Zespół podchodził do rywalizacji z beniaminkiem z dużym respektem. Łódzkie Wiewióry miały na uwadze fakt, że kaliszanki pokonały wcześniej DPD Legionovię Legionowo i Bank Pocztowy Pałac Bydgoszcz, a przed tygodniem urwały punkt Chemikowi Police.
- Wiedzieliśmy, że kolejny raz były duże zmiany w MKS-ie. Nowy trener, trzy zawodniczki... to sporo. Oczekiwaliśmy naprawdę dużej walki. W setach, które wygraliśmy, nie daliśmy im szans. Dobrze wypadliśmy w obronie i kontrataku. Byliśmy bardzo skuteczni. Wiemy, że zagrywka drużyny z Kalisza jest bardzo groźna. Tym razem nie była, a po przyjęciu punktowaliśmy na dobrym poziomie - ocenił trener Łódzkiego Klubu Sportowego, Michal Mašek.
- Ten wynik 3:1 nie odzwierciedla do końca walki, która miała miejsce. Każdy punkt, każdą akcję trzeba było wywalczyć. Zdobywanie punktów nie przychodziło łatwo - przyznała po spotkaniu Monika Bociek, która obok Regiane Bidias, była najlepiej punktującą siatkarką w biało-czerwono-białych barwach. Obie zawodniczki dołożyły po osiemnaście "oczek".
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack radzi Lewandowskiemu: Rób swoje!
Odrobina niepokoju pojawiła się w drugiej odsłonie, wygranej przez Energę MKS Kalisz do 21. To zespół trenera Jacka Pasińskiego miał kontrolę nad przebiegiem wypadków, dzięki czemu doprowadził do remisu w całym meczu.
- To jest dokładnie to, co mamy od początku sezonu. Gramy na dobrym poziomie i oczekujemy, że wszystko przyjdzie samo. Potem nadziewamy się na 6-7 bloków kaliszanek. Wtedy atakujemy bardzo źle, nie ma przyjęcia i nie ma w ogóle chęci. Tak się nie gra w siatkówkę, jak my w drugim secie. Trenujemy pewne warianty, a potem zapominamy o nich. Na szczęście to nad czym pracowaliśmy w tym tygodniu, procentowało - powiedział trener ŁKS-u Commercecon Łódź.
Czytaj też: Jovana Brakocević nie zwalnia tempa. Punkty, bloki, asy 18. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet
Nadal jeszcze łodzianki walczą z grypą, która dopadła kilka siatkarek kilka dni temu. Na boisku mogła pojawić się już Marta Wójcik na rozegraniu, ale wciąż Ewa Kwiatkowska i Anna Korabiec zmagają się z wirusem.
- Ania miała wejść jako pierwsza libero, ale już na rozgrzewce było widać, że nie da rady. Marta prawie w ogóle nie trenowała, wzięła udział w jednych zajęciach przed meczem. Faktycznie mamy z tym problem. Ta grypa nas ciągnie, ale jestem przekonany, że ją pokonamy - zakończył Mašek.
Łódzkie Wiewióry znajdują się na trzeciej pozycji w tabeli Ligi Siatkówki Kobiet. Mają 41 punktów, czyli tyle samo co drugi Developres SkyRes Rzeszów, ale ekipa z Podkarpacia rozegrała o jedno spotkanie mniej. W następnej serii gier ŁKS Commercecon czeka wyjazd do Bielska-Białej na mecz z BKS-em Profi Credit. Odbędzie się on już w piątek (15 lutego) o 18:00.