PGE Skra Bełchatów "wyrwała" wygraną w meczu z Cerradem Czarnymi Radom. "W tym sezonie nie jest i nie będzie łatwo"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Milad Ebadipour
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Milad Ebadipour

PGE Skra Bełchatów odniosła bardzo ważne zwycięstwo z Cerradem Czarnymi Radom (3:2), przybliżając się do miejsca w czołowej "szóstce" tabeli po rundzie zasadniczej. Ogromny udział w odwróceniu losów meczu miał Milad Ebadipour, słusznie wybrany MVP.

W sobotnim meczu 23. kolejki PlusLigi PGE Skra Bełchatów pokonała na wyjeździe Cerrad Czarnych Radom 3:2, mimo iż przegrywała już 0:2. W pierwszych dwóch setach mistrzowie Polski nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, ponosząc odpowiednio porażki do 20 i 21. - Mieliśmy świadomość tego, że trudno gra się w tej hali, i to było widać w naszych poczynaniach w pierwszych dwóch partiach. Gospodarze byli wspierani przez fantastyczny doping, wywarli na nas presję, z którą nie potrafiliśmy sobie poradzić. Byliśmy w bardzo trudnym położeniu, a chcieliśmy przecież pokazać naszą najlepszą siatkówkę - przyznał Milad Ebadipour.

Przełom w grze gości nastąpił w trzeciej odsłonie, wygranej 25:20. Ogromny udział w poprawie rezultatu miał Irańczyk, który był zdecydowanie najrówniej spisującym się zawodnikiem w talii Roberto Piazzy. - Na szczęście, jak to miało miejsce w kilku poprzednich spotkaniach z czołowymi drużynami, potrafiliśmy odwrócić przebieg pojedynku - podkreślił przyjmujący.

Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że gdyby nie Ebadipour, PGE Skra opuszczałaby Halę MOSiR-u z zerowym dorobkiem punktowym i ani jednym wygranym setem. - Równie dobrze mogliśmy przegrać to spotkanie 0:3, ale mamy w swoich szeregach zawodników, którzy potrafią radzić sobie w tak trudnym położeniu - skrzydłowy skromnie skomentował swoją postawę.

ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"

Zobacz także: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i ONICO Warszawa nie zwalniają tempa. Zobacz tabelę PlusLigi 2018/2019 po 23. kolejce spotkań

Po ostatniej akcji zawodów Irańczyk słusznie odebrał statuetkę MVP. Zakończył pojedynek z dorobkiem 21 "oczek", będąc najlepiej punktującym zawodnikiem zespołu z Bełchatowa. Zanotował 62-procentową skuteczność w ataku, do tego postawił dwa bloki i posłał na drugą stronę siatki asa serwisowego.

Jak wytłumaczyć zatem kiepską postawę PGE Skry w dwóch pierwszych partiach meczu z Cerradem Czarnymi? - Nie możemy zapominać o dużej liczbie kontuzji, jaka dopadła nas w tym sezonie. Niekiedy graliśmy w bardzo eksperymentalnym zestawieniu, każdy mecz zaczynaliśmy inną "szóstką", ale wydaje mi się, że teraz będzie już tylko lepiej. Musimy wejść na swój odpowiedni poziom, a nie ulega wątpliwości, że zaliczamy się do grona czołowych zespołów w Polsce - zaznaczył Ebadipour.

Zobacz także: PlusLiga: bez niespodzianki w Zawierciu - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ograła Aluron Virtu Wartę

Po sobotniej wygranej podopieczni Piazzy nieco odetchnęli z ulgą, ponieważ awansowali na szóste miejsce w tabeli, zamieniając się pozycjami z GKS-em Katowice. - Musimy teraz wykorzystać triumf w Radomiu i udowodnić to, że potrafimy radzić sobie w trudnych sytuacjach, bo tego wymagają od nas nasi kibice i obserwatorzy, eksperci. Nie zawsze będzie łatwo i trzeba to zaakceptować, rywale dodatkowo motywują się na mecze z nami - zakończył Irańczyk.

Źródło artykułu: