Siatkówka zawsze była obecna w jego domu, głównie przez ojca, który był zawodnikiem, a później trenerem. Michał Gogol postanowił więc iść tą samą drogą i spróbował swoich sił jako siatkarz.
Jego kariera nie trwała jednak długo. - Miałem 19 lat i przydarzył się wypadek, zerwałem wszystkie więzadła w prawej ręce. To był moment przełomowy. Praktycznie nie wróciłem już do normalnej dyspozycji fizycznej. Przez przypadek zostałem statystykiem, a po wielu latach przeobraziło się to w pracę asystenta i trenera - tłumaczył Gogol.
Rozpoczął od współpracy z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, a potem związał się z AZS-em Częstochowa. Tam dość niespodziewanie objął funkcję drugiego trenera. Następnie przeniósł się do Asseco Resovii Rzeszów, gdzie pracował w latach 2011-2016.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: białoruski zawodnik MMA zbojkotował program TV
Dostał ofertę od Espadonu Szczecin, klubu ze swojego rodzinnego miasta. Mógł awansować na asystenta, ale kosztem walki o niższe cele. - Myślałem o tym, że zostanę asystentem, ale w dużo dalszej przyszłości. Nie sądziłem, że to tak szybko będzie się toczyło. Nie byłem w stanie sobie wyobrazić takich okoliczności. Zmieniając klub z Resovii na Espadon, przychodziłem jako asystent, nie byłem gotowy na to, żeby poprowadzić drużynę, zostałem opcją ratunkową, która została na dłużej. Tak to się potoczyło, ale zakładałem, że dojdzie do tego dużo później. Na razie płynę z prądem - dodał.
I jego awans na pierwszego trenera spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Zawodnicy, którzy znali go z pracy w Rzeszowie czy reprezentacji Polski B lub U-23, uważali, że nadaje się do tego, jak nikt inny. Eksperci byli zdania, że sobie doskonale poradzi.
Tak też się stało, objął stery pod koniec 2016 roku, a zespół pod jego wodzą dwukrotnie zajął 12. miejsce. Sami siatkarze przyznali, że atmosfera w drużynie zmieniła się diametralnie i awans Gogola spotkał się z dużą aprobatą.
Pamiętając jednak o tym, jakie problemy miał Espadon (później Stocznia) w obu sezonach, tego rezultatu nie można nazwać porażką. Jego praca spowodowała, że został zaproszony przez PZPS na rozmowy w sprawie objęcia posady trenera reprezentacji Polski.
- Byłem sceptycznie do tego nastawiony, bo wiedziałem, jakie nazwiska są na liście oprócz mojego, zostałem poproszony o przedstawienie pomysłu, programu. W krótkim czasie, bo w ciągu tygodnia, postarałem się to wszystko poukładać. Pojechałem do Warszawy, porozmawiałem w związku - tłumaczył Gogol. - Natomiast prawda jest taka, że trener Heynen zadzwonił do mnie już wcześniej, przed tym spotkaniem i wiedziałem, że moje nazwisko figuruje w jego dokumentach. Nie ukrywam, że ta rola dużo bardziej mi pasowała, bo muszę cały czas zbierać doświadczenie - dodał.
W kadrze seniorskiej miał już okazję pracować z Andreą Anastasim w 2011 i 2013 roku, ale jako statystyk. - Był to niezwykle owocny okres, dużo się nauczyłem, dużo z tego wyniosłem. Gdyby nie ten czas, to byłbym na pewno innym człowiekiem, również jeśli chodzi o umiejętności - przyznał Gogol.
Tym samym Michał Gogol, razem z Sebastianem Pawlikiem, oraz przez część sezonu z Pawłem Woickim, pomaga Vitalowi Heynenowi w prowadzeniu kadry. Już po pierwszych tygodniach był niezwykle zadowolony z tej współpracy. - Jest wyjątkowo, bardzo dużo jest nieszablonowości, ale takiej zdrowej. Każdy trening ma inny cel, poprawienie czegoś, eliminowanie błędu, nawyku czy dostosowanie się do rywala. To bardzo ciekawe, bo każdy trening to przygoda. I dla nas dla sztabu, i dla zawodników - zapewnił asystent Belga.
Michał Gogol, jak sam zresztą mówi, ciągle się uczy i zbiera doświadczenie. Sam fakt, że w wieku zaledwie 33 lat był brany pod uwagę jako kandydat na pierwszego trenera kadry, świadczy o tym, jak dobrze jest postrzegany w środowisku. Spekuluje się, że jest jednym z niewielu polskich szkoleniowców, który w przyszłości mógłby objąć stery w reprezentacji. Na razie jednak jest prawą ręką Heynena.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)