ZAKSA zdobyła twierdzę Zawiercie, choć sytuacja była fatalna. "Trudno zaburzyć naszą pewność siebie"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Paweł Zatorski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Paweł Zatorski

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała w drugim meczu półfinałowym PlusLigi Aluron Virtu Wartę Zawiercie 3:2 i wciąż jest w grze o finał. Drużynie pomogła taktyczna zmiana dokonana przez Andreę Gardiniego, ale nie tylko ona.

Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych środków. Andrea Gardini, trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, wiedział o tym i nie bał się zaryzykować w prawdopodobnie najtrudniejszej chwili swojej drużyny w tym sezonie PlusLigi. W drugim meczu półfinału Aluron Virtu Warta Zawiercie prowadził u siebie 2:0, przełamując w drugim secie prowadzenie wicemistrzów Polski. ZAKSĘ dzielił set od katastrofy, czyli odpadnięcia z walki o mistrzostwo kraju, a do tego zdecydowanie poniżej oczekiwań spisywał się Łukasz Kaczmarek.

Ogromna presja w półfinale PlusLigi. "W nasze zagrania wkradało się sporo nerwów"

Włoski szkoleniowiec zdecydował się na grę z trzema przyjmującymi w meczowej szóstce. Kaczmarka zastąpił Aleksander Śliwka, który nakręcał się z każdym kolejnym punktem, a na przyjęciu obok Sam Deroo pojawił się Rafał Szymura. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę: w dwóch kolejnych setach, wygranych przez ZAKSĘ do 19 i 18, duet Deroo-Szymura wziął na siebie ciężar gry w ataku i ustabilizował przyjęcie, zaś w ostatniej partii Śliwka świetnie spisał się w roli punktowego lidera.

- Po meczu śmialiśmy się, że trener zachował się jak Władimir Alekno w trakcie finału olimpijskiego z 2012 roku. Rzeczywiście, ta zmiana "zażarła". Już w drugim secie wróciliśmy do gry i byliśmy bardzo blisko wygrania tej partii, ale Aluron pokazał wtedy, jak silną jest drużyną. Cały przebieg tego meczu pokazuje, jak ciasno jest w walce o medale i nie trzeba chyba nikogo przekonywać, jak ciekawy będzie trzeci mecz na naszym terenie - przekonywał po meczu Paweł Zatorski, libero polskiej kadry i klubu z Kędzierzyna-Koźla.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: emocje w walce o utrzymanie! 1.FC Nuernberg na remis z Schalke 04 Gelsenkirchen [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Już od pierwszego seta siatkarze ZAKSY cieszyli się po pomyślnych wymianach tak, jakby walczyli nie o finał PlusLigi, ale wręcz o życie. Kibice Aluronu Vitru zadbali o to, by goście nie poczuli się w hali na Blanowskiej zbyt swobodnie, ale wicemistrzowie kraju mogli liczyć na wsparcie swojego klubu kibica. Śliwka, Deroo czy Zatorski nieraz zwracali się w ich stronę i energicznie zachęcali fanów do jeszcze głośniejszego dopingu. Wszystko po to, by w wielkiej wojnie nerwów to ZAKSA była górą.

- Trudno jest zaburzyć naszą pewność siebie jednym meczem. Tym bardziej, że wiedzieliśmy dobrze, że w większości setów poprzedniego meczu o przegranych setach decydowały pojedyncze niewykorzystane piłki. Rywal odskakiwał wtedy w końcówce na dwa-trzy punkty i nie byliśmy w stanie go dogonić. Pokazaliśmy, że umiemy wytrzymywać takie sytuacje i w trzech ostatnich setach to my byliśmy górą. Do tego w tie-breaku przegrywaliśmy dwoma punktami, a zawiercianie posyłali kolejne "bomby" na zagrywce i było blisko, by zrobili kolejne przełamanie. Mimo to wytrzymaliśmy presję - mówił Zatorski.

Decydujące spotkanie tej pary półfinałowej zostanie rozegrane w Kędzierzynie-Koźlu, w środę 24 kwietnia o godzinie 17:30.

#VolleyWrocław odkrył pierwszą kartę. Natalia Murek dalej w drużynie

Źródło artykułu: