Kamila Witkowska: Kibice z Bydgoszczy momentami zachowywali się jak na meczu piłki nożnej

Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów
Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów

Olbrzymie emocje towarzyszyły starciu Banku Pocztowego Pałacu z Developresem SkyRes. We wspomnianym pojedynku, po tie-breaku, triumfowała ekipa z Podkarpacia. Po meczu więcej mówiło się jednak o postawie sędziów i kibiców niż o samym wyniku.

- Spodziewałyśmy się ciężkiego meczu. Wiedziałyśmy, że dziewczyny z Bydgoszczy z każdym kolejnym meczem się rozkręcają i nawet z najlepszymi są w stanie powalczyć o punkty. Pałacanki u siebie grają jak nakręcone, dlatego zdawałyśmy sobie sprawę z tego, że możemy stracić punkt, dwa, a nawet przegrać . Cieszymy się, że w tej sytuacji wyszłyśmy z meczu zwycięsko i wywozimy dwa punkty, po ciężkim boju - powiedziała po wygranej nad Bankiem Pocztowym Pałacem Bydgoszcz środkowa Developresu SkyRes Rzeszów.

Drużyna z Podkarpacia w środowy wieczór przeżywała prawdziwą huśtawkę nastrojów. Gładka wygrana w pierwszym secie zaostrzyła apetyty na wygraną. Kontuzja Magdaleny Hawryły i porażka w drugiej odsłonie, nieco zweryfikowała oczekiwania podopiecznych Lorenzo Micellego. Kamila Witkowska przyznała, że sytuacja z II odsłony miała spory wpływ na końcowe rozstrzygnięcie.

- Kontuzja Magdy bardzo wpłynęła na naszą grę. To chyba było widać, że tuż po zdarzeniu, byłyśmy głowami gdzie indziej. Ona jest częścią zespołu i jego ważną postacią. Bez wątpienia w jakimś stopniu jej uraz zaburzył naszą grę. To pozwoliło rywalkom się nakręcić - powiedziała środkowa rzeszowskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar to wyzwanie dla nadludzi. "Chylę przed nimi czoła"

Nie tylko kontuzja podstawowej środkowej rzeszowskiego zespołu, ale również wyjątkowo słaba dyspozycja duetu sędziowskiego Katarzyna Sokół - Sławomir Gołąbek, podgrzały atmosferę wokół środowego pojedynku.

- Trudno jest mi oceniać postawę sędziów. Wszyscy dookoła byli zdenerwowani, kibice również bardzo brzydko krzyczeli. Trochę się zachowywali jak na meczu piłki nożnej, a tu chyba nie o to chodzi. Arbitrzy mają prawo popełniać błędy, bo są tylko ludźmi. Nie ma challenge'u u nas w lidze. Ciężko jest oczekiwać, żeby sędziowie widzieli wszystko. Arbitrów na parkiecie jest sporo, bo są także sędziowie liniowi i asystent, warto więc zapytać czasami, może ktoś widział lepiej. Moim zdaniem, jeżeli były błędy po stronie sędziów, to na korzyść obu ekip. W tie-breaku udowodniłyśmy jednak, że jesteśmy lepsze i wygrałyśmy to spotkanie - zakomunikowała Kamila Witkowska.

Źródło artykułu: