PlusLiga: ogromna nerwówka w Jastrzębiu-Zdroju i niespodziewany triumf Indykpolu AZS-u Olsztyn

Newspix / Dominik Gajda / Na zdjęciu: Indykpol AZS Olsztyn
Newspix / Dominik Gajda / Na zdjęciu: Indykpol AZS Olsztyn

To było spotkanie pełne nerwowych spięć. Indykpol AZS Olsztyn pokonał na wyjeździe faworyzowany Jastrzębski Węgiel 3:2 w meczu 21. kolejki PlusLigi.

Środowe spotkanie było wyjątkowe dla trenera gospodarzy, Roberto Santilliego. Włoski szkoleniowiec dołączył do Jastrzębskiego Węgla dopiero w grudniu 2018 roku, a aktualny sezon PlusLigi inaugurował w Indykpolu AZS-ie Olsztyn. Santilli postanowił walczyć jednak o wyższe cele i dlatego wybrał ofertę z Górnego Śląska. Zespół z Mazur nie został z niczym, bowiem sięgnęli po Michała Gogola, który stracił pracę po tym jak Stocznia Szczecin wycofała się z rozgrywek.

- W Olsztynie zostawiłem cząstkę mojego serca. Praca w Indykpolu AZS to było świetnie doświadczenie, przede wszystkim w wymiarze ludzkim. Zżyłem się bardzo z prezesem Jankowskim, członkami sztabu, zawodnikami i wreszcie kibicami. Wspólnie osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Ale jestem zawodowcem, teraz pracuję w Jastrzębskim Węglu i to tutaj wkładam maksimum swojego zaangażowania i energii w to, co robię. Dlatego zrobię wszystko, by moja obecna drużyna cieszyła się ze zwycięstwa w środowym meczu - mówił przed meczem Santilli dla oficjalnej strony klubu.

Czytaj także: Tomasz D. przyznał się do przywłaszczenia pieniędzy siatkarzy ZAKSY

Jastrzębski Węgiel lepiej rozpoczął środowe spotkanie, bo szybko zbudował trzy punkty przewagi. Po chwili gra podopiecznych Roberto Santilliego jednak się zacięła. Spora w tym była zasługa atakującego Indykpolu AZS-u, Jana Hadravy, który sprawiał sporo problemów zagrywką. Do tego świetnie w ekipie gości funkcjonował blok, dzięki czemu zbudowali sobie solidną przewagę. W drugiej części seta w ekipie Michała Gogola zaczęło pojawiać się sporo błędów, zwłaszcza w przyjęciu, przez co w końcówce Ślązacy odrobili straty. Inauguracyjna partia trwała niezwykle długo, bowiem kibice obserwowali grę na przewagi. To było prawdziwa wojna nerwów, czego dowodem było mnóstwo popsutych zagrywek. Ostatecznie kolejny raz rywali ukąsił Hadrava i to AZS cieszył się z wygranej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piątek puszcza piosenkę polskiego rapera, Bakayoko tańczy. Tak się bawi Milan!

W drugim secie mieliśmy mnóstwo kontrowersji. Najpierw sędzia uznał, że atak Lyneela był niesiony, a później doszukał się dotknięcia siatki przez Kosoka. Challenge pokazał, że środkowy nie popełnił błędu, a mimo to nie zmieniono decyzji. Dzięki temu Indykpol AZS uciekł rywalom na parę punktów. Końcówka była jednak znowu na styku, a atmosfera w hali była niezwykle gorąca. Swoje dorzucił do tego Paweł Woicki, który kwestionował werdykt arbitra. Na ekranach widać było, że rozgrywający olsztynian nie przełożył rąk, ale tutaj także sędziowie zdania nie zmienili. Po tym zdarzeniu podopieczni Gogola się podłamali i przegrali partię.

Czytaj także: Plusliga: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wróciła na zwycięskie tory

Początek kolejnego seta nie różnił się zbytnio od pozostałych. Znowu na parkiecie mieliśmy cios za cios. Wiele się jednak odmieniło, kiedy na zagrywkę wszedł Marcel Lux. Jastrzębianie nie umieli zaliczyć przejścia, a przewaga gości tylko rosła. Po chwili jednak świetny moment zanotowali gospodarze i odrobili pięciopunktową stratę, doprowadzając do remisu 15:15. Sytuacja na parkiecie zmieniała się jednak jak w kalejdoskopie i znowu kibice oglądali grę na przewagi. Lukas Kampa w końcówce zrobił świetną robotę na zagrywce i Ślązacy objęli pierwsze prowadzenie w meczu.

Na początku czwartej partii znowu mieliśmy kontrowersje. Chodziło o sytuację, kiedy olsztynianie prawdopodobnie cztery razy odbili piłkę podczas jednej akcji. Sędzia jednak tego nie zauważył, co wściekło Santilliego, siatkarzy Jastrzębskiego Węgla i ich kibiców. W hali rozniosło się nawet głośne "złodzieje, złodzieje", ale arbiter decyzji nie zmienił. To jednak nie podłamało Ślązaków, a jeszcze bardziej ich zmotywowało. Solidną pracę wykonywał chociażby Christian Fromm, który nie zawodził w ważnych momentach. Końcówka była jednak po raz kolejny wyrównana. Indykpol AZS popełnił jednak mniej błędów, dzięki czemu doprowadził do tie-breaka.

W decydującym secie żadna z ekip nie potrafiła uciec swoim rywalom. Przed zmianą stron autowy atak zanotował jednak Julien Lyneel, przez co Indykpol AZS objął dwupunktowe prowadzenie. Później asa serwisowego dorzucił Marcel Lux i goście zbudowali sobie drobną przewagę, którą utrzymali do samego końca. Olsztynianie po tej wygranej pozostali w tabeli PlusLigi na 9. miejscu.

Jastrzębski Węgiel - Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (31:33, 25:21, 27:25, 22:25, 13:15) 

Jastrzębski: Kampa, Lyneel, Kosok, Konarski, Fromm, Hain, Popiwczak (libero) oraz Bucki, Rusek.

Indykpol AZS: Woicki, Andringa, Pietraszko, Hadrava, Lux, Zniszczoł, Żurek (libero) oraz Gil, Kańczok, Warda, Kapelus.

MVP: Marcel Lux (Indykpol AZS).

Komentarze (2)
avatar
obiektywny
21.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I dwóch Frommów! Czy tak można? 
avatar
krytyk65
20.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kampa totalne zero, nie potrafi i boi się grać środkiem. Nie miał pomysłu na mecz i olsztynianie pięknie go czytali. U Kampy są tylko skrzydła, jak zablokują 2-3 razy gra się sypie i nachy pełn Czytaj całość