Historia 21-letniego środkowego póki co przypomina scenariusz bajki. Z każdym rokiem na jego szyi pojawia się kolejne złoto mistrzostw świata. Trudno to wszystko na gorąco przyjąć do wiadomości.
- Ogrom tego sukcesu dopiero do nas dociera. Myślę, że z czasem to do nas dojdzie. We Włoszech nie było zbyt dużo czasu na jakieś frywolne myśli, musieliśmy być skupieni na konkretnych przeciwnikach, więc jeszcze nie do końca sobie to uświadomiliśmy - opowiadał Jakub Kochanowski.
Także historię samego meczu finałowego trudno byłoby wyśnić. W porównaniu do dramatycznego półfinału z USA (3:2) spotkanie o złoto z Brazylią było wręcz przyjemnością - zarówno do gry, jak i do oglądania przez kibiców (3:0).
- Może nie był to jeden z najłatwiejszych meczów na turnieju, ale o wiele łatwiejszy niż półfinał. Mieliśmy gorszego przeciwnika niż w półfinale. Brazylia nie weszła na ten poziom co drużyna USA. W połowie pierwszego seta już wiedzieliśmy, że to my prowadzimy spotkanie i narzuciliśmy swoje warunki gry. Później przez całe spotkanie towarzyszyła nam myśl, że możemy być mistrzami świata, trzeba było tylko utrzymać koncentrację - opowiadał środkowy reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Jakub Kochanowski: Graliśmy najlepszą siatkówkę. Złoto się nam należało
Biało-Czerwoni na włosko-bułgarskim mundialu mieli momenty zarówno lepsze, jak i gorsze. Niepokój pojawił się na początku drugiej rundy, gdy przegrali z Argentyną (2:3). - Nikt tego nie przemilczał. Rozmawialiśmy otwarcie, że mecz z Argentyną był dużą porażką. Ale to jest sport i ważne jest to, żeby się podnieść, a potem wskoczyć na bardzo wysoki poziom gry. My to właśnie zrobiliśmy - ocenił Kochanowski. - Z drugiej strony mieliśmy kilka momentów, w których gra układała się tak bardzo, że trener na przerwach mówił, że radzimy sobie bardzo dobrze i żebyśmy to po prostu kontynuowali - dodał.
A kiedy zespół uwierzył, że jest zdolny do walki o medale? - Po pierwszym meczu z Serbią, jeszcze w Warnie - odpowiedział mistrz świata. - Wtedy pierwszy raz zaprezentowaliśmy bardzo dobrą siatkówkę. Każdy z nas tak ostatecznie uwierzył, że naprawdę możemy to wygrać - przyznał.
Jednym ze wzorów, zwłaszcza dla młodszych graczy, był na tym turnieju Bartosz Kurek. O MVP turnieju każdy wypowiada się w samych superlatywach.
- Bartek pracował z nas wszystkich najciężej na ten sukces, był najbardziej zdeterminowany. Było widać gołym okiem, w jaki sposób podchodził do tematu. Dzięki temu ciągnął całą grupę do góry - podsumował Kochanowski.
Co jeszcze może osiągnąć gracz, który w trzech kolejnych latach sięgnął po złoto mistrzostw świata kadetów, juniorów i seniorów? - Ktoś powiedział, że brakuje mi już tylko tytułu w oldbojach - żartował 21-letni środkowy, który od nowego sezonu występować będzie w barwach PGE Skry Bełchatów.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)