Po tym, jak siatkarski MKS Dąbrowa Górnicza milczał miesiącami po spadku z ekstraklasy, mało kto spodziewał się jakichkolwiek komunikatów ze strony klubu. W końcu aktywność zagłębiowskiego klubu nieco ruszyła po informacji o uzyskaniu licencji na grę w pierwszej lidze, a niedawno pełniący obowiązki prezesa MKS-u Mariusz Gierczak zaprosił chętnych kibiców na spotkanie dotyczące przyszłości klubu. Jak można było się spodziewać, w Hali Centrum pojawili się głównie starsi kibice MKS-u, ale i kilku dziennikarzy oraz radny Piotr Chałuda, zasiadający w miejskiej komisji rekreacji i sportu.
Jego obecność nie była przypadkowa, bo właśnie od wyniku obrad tej komisji zależy dalszy byt siatkarskiego MKS-u. Najważniejszą datą w kalendarzu klubu będzie 15 października, kiedy radni Dąbrowy Górniczej będą głosowali nad rozdysponowaniem 1,2 mln złotych na rozwój sportu w mieście. Najwyższe dotacje celowe z tej kwoty mają otrzymać największe kluby w Dąbrowie, czyli MKS koszykarski i siatkarski. Dla pierwszoligowca każde pieniądze będą szalenie ważne, nie tylko na bieżącą działalność klubu, ale i na spłatę wierzycieli. Według słów Gierczaka większość z nich poszła MKS-owi na rękę i zadłużenie klubu jest zdecydowanie niższe, niż jeszcze trzy miesiące temu, ale do pełnej stabilizacji jest długa droga.
- Bez licencji nie mogliśmy ruszyć z większością spraw, w tym z szukaniem sponsorów pozwalającym nam na wsparcie z innych podmiotów niż miejskie. Nasza sytuacja unormuje się po 15 października, wtedy będzie można oddychać spokojniej i podjąć kolejne ruchy - tłumaczył Mariusz Gierczak. W MKS-ie powinno być spokojniej do grudnia, ale nie wiadomo, jak na wsparcie sportu w mieście wpłyną wyniki wyborów samorządowych. Gierczak obiecywał, że postara się dogadać z każdą osobą, która obejmie urząd prezydenta Dąbrowy Górniczej.
Jedyny członek zarządu MKS-u długo odpowiadał na pytania kibiców, zachęcał ich do pomocy przy klubie i zapowiedział nowe otwarcie. Jego poprzednik, Robert Koćma, zrobił to samo rok temu, ale sezon 2017/2018 skończył się dla klubu z Dębowego Miasta spadkiem z ligi, milionowymi długami i groźbą upadłości. Teraz ma być inaczej, bo nowy prezes stawia na jawność. - Przejmowałem klub w jego najgorszym momencie, były takie chwile, kiedy nawet ja nie wierzyłem, że uda się to wszystko uratować. Polityka prawie nam wykończyła klub, teraz chcemy odciąć się od polityki i ustalić nowe zasady. Jeżeli tylko właściciele akcji klubu się na to zgodzą, kibice wybiorą do rady nadzorczej klubu swojego przedstawiciela, który będzie miał dostęp do wszystkich dokumentów. Odcinamy przeszłość grubą kreską, chcemy odzyskać zaufanie i zapełnić halę - mówił Gierczak.
ZOBACZ WIDEO: Amerykanie trzecią drużyną świata. "Ciężko jest bić się o brąz po przegranym półfinale"
Na spotkaniu pojawił się także trener drużyny Adam Grabowski, z którym omawiano sprawy czysto sportowe. - Naszym celem jest walka o pierwsze miejsce i jak najszybszy powrót do ekstraklasy. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie mogę tego zagwarantować w stu procentach, ale mamy inny cel, który możemy osiągnąć zdecydowanie szybciej. Czyli przyciągnięcie ludzi na trybuny i pokazanie im walczącego zespołu, który gra ładnie do oka i skutecznie - uznał były trener KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Trener Grabowski, odpowiedzialny za zbudowanie składu MKS-u, wciąż poszukuje rozgrywającej i środkowej. Pavla Smidowa (Vincourova), która miała dołączyć do drużyny, wybrała macierzyństwo, dlatego szukanie kandydatek do gry wciąż trwa.
W sobotę 6 października (godz. 17) MKS rozegra drugie domowe spotkanie w tym sezonie i zmierzy się z Budowlanymi Toruń. - Musimy wynagrodzić kibicom, że tak długo czekali na informacje od nas. Wejście na ten mecz będzie darmowe - zapowiedział prezes Gierczak. Kolejne spotkania w Hali Centrum będą biletowane, do tego klub szykuje sezonowe karnety w cenach od 30 do 100 złotych.