlik z Lille
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)