W siatkarskim środowisku od kilku dni toczy się dyskusja na temat błędu popełnionego przez arbitra prowadzącego finałowe spotkanie nr 1, pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i ONICO Warszawa, pod koniec piątego seta. W decydującym momencie tie-breaka, przy prowadzeniu ONICO 14:13, punkt po skutecznym ataku zdobył Nikołaj Penczew. Sędzia Wojciech Maroszek przerwał jednak radość gości, ulegając presji gospodarzy. Po protestach siatkarzy ZAKSY, odgwizdał błąd podwójnego odbicia piłki Piotrowi Łukasikowi. Podopieczni Stephane'a Antigi, mimo że chwilę później mieli kolejną szansę na zakończenie pojedynku, nie wykorzystali okazji i ostatecznie polegli 15:17. Okoliczności przegranej zbulwersowały zawodników, sztab szkoleniowy i działaczy stołecznej ekipy. Klub tuż po spotkaniu złożył protest, a kilka dni później wysłał do władz PLS pismo, w którym wnioskował o zmianę wyniku.
Działania warszawskiego klubu podzieliły środowisko siatkówki. Część kibiców uważa, że losy sportowej rywalizacji, mimo błędów sędziowskich, powinny rozstrzygać się na boisku. Takie stanowisko w ostatnim czasie prezentowali między innymi Paweł Zagumny, były siatkarz a obecnie prezes Polskiej Ligi Siatkówki (spółki zarządzajacej rozgrywkami) oraz były międzynarodowy sędzia piłkarski Michał Listkiewicz. Decyzje prezesa ONICO Warszawa, Piotra Gacka, krytycznie ocenia także Waldemar Wspaniały, były selekcjoner reprezentacji Polski, który jako zawodnik dwukrotnie stawał na najwyższym stopniu podium mistrzostw kraju.
- Zastanawiam się, czy ktoś, kto całe swoje zawodowe życie związał z zawodową siatkówką nie wie, że elementem każdej sportowej rywalizacji są błędy sędziów, trenerów, zawodników. Jeśli ktoś taki jest zawodowcem, to z takim stanem rzeczy musi się pogodzić, przyjąć to, jako element widowiska - powiedział Wspaniały w wywiadzie dla serwisu pzps.pl.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mecz w Gdańsku obnażył polską piłkę. "Nikt nie powinien dolewać oliwy do ognia"
- Dziwię się, że młody prezes tak szybko zapomina, że wiele meczów przegrał, ale też pewnie kilka wygrał wskutek między innymi błędów sędziów. Sędziowie, tak jak zawodnicy i trenerzy są omylni. Ich omyłki są elementem widowiska. Przypomnę "boską" rękę Maradony podczas mistrzostw świata - choć wszyscy wiedzą, że było to nieczyste zagranie, to czy ktoś żądał weryfikacji wyniku, powtórzenia meczu? Historia sportu zna setki takich zdarzeń. Trzeba zachować umiar w żądaniach.
Był błąd sędziego, ale oczekiwanie, by zweryfikować wynik meczu, czy też powtórzyć go są nieuprawnione - dodał doświadczony szkoleniowiec.
PlusLiga: ONICO Warszawa idzie na wojnę z PLS! Wynik finału nr 1 może trafić do CAS
Waldemar Wspaniały nie ukrywa, że sam jako zawodnik i trener wielokrotnie miał do czynienia z błędami arbitrów, którzy swoimi decyzjami wpłynęli na przebieg meczu. Jednak jak zapewnia, mimo poczucia krzywdy, nigdy nie rozważał złożenia wniosku o zmianę wyniku czy powtórzenie meczu.
- Mam za sobą ponad 2000 meczów. Nie raz czułem się skrzywdzony przez sędziów i choć jestem porywczy, to nigdy, ale to nigdy nie przyszło mi do głowy by żądać zmiany wyniku, czy powtórzenia meczu. Dla mnie to do dziś niewyobrażalne, bo to nie jest zachowanie siatkarskie, sportowe po prostu - powiedział Waldemar Wspaniały.