Od zwycięstwa 3:0 nad BBTS-em Bielsko-Biała w Nowy Rok weszli siatkarze pierwszoligowego Tauronu AZS-u Częstochowa. Podopieczni trenera Piotra Łuki rozegrali dobre zawody i nawet na chwilę nie stracili zimnej krwi, czego nie można powiedzieć o sędziach meczu.
W trzecim secie pojedynku w Częstochowie nastąpiła przerwa w grze, która trwała blisko 20 minut. Powód? Sędziowie kompletnie się pogubili i byli zmuszeni konsultować swoją decyzję telefonicznie (nie wiadomo do kogo wykonali telefon).
Wszystko zaczęło się od tego, że zawodnicy z Bielska-Białej zgłosili błąd ustawienia drużyny z Częstochowy. Po analizie okazało się jednak, że błąd popełnili goście i ostatecznie to im odjęto trzy punkty.
Po meczu głos w sprawie zajął szkoleniowiec akademików. - Chodziło o to, że na boisku pojawił się zawodnik nieuprawniony. Była przeprowadzona zmiana, a po zejściu libero, wszedł ten, który został zmieniony. Nie rozumiem tej sytuacji, bo można było to "odwinąć" u któregokolwiek statystyka i byłoby wszystko jasne - wyjaśnił Łuka w rozmowie z Radiem FON.
- Śmiesznie to wyglądało w takim stylu. Telefony w trakcie meczu, przerywanie gry na dziesięć, piętnaście minut. Przerwa trwała chyba nawet dwadzieścia minut. Wyglądało to trochę nieprofesjonalnie - podsumował trener częstochowian.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"