Liga Mistrzów: pierwsze takie półfinały. Trudne zadanie PGE Skry Bełchatów

Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów najlepsza czwórka nie rywalizuje w turnieju Final Four, a w klasycznych półfinałach w systemie mecz i rewanż. W walce o finał PGE Skra Bełchatów zmierzy się z Cucine Lube Civitanova.

Żółto-czarni w najlepszej czwórce Europy zameldowali się po raz piąty. W ćwierćfinale wygrali pierwsze spotkanie z Zenitem Sankt Petersburg 3:1, ale w takim samym stosunku przegrali rewanż w Rosji i do rozstrzygnięcia kwestii awansu potrzebny był złoty set. W nim bełchatowianie opanowali nerwy i wygrali 15:11.

- Mecz nie był dla nas prosty. Wiedzieliśmy, że mierzymy się z dosyć silną drużyną, a z rosyjskimi ekipami zawsze gra się ciężko. Do tego Georg Grozer robił niesamowite rzeczy, jak zresztą w każdym meczu. Cieszę się, że cały zespół mógł się przeciwstawić Zenitowi. W rewanżu z Zenitem nie było lidera, który ciągnąłby zespół do przodu, ale takie osoby się wymieniały i w trudnych momentach brały na siebie odpowiedzialność i podrywały zespół - mówił po tamtym spotkaniu Mariusz Wlazły.

Kapitan PGE Skry już wtedy zapowiadał, że ma jeszcze jedno marzenie do spełnienia. Jest nim oczywiście triumf w Lidze Mistrzów. We wtorek powtórzył te słowa na przedmeczowej konferencji prasowej. Pojawili się na niej również przedstawiciele włoskiej ekipy. Ta dalej jest w grze o mistrzostwo Włoch, ale bardzo chce wygrać Champions League. W trzech ostatnich sezonach znajdowała się w czwórce, ale nie udało się jej sięgnąć po złoto.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Andrew Cole dla WP SportoweFakty: Bratanek dał mi szansę żyć

[/color]

- Graliśmy wiele meczów przeciwko PGE Skrze, zarówno w grupie Ligi Mistrzów, jak i w dalszych fazach turnieju (więcej na ten temat). Wiemy więc, jaka jest atmosfera na meczach w Atlas Arenie, jak dopingują polscy fani, również podczas meczów reprezentacji. Świetnie kibicują i wspierają swoją drużynę, więc spodziewamy się znakomitej publiczności, ale nie obawiamy się tego. Damy z siebie wszystko, żeby pokazać jak najlepszą siatkówkę i mam nadzieję, że przełoży się to na wynik - powiedział Dragan Stanković.

Choć polscy kibice z pewnością mocno żyją półfinałem PGE Skry z Cucine Lube Civitanova, biało-czerwonych akcentów nie zabraknie też w drugim półfinale. Tuż po spotkaniu w Atlas Arenie rozpocznie się rywalizacja w drugiej parze. Sir Sicoma Colussi Perugia z Wilfredo Leonem w składzie podejmie Zenit Kazań, który w ćwierćfinale wyeliminował Trefla Gdańsk.

- Presja psychologiczna miała oczywiście wpływ na wynik. Wszyscy oczekują, że wygramy. Przeciwnik grał z odwagą, z wielkim kurażem, a my pokazaliśmy charakter, takie zwycięstwa przyniosą korzyści. Wciąż żyjemy, wiemy jak walczyć i wygrywać. Spójrzcie, co zespół robił w obronie, siatkarze "rozbijali się" jeden o drugiego. Nie możemy ich obwiniać za to, że nie chcieli wygrać, czy nie doceniali przeciwnika - tak komentował tamto starcie trener Władimir Alekno.

Co ciekawe, starcie zespołów z Perugii i Kazania nabiera smaczku właśnie ze względu na wspominanego Leona, który w letnim okienku transferowym zamienił rosyjską Superligę na włoską Serie A. A przecież Zenit to drużyna który wygrała cztery ostatnie edycje Ligi Mistrzów i ma aspiracje, by tę serię przedłużyć.

Pierwsze mecze 1/2 finału Ligi Mistrzów:

PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Civitanova (godz. 18:00)

Sir Sicoma Colussi Perugia - Zenit Kazań (godz. 20:30)

Źródło artykułu: