PlusLiga: zaskakująco trudna przeprawa Aluronu Virtu Warty Zawiercie z Chemikiem Bydgoszcz

Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Znakomite widowisko zafundowali kibicom w Zawierciu siatkarze Aluronu Virtu Warty i Chemika Bydgoszcz. Faworyzowani gospodarze musieli się mocno napracować, aby sięgnąć po komplet punktów. Miejscowi triumfowali po czterech setach.

Bydgoski zespół był prawdziwą rewelacją pierwszej rundy fazy zasadniczej PlusLigi, jednak ostatnie pojedynki zdecydowanie nie ułożyły się po myśli trenera Jakuba Bednaruka i jego podopiecznych. Ekipa znad Brdy przegrała cztery kolejne mecze, a co gorsza, dotknęły ją ogromne problemy zdrowotne. Kilkunastodniowa przerwa w rozgrywkach była dla Chemików zbawieniem. Przed konfrontacją w Zawierciu trudno było jednak o optymizm, wszak miejscowi poważnie myślą o awansie do pierwszej czwórki i rywalizacji o medale.

W inauguracyjnej odsłonie nie było zbyt wyraźnie widać różnicy potencjału pomiędzy zespołami. Przyjezdni, już z Raphaelem Vinhedo Margarido i Bartłomiejem Lipińskim, kontuzjowanymi w ostatnim czasie, długo stawiali opór przeciwnikom. Mimo doskonałej dyspozycji Grzegorza Boćka i Kamila Semeniuka, wspieranych w kluczowych momentach przez Krzysztofa Rejno, miejscowi nie byli w stanie wypracować bezpiecznej przewagi. Niewidocznego w ofensywie Nikolę Kovacevicia, skutecznie uzupełniali Bartosz Filipiak i Bartłomiej Lipiński. Aktywni byli również Michał Szalacha i Maksim Morozow, dzięki którym goście kilkakrotnie odrabiali trzypunktową stratę. Jurajscy Rycerze najwyraźniej nie spodziewali się tak dobrej gry gospodarzy, bowiem w decydującym fragmencie seta pozwolili się zaskoczyć. Zagrywki Bartosza Filipiaka i szczelny blok Chemików zaważyły na wyniku pierwszej partii.

Mimo niepowodzenia, trener Mark Lebedew starał się zachowywać spokój. Drugą odsłonę w wyjściowej szóstce rozpoczął Alexandre Ferreira, ostatecznie szybko zmieniony przez Marcin Waliński. Niewiele to pomogło, bowiem inicjatywę dość niespodziewanie posiadali przyjezdni. Opieranie gry przez Michała Masnego na skrzydłowych, nie przynosiło oczekiwanego efektu. Po przeciwnej stronie siatki podobny styl przyjął Raphael Margarido. W przypadku Brazylijczyka zdarzały się jednak  odstępstwa od reguły, owocujące udanymi atakami środkowych. Najwięcej problemów z tego tytułu miał Taichiro Koga, który dwoił się i troił w obronie. Jego wysiłek niweczyły jednak błędy kolegów na kontrze. W efekcie drugi set również rozstrzygnął się na przewagi. W kluczowym momencie nie zawiedli Grzegorz Bociek i Kamil Semeniuk. Ten ostatni przypieczętował triumf miejscowych zagrywką.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

Jakby mało było emocji w poprzednich setach, w trzeciej odsłonie siatkarscy fani ponownie byli świadkami wielkiego spektaklu, zakończonego rywalizacją na przewagi. Goście od początku postawili na agresywną zagrywkę i to przyniosło efekt. Trafiali zarówno Maksim Morozow, jak i Bartłomiej Lipiński. Do tego doszedł szczelny blok, co pozwoliło drużynie znad Brdy kontrolować sytuację do połowy partii. Druga część należała jednak do zawiercian. W polu serwisowym szalał Grzegorz Bociek, ze skrzydeł bombardował Marcin Waliński, a na siatce zaporę nie do przejścia ustawił Kamil Semeniuk. Ten ostatni kolejny raz zresztą został bohaterem gospodarzy, finalizując grę na przewagi.

Faworyzowani gospodarze, niesieni dopingiem publiczności, na czwartego seta wyszli wyjątkowo skoncentrowani. Poprzednie partie miejscowi mogli potraktować jako sygnał ostrzegawczy, jednak w czwartej, stawką był już komplet punktów. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Michał Masny, który urozmaicił rozegranie. Trener Jakub Bednaruk nie mógł jednak narzekać na poziom zaangażowania swoich podopiecznych. Gra na ryzyku i fantazji, pozwalała kolejny raz toczyć z wyżej notowanym przeciwnikiem grę punkt za punkt. Kluczowa dla losów pojedynku okazała się zagrywka słowackiego rozgrywającego oraz kontry Kamila Semeniuka. Goście mieli kłopot z przyjęciem serwisu 39-latka, co kosztowało ich serię straconych punktów i w ostatecznym rozrachunku zaważyło na końcowym wyniku. Bydgoszczanom nie można jednak odmówić ambicji, bowiem do ostatniej piłki walczyli o odwrócenie losów seta.

Aluron Virtu Warta Zawiercie - Chemik Bydgoszcz 3:1 (25:27, 27:25, 26:24, 25:21)

Aluron Virtu Warta: Rejno, Ferreira, Masny, Bociek, Semeniuk, Swodczyk, Koga (libero) oraz Waliński, Dosanjh, Andrzejewski (libero).

Chemik: Margarido, Morozow, Lipiński, Kovacević, Szalacha, Filipiak, Kowalski (libero) oraz Lesiuk, Gryc, Karakuła.

MVP: Kamil Semeniuk (Aluron Virtu Warta).

Komentarze (2)
Wiesia K.
31.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świetny mecz - oby takich więcej ! 
avatar
Zbyszek Pugh
30.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Meczu nie widziałem, wynik 3:1 obstawiałbym w ciemno, ale nie na takiej zaciętości. Chemik to bardzo solidna drużyna, potrafiąca napsuć krwi najlepszym w lidze. Tyle że mają odłożone w głowie z Czytaj całość