W dwóch półfinałowych meczach Grot Budowlani Łódź pozwolili aktualnemu mistrzowi Polski, Chemikowi Police, na ugranie zaledwie jednego seta. Po zwycięstwie na wyjeździe 3:0 oraz we własnej hali 3:1 podopieczne trenera Błażeja Krzyształowicza sprawiły niespodziankę i zameldowały się w finale Ligi Siatkówki Kobiet. Tym samym medal dla zespołu jest już pewien. Z tego względu po spotkaniu w łódzkiej Sport Arenie radości, zarówno zawodniczek, jak i kibiców, nie było końca.
- Muszę powiedzieć, że jestem wzruszona. Chyba mało kto spodziewał się, że wygramy te dwa mecze, bo dla większości faworytem tej półfinałowej rywalizacji był Chemik. Bardzo cieszymy się, że wygrałyśmy i awansowałyśmy do finału. Teraz jest czas na radość, a już za chwilę rozpoczynamy przygotowania do walki o złoto - skomentowała awans do finału mistrzostw Polski Julia Twardowska.
Przyjmująca Grot Budowlanych zaznaczyła, że o zwycięstwie w drugim spotkaniu z policzankami zadecydowały przede wszystkim odpowiednie podejście drużyny do meczu oraz dyspozycja łodzianek w polu serwisowym.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: emocje w walce o utrzymanie! 1.FC Nuernberg na remis z Schalke 04 Gelsenkirchen [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Trener od początku powtarzał nam, że mamy być agresywne w każdym elemencie, czy to w obronie, czy w ataku i tak to wyglądało w meczu w Łodzi. Co prawda przegrałyśmy końcówkę trzeciego seta, ale w czwartym wyszłyśmy już jak nowo narodzone. Ten trzeci set wcale nas nie załamał, a wręcz przeciwnie, w naszej grze było jeszcze więcej agresji. Postawiłyśmy na mocną zagrywkę, dzięki niej robiłyśmy serie punktowe i myślę, że to był klucz do zwycięstwa w tym spotkaniu - przyznała Twardowska.
Czytaj także: W Japonii padł punktowy rekord świata. Dokonała tego Jana Kulan, była siatkarka klubu z Sopotu
Obecny sezon jest dla Julii Twardowskiej niezwykle obfity w wydarzenia i to nie zawsze pozytywne. Na samym początku rozgrywek, w drugiej serii gier zawodniczka doznała kontuzji - w meczu z Developresem SkyRes Rzeszów naderwała mięsień dwugłowy lewego uda. Niezbędny był zabieg i rehabilitacja. Reprezentantka Grot Budowlanych wróciła do gry w ostatnich meczach fazy zasadniczej, a od kilku spotkań jest podstawową przyjmującą zespołu. Teraz zapewniła sobie przynajmniej srebrny medal.
- Na pewno nie zakładałam, że wrócę i że będę grała w pierwszej "szóstce". Wiadomo, że takie powroty wymagają czasu, a w sumie ja wróciłam i od razu jestem w zespole, od razu jestem w wyjściowym zestawieniu i tu awans do finału. Lepiej nie mogłam sobie tego wymarzyć. Muszę podziękować trenerowi, bo to on na mnie stawia, a ja w zamian daję od siebie to, że wychodzę na boisko, gram i walczę - powiedziała Julia Twardowska.