PlusLiga: pewna wygrana na otarcie łez. Asseco Resovia Rzeszów bliżej 7. miejsca

Newspix / Marcin Pirga / Na zdjęciu: siatkarze Asseco Resovii Rzeszów
Newspix / Marcin Pirga / Na zdjęciu: siatkarze Asseco Resovii Rzeszów

Po fatalnym sezonie w wykonaniu Asseco Resovii Rzeszów, siatkarzom z Podkarpacia pozostała jedynie walka o siódme miejsce. Po wygranej na własnym terenie 3:0 nad GKS-em Katowice, podopieczni Gheorghe'a Cretu są krok od realizacji celu.

Zespół Asseco Resovii przed rozpoczęciem sezonu wydawał się jednym z głównych kandydatów do gry o medale. Transfery Damiana Schulza, Mateusza Miki, Kawiki Shojiego i Davida Smitha, miały zagwarantować drużynie grę o najwyższe cele. Rzeczywistość okazała się brutalna. Po zakończeniu rundy zasadniczej, Pasy czeka rywalizacja o uniknięcie blamażu. Bez względu na końcowy wynik, już teraz jest jasne, że obecny sezon będzie jednym z najgorszych w historii. Po raz ostatni na siódmej pozycji Pasy zostały sklasyfikowane przed trzynastoma laty. Gorzej było w sezonie 1990/1991, zakończonym na ósmym miejscu. Po tym sezonie rzeszowianie pożegnali się z elitą na dwanaście długich lat.

Początek spotkania w wykonaniu gospodarzy był fatalny, w dużej mierze za sprawą Karola Butryna, bezlitośnie punktującego rywali (2:7). Kolegów do walki poderwali skuteczną zagrywką Bartłomiej Lemański i Thibault Rossard. Po asie serwisowym Francuza inicjatywa przeniosła się na stronę Pasów, a defensywa ekipy Piotra Gruszki kompletnie się posypała (13:10). Grę katowiczan ożywiło pojawienie się na parkiecie Gonzalo Quirogi. Argentyńczyk poprawił przyjęcie i wzmocnił atak ekipy z Górnego Śląska. Przyjezdni wrócili dzięki temu do gry cios za cios, nieco ożywiając senną atmosferę na trybunach hali Podpromie. Ostatnie słowo należało jednak do graczy Gheorghe Cretu.

Dawid Konarski: Nikt nie będzie otwierał szampanów za to, że jesteśmy w "czwórce"

Drugą odsłonę rzeszowianie kontrolowali bardziej zdecydowanie, choć do pewnego momentu nic nie wskazywało na ich łatwe zwycięstwo. Dobra gra Rafała Sobańskiego i Karola Butryna oraz as serwisowy Emanuela Kohuta, pozwoliły utrzymać kontakt z rywalem niemal do połowy seta (9:10). Chwilę później do głosu doszli gospodarze. W ofensywie przebudzili się Rafał Buszek i David Smith, punkty dorzucił Bartłomiej Lemański i Pasy odjechały rywalom na pięć punktów (20:15). Gościom trudno było się zmotywować do walki. Nie pomagały apele Piotra Gruszki, który w trakcie przerw przypominał, że spotkanie ma charakter ligowy, nie towarzyski. Miejscowi dokończyli dzieła, rozbijając GKS 25:18.

ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"

Grzegorz Kosok: Santilli potrafi powiedzieć coś takiego, że zawodnicy oddają wszystko na boisku

Mimo niewielkiej stawki spotkania i fatalnej sytuacji po dwóch setach, goście nie zamierzali poddać się bez walki. Dobry blok, zwłaszcza w wykonaniu Bartłomieja Krulickiego i skuteczna gra w ataku, potęgowały nadzieje gości na przedłużenie poniedziałkowego widowiska. Zbędnych emocji nie zamierzali fundować swoim fanom rzeszowianie. Dla Pasów, zwycięstwo w rywalizacji o 7. miejsce to niewielkie pocieszeniem po fatalnym sezonie. Poniedziałkowy triumf umożliwiłby jednak ewentualne godne pożegnania się z kibicami. Zadanie ułatwił swoim kolegom Jakub Jarosz, w końcówce popisując się serią udanych zagrań, które pozwoliły ekipie Asseco Resovii odskoczyć na pięć punktów. Takiej zaliczki, w końcówce, miejscowi nie pozwolili sobie roztrwonić.

Asseco Resovia Rzeszów - GKS Katowice 3:0 (25:22, 25:18, 25:19)

Asseco Resovia: Shoji, Smith, Rossard, Jarosz, Lemański, Buszek, Masłowski (libero) oraz Perry (libero).

GKS:
Komenda, Rousseaux, Krulicki, Butryn, Sobański, Kohut, Mariański (libero) oraz Depowski, Quiroga.

MVP: Thibault Rossard (Asseco Resovia).

Stan rywalizacji o 7. miejsce (do 2 zwycięstw): 1:0 dla Asseco Resovii Rzeszów.

Komentarze (0)