W czwartkowym meczu 18. kolejki PlusLigi Cerrad Czarni Radom pokonali Aluron Virtu Wartę Zawiercie 3:1, przerywając tym samym serię dwóch porażek z rzędu - w Pucharze Polski właśnie z Jurajskimi Rycerzami (1:3) oraz w lidze, z ONICO Warszawa (0:3). - Wygraliśmy, ale to nie było jeszcze to, czego oczekujemy - stwierdził po zakończeniu zawodów Wojciech Żaliński.
W końcówkach dwóch ostatnich partii gospodarze odrobili kilkupunktowe straty. - Prawdę mówiąc, w głowach zawodników z Zawiercia musi być świadomość, że przegrali wygrany mecz. Nie zawsze przytrafi nam się odwrócenie takiego prowadzenia rywala, jakie miało miejsce w końcówce trzeciego i czwartego seta. Bardzo szczęśliwie mamy trzy punkty - podkreślił MVP czwartkowego pojedynku.
Zdobywca 21 punktów miał zastrzeżenia do postawy swojej i kolegów, przede wszystkim w przyjęciu. Rywale zanotowali bowiem aż 13 asów serwisowych, przy dziewięciu takich zagraniach Czarnych. - Nie graliśmy najlepiej, Aluron Virtu Warta znowu napsuła nam dużo krwi w przyjęciu, bardzo dobrze zagrywali, mieliśmy kłopoty z Boćkiem, Ferreirą, w pewnym momencie z Semeniukiem. To nie była nasza najlepsza gra, ale to "szarpnęliśmy", Tomasz Hajto mówi, że "z wątroby" - Żaliński nawiązał do powiedzenia byłego piłkarza, a obecnie eksperta i komentatora.
Zobacz także: Bardzo ważny rewanż Cerradu Czarnych Radom. "To był bliźniaczo podobny mecz do tego z Pucharu Polski"
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Spięcia z Adamem Małyszem? Rafał Marton miał na nie sposób
Cerrad Czarni zamienili się w tabeli miejscami ze swoim ostatnim przeciwnikiem i znajdują się obecnie na czwartej lokacie, jednak jeden z liderów radomskiej drużyny przestrzega przed hurraoptymizmem. - Spokoju to do końca sezonu już nie będzie, ale kamień z serca spadł i poprawiła się nasza pozycja w tabeli. Mieliśmy w sobie dużą sportową złość, ponieważ miałem przeświadczenie, że nawet tak grając, jesteśmy w stanie to spotkanie wygrać. Nie kalkulowałem ani ja, ani żaden z moich kolegów, bo w każdej z końcówek byliśmy w trudnych sytuacjach, a mimo to odwróciliśmy to niekorzystne położenie - zaznaczył 31-latek.
Żaliński miał bardzo wysoką, 72-procentową skuteczność w ataku. Skończył 18/25 prób. - Są takie dni, że nie "idzie", tak było w pucharowym meczu, a są takie, że wychodzi wszystko. Mnie tym razem w ataku "szło", rozgrywający to wykorzystywał, posyłał do mnie dużo piłek, chwała Dejanowi za to - skomentował swój wyczyn.
Zobacz także: Roberto Santilli: Nie brakuje nam wiele do ZAKSY
Czarni nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek, gdyż już w poniedziałek, na zakończenie 19. kolejki PlusLigi, zagrają u siebie z Chemikiem Bydgoszcz. Następnie zmierzą się z zespołami teoretycznie słabszymi. - Zdajemy sobie sprawę, że zagramy z drużynami, które są od nas niżej w tabeli, ale jednocześnie będą nam się chciały zrewanżować za porażki z pierwszej rundy. Mamy dwa wyjazdy, do Katowic i Będzina, będziemy gościć Chemika Bydgoszcz z przeświadczeniem, że chcemy wygrać za trzy punkty. To my będziemy dyktować warunki, chociażby dlatego, że gramy u siebie, ale doceniamy rywala, ponieważ grał bardzo dobry mecz w Zawierciu, nieszczęśliwie zakończony wyjazdem bez zdobyczy punktowej, ale tego zespołu na pewno w tej lidze nie może nikt lekceważyć - zakończył Żaliński.