Puchar Piemontu: Polki słabsze od gospodyń - relacja z meczu Włochy - Polska

Dwa dni po zakończeniu turnieju w Montreux siatkarska reprezentacja kobiet przeniosła się do Turynu, gdzie rozgrywany jest Piemonte Women Cup. Pierwszymi przeciwniczkami podopiecznych Jerzego Matlaka były gospodynie, które zwyciężyły 3:1. W środę nasza kadra zmierzy się z Japonią, zaś w czwartek z Chinkami.

W tym artykule dowiesz się o:

Włochy - Polska 3:1 (27:25, 22:25, 25:22, 25:22)

Włochy: Monika Ravetta, Jenny Barazza, Manuela Secolo, Federica Stufi, Eleonora Lo Bianco, Taismary Aguero, Paola Croce (libero) oraz Francesca Piccinini, Francesca Marconi, Martina Guggi, Simona Rinieri.

Polska: Katarzyna Gajgał, Dorota Świeniewicz, Anna Woźniakowska, Milena Sadurek, Joanna Kaczor, Dorota Pykosz, Agata Sawicka (libero) oraz Mariola Zenik, Aleksandra Jagieło, Anna Barańska, Izabella Bełcik.

Przed tym turniejem Jerzy Matlak zapowiadał, że Puchar Piemontu potraktuje bardzo szkoleniowo i sądząc po wyniku wtorkowego meczu, tak też było. Polki grały dużo piłek kombinacyjnych, które nie zawsze trafiały tam gdzie powinny. Na duży plus należy natomiast zapisać zagrywkę, która sprawiała dużo problemów rywalkom.

Włoszki, grające przed własną publicznością chciały się w tym spotkaniu pokazać z jak najlepszej strony. Rozpoczęły bardzo dobrze, od prowadzania 2:0. Polki szybko zdołały wyrównać, jednak chwilę później znów gospodynie odskoczyły na dwa oczka (8:6). Po przerwie biało-czerwone rewelacyjnie zagrały blokiem, a kąśliwa zagrywka Mileny Sadurek sprawiła wiele problemów grających fatalnie w obronie Włoszkom. Na drugim czasie technicznym Polska prowadziła już 16:11 i wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadały triumf Polek. Niestety, niespodziewanie coś w naszej ekipie pękło. Podopieczne Jerzego Matlaka zaczęły popełniać proste błędy i niedługim czasie włoska ekipa wyrównała, doprowadzając do stanu po 21. W końcówce seta gra była bardzo zacięta. Oba zespoły walczyły punkt za punkt, do czasu, kiedy Anna Woźniakowska nie skończyła trzech ataków. Ostatecznie reprezentacja Włoch wygrała na przewagi 27:25.

Druga odsłona wtorkowego meczu rozpoczęła się znakomicie dla naszych dziewczyn. Polki po świetnej serii w polu zagrywki Mileny Sadurek wyszły na prowadzenie 5:1. Złotka grały dość rozważnie i spokojnie kontrolowały grę. Jednak w pewnym momencie nieznacznie się rozluźniły, pozwalając rywalkom na zbliżenie się niebezpiecznie blisko. Na szczęście w pogotowiu była Anna Barańska, która w końcowych fragmentach seta wzięła na siebie ciężar gry. Polki z powrotem odzyskały spokojną przewagę, której nie oddały do końca.

Trzecia partia była istną sinusoidą. Niemal przez całego seta prowadzenie zmieniało się co kilka akcji. Raz po jednej, raz po drugiej stronie utrzymywało się kilkupunktowe prowadzenie. Na pierwszej przerwie technicznej Włoszki prowadziły 8:5, ale już po chwili nasze dziewczyny odrabiały straty (np. 10:10, 13:13) i wychodziły na prowadzenie (15:16). Ambitna walka o każde oczko trwała przez resztę seta. W końcówce więcej zimniej krwi zachowały jednak Włoszki, które ostatecznie wygrały 25:22.

Ostatni, czwarty set zapowiadał wielką katastrofę polskiej drużyny. Zawodniczki Jerzego Matlaka popełniały seriami głupie błędy (od złego rozegrania poczynając), które skrzętnie wykorzystywały rywalki. Do tego Włoszki dołożyły znakomitą obronę oraz znacznie wzmocniły atak. To wszystko spowodowało, że w pewnym momencie przewaga ekipy z Italii wynosiła nawet sześć punktów (12:6). Polski trener poprosił o czas i nieznacznie zmienił ustawienie. Te, na pozór kosmetyczne zmiany poprawiły grę naszych zawodniczek. Ciężar gry wzięła na swoje barki Joanna Kaczor i między innymi dlatego Polki wyrównały (20:20). Niestety, Złotka w końcówce ponownie się zagubiły. Tak jak w pozostałych partiach, ostatnie piłki są grane na siłę. Biało-czerwone za bardzo chcą, przestrzelając w decydujących momentach lub nie wykorzystując ewidentnych błędów rywalek. Polska przegrała czwartego seta 22:25 i cały mecz 1:3.

W środę przeciwniczkami Polek będą Japonki, z którymi kilka dni temu nasze zawodniczki wygrały 3:0, a w czwartek Chinki (w Montreux porażka 0:3).

Źródło artykułu: