PlusLiga: Aluron Virtu Warta Zawiercie rozbiła Indykpol AZS Olsztyn

Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Od momentu awansu Aluron Virtu Warty Zawiercie do PlusLigi, wszystkie mecze tej ekipy z Indykpolem AZS-em Olsztyn rozstrzygały się po tie-breaku. W niedzielę podopieczni Marka Lebedewa przerwali wspomnianą serię, rozbijając rywali w trzech setach.

Siatkarze Warty Zawiercie, dzięki porażce Asseco Resovii Rzeszów z Cuprum Lubin i wygranej ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nad GKS-em Katowice, na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej zapewnili sobie prawo gry o medale. Nie oznaczało to jednak, że starcie z Indykpolem AZS-em podopieczni Marka Lebedewa mogą potraktować ulgowo. W dalszym ciągu bowiem walka toczy się o jak najlepszą pozycję wyjściową przed play-off. Niedzielne zwycięstwo zwiększyłoby bowiem szanse ekipy z Zagłębia na wyprzedzenie PGE Skry i zajęcie 5. miejsca.

Goście, mimo że dla nich niedzielne spotkanie nie miało większego znaczenia, od początku pokazywali, że nie zamierzają łatwo się poddać. Liczne błędy w polu zagrywki sprawiły jednak, że to miejscowi jako pierwsi przejęli inicjatywę. Odważna gra w polu serwisowym i w ataku Alexandre Ferreiry i Marcina Walińskiego pozwoliła graczom Aluronu Virtu Warty nieco (13:9). Michał Gogol bezskutecznie próbował wybić z rytmu przeciwnika przerwami na żądanie. Katem ekipy ze stolicy Warmii i Mazur okazał się Mateusz Malinowski, który po jednej z przerw zanotował efektowną serię zagrywek, całkowicie odbierając Akademikom ochotę do gry. Na nic się zdało wejście na plac gry Radosława Gila i Mateusza Kańczoka. Rozstrzygnięcie pierwszego seta, przy dziesięciopunktowym prowadzeniu zawiercian (20:10) było kwestią czasu.

Sam Deroo wciąż ufa ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. "Mam przy sobie ludzi, których uwielbiam"

Początek drugiego seta obnażył słabość olsztyńskiego przyjęcia. Efektowną serię z linii 9. metra na otwarcie zanotowali Marcin Waliński i Mateusz Malinowski. Jak odbierać serwis przeciwnika, pokazał olsztynianom Taichiro Koga, który nie tylko wyręczał w tym elemencie swoich kolegów, ale przy okazji perfekcyjnie dogrywał piłki do Michała Masnego, który mógł dowolnie dobierać opcje w ataku. O takim komforcie gry, Paweł Woicki mógł tylko pomarzyć. Przyjezdni kilkakrotnie podrywali się do odrabiania strat, wykorzystując momenty dekoncentracji po stronie drużyny prowadzonej przez Marka Lebedewa. W kluczowych momentach, gospodarze niesieni dopingiem publiczności pokazywali jednak siłę. Rozstrzygającym atutem, podobnie jak w pierwszej odsłonie, okazała się skuteczna zagrywka.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria zdemolowała Sassuolo! Karol Linetty z golem i asystą! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jakub Bednaruk: Najważniejsze są małe radości. Nie spadamy z ligi i to jest najważniejsze

Trzeci set wyglądał zdecydowanie najlepiej spośród wszystkich, jeśli chodzi o grę Akademików. Goście co prawda rozpoczęli od 0:4, ale reprymenda Mieszko Gogola okazała się na tyle skuteczna, że zdołali wrócić do gry. Przebudził się nawet Jan Hadrava, dotychczas zupełnie niewidoczny. To najwyraźniej zaskoczyło ekipę z Zagłębia. Podopiecznych Marka Lebedewa wytrąciły też nieco z rytmu roszady dokonane przez szkoleniowca. W wyjściowej szóstce pojawili się bowiem niewiele wcześniej grający Kamil Semeniuk i Łukasz Swodczyk. Ostatecznie jednak młody przyjmujący okazał się jednym z bohaterów decydującej partii. Jego zagrywki w końcówce meczu pozwoliły bowiem zawiercianom odskoczyć na bezpieczny dystans i w efekcie przypieczętowanie końcowego triumfu.

Aluron Virtu Warta Zawiercie - Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:15, 25:21, 25:22)

Aluron Virtu Warta: Kania, Masny, Malinowski, Ferreira, Rejno, Waliński, Koga (libero) oraz Dosanjh, Swodczyk, Semeniuk, Żuk, Andrzejewski (libero).

Indykpol AZS: Hadrava, Zniszczoł, Lux, Kapelus, Pietraszko, Woicki, Żurek (libero) oraz Gil, Kańczok, Wika, Poręba, Warda.

MVP: Mateusz Malinowski (Aluron Virtu Warta).

Źródło artykułu: