Serbowie przegrali zdecydowanie półfinał z Brazylią, ale mieli przewagę w postaci dłuższego czasu na regenerację. Amerykanie do hotelu wrócili pięć godzin później. Drużyna Nikoli Grbicia miała swoje lepsze i gorsze momenty w tym starciu, jednak reprezentacja USA okazała się zbyt silna.
Tym samym jedyną ekipą z czwórki, która Turyn opuści z pustymi rękami, są właśnie Serbowie. - Nie jest nam łatwo po zakończeniu turnieju na czwartym miejscu, przegrywając trzy kolejne spotkania. Byliśmy tak blisko i tak daleko medalu. Musimy być dumni z tego, że jesteśmy w najlepszej czwórce świata. Wiem, że walczyliśmy do końca i robiliśmy wszystko, żeby wywalczyć medal - mówił w rozmowie z Polsatem Sport Srećko Lisinac.
- Wiedzieliśmy co nas czeka, ale jeżeli przed startem mistrzostw ktoś powiedziałby mi, że będziemy grać o brąz, to byłbym zadowolony - dodał.
Co przesądziło o słabszej formie w końcówce i kolejnych porażkach z Polską, Brazylią i USA? - Kluczowe było zmęczenie, ten turniej jest bardzo długi, jego formuła powinna się zmienić. Przyjechaliśmy tu jednak walczyć, więc nie możemy teraz płakać, że przegraliśmy przez zmęczenie. Zespoły, które z nami grały, były po prostu lepsze - oddał szacunek rywalom środkowy.
Lisinac starał się jednak wykrzesać z siebie trochę optymizmu. - Serbia jest małym krajem, musimy być dumni z czwartego miejsca, bo to dla nas bardzo duży sukces. Na razie nie jesteśmy zadowoleni, ale za kilka dni czy tygodni zdamy sobie sprawę z tego, czego dokonaliśmy - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: MŚ 2018. Dawid Konarski: Amerykanie są jak walec. Oby to zwycięstwo smakowało jeszcze lepiej po finale