Renee Teppan zmaga się z urazem pleców. PGE Skra Bełchatów zdradziła planowaną datę powrotu

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Renee Teppan i Grzegorz Łomacz
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Renee Teppan i Grzegorz Łomacz

Renee Teppan nie ukończył czwartkowego meczu z GKS-em Katowice (3:1). Estończyk poczuł ból w plecach i musiał zejść z parkietu. Chciałby jednak wrócić na mecz z Treflem Gdańsk.

Renee Teppan w ostatnich tygodniach był motorem napędowym PGE Skry Bełchatów. Po tym, jak w grudniu kontuzji nabawił się Mariusz Wlazły, to Estończyk był podstawowym i jedynym atakującym w zespole.

Szczególnie jego występy w lutym pokazały, jak duży ma potencjał, a dzięki jemu sporemu wkładowi, zespół znów zaczął wygrywać i mimo ogromnych problemów kadrowych, wrócił na właściwe tory.

Nie było więc niespodzianką, że to właśnie on rozpoczął mecz z GKS-em Katowice. Pod koniec drugiej partii na twarzy Teppana po jednym z zagrań pojawił się grymas i poprosił o zmianę.

- Renee poczuł ból w plecach, w odcinku lędźwiowym. Będziemy pracować nad tym, by pojechał na najbliższy mecz do Gdańska w jak najlepszej dyspozycji - mówił Tomasz Pieczko, jeden z fizjoterapeutów PGE Skry cytowany przez stronę klubową.

Czytaj też: 
-> Jacek Nawrocki przed Pucharem Polski: "Nie podejmę się wskazania faworyta"
-> Nieszczęścia chodzą... stadami? Kolejny uraz w PGE Skrze Bełchatów

Ostatecznie spotkanie dokończył Mariusz Wlazły, dla którego był to pierwszy mecz w tak długim wymiarze od grudnia. Najpierw dawał tylko krótkie zmiany w premierowej odsłonie i w kolejnej partii, by trzecią i czwartą część spotkania rozegrać już na pełnym dystansie.

Drobne problemy z plecami po meczu z GKS ma też Piotr Orczyk, ale również powinien być do dyspozycji trenera Roberto Piazzy w poniedziałkowym meczu. Do pełni sił wracają Artur Szalpuk, David Fiel Rodriguez i Patryk Czarnowski, którzy również przez dłuższy czas byli wykluczeni z gry.

ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Michał Haratyk słuchał hymnu i odbierał medal... w korytarzu. "Było dość kameralnie"

Komentarze (0)