Tokio 2020 turniej kwalifikacyjny. Planowa wygrana Polek z Portoryko z małym zgrzytem

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski

Obyło się bez niespodzianki. Polskie siatkarki pokonały Portorykanki 3:0 w pierwszym meczu kwalifikacji olimpijskich we Wrocławiu. Radość z wygranej nieco zmąciły męczarnie Polek w drugim secie, a także uraz Magdaleny Stysiak.

- Jak śledziłem wyniki naszej reprezentacji, to od sześciu, siedmiu lat nie wygraliśmy z nimi. Poza jednym meczem - półfinałem World Grand Prix drugiej dywizji w Lublinie. Było wtedy 3:2 dla nas - mówił przed olimpijskim turniejem we Wrocławiu Jacek Nawrocki i jak najbardziej miał rację. Za jego kadencji polskiej kadrze udało się wygrać jedynie jedno z czterech starć z karaibskim zespołem.

Natomiast nikt nie spodziewał się, że we Wrocławiu zawodniczki kierowane przez Jose Mielesa będą dla naszych rodaczek rywalem z gatunku szalenie wymagających. Wystarczył szybki rzut oka na skład Portorykanek, by przekonać się, że brakuje w nim gwiazd pokroju Kariny Ocasio czy Daly Santany.

Kwalifikacje Tokio 2020: Serbki pokonały Tajlandię, ale nie bez trudu

Już pierwsze akcje sprawiły, że kibice w Hali Orbita zaniemówili, ale nie z powodu fantastycznej gry Polek. Kiedy Magdalena Stysiak w akcji na 2:2 podkręciła staw skokowy i długo nie podnosiła się z boiska, widzowie widowiska zamarli w trwodze. Na szczęście pech młodej przyjmującej nie podłamał Biało-Czerwonych, które po blokach Malwiny Smarzek-Godek i Klaudii Alagierskiej wypracowały cztery punkty przewagi. Seria Polek trwała w najlepsze, a różnica w zasięgach ataku i bloku obu ekip stawała się coraz bardziej dotkliwa dla Portorykanek.

ZOBACZ WIDEO Memoriał Wagnera 2019. Dawid Konarski o decyzji Heynena: To pomaga w zgraniu

Ale nadszedł moment, w którym Polki nie były w stanie wstrzelić się w pole przeciwniczek, a te zaczęły się odgryzać za sprawą Stephanie Enright (14:12). Na szczęście był to jedyny tak przeciętny fragment gry naszych siatkarek w tym secie. Współpraca Joanny Wołosz ze środkowymi była wzorowa, podobnie jak gra Polek w bloku i obronie. Dzięki temu gospodynie kwalifikacji olimpijskich wygrały pierwszą część spotkania do 18.

Jako że Smarzek-Godek nie mogła pochwalić się dobrą skutecznością (zaledwie 23 procent po pierwszym secie), punktowanie w drugiej partii przychodziło naszym rodaczkom nieco opornie, ale do czasu. Atakująca Biało-Czerwonych w końcu odzyskała animusz (8:5) i zaczęła grać na poziomie pewnej na lewym skrzydle Natalii Mędrzyk. Kiedy Portoryko odrobiło część strat, wtedy na pierwszy plan wysunęła się zagrywka Klaudii Alagierskiej, która utrzymała korzystny wynik dla Polski. Wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą, ale serwisy Aurei Cruz i Prieto nieco zachwiały tym poglądem.

Do tego doszła idealnie wymierzona w ósmy metr zagrywka Neiry Ortiz, wprowadzona w ramach podwójnej zmiany Katarzyna Zaroślińska-Król doczekała się bloku na sobie (20:23) i polski zespół został na dobre wytrącony z uderzenia. Rywalki miały w górze trzy piłki setowe, ale żadnej nie wykorzystały, zaś as Wołosz dający remis 24:24 sprawił, że wrocławska widownia ryknęła z radości. Wysiłek opłacił się po kilkunastu minutach walki na przewagi. Smarzek-Godek uderzała piłkę tak wściekle, jakby chciała ją rozerwać, a kończący atak wyprowadziła w idealnym momencie Mędrzyk.

Męczący finisz poprzedniej partii odbił się na jakości akcji po zmianie stron. Obie ekipy nieco falowały w odbiorze, popełniały błędy w ofensywie, za to nasze zawodniczki nieco lepiej reagowały blokiem na pomysły Portorykanek (8:4). Postawa Biało-Czerwonych była bliska ideału, a do tego trener Nawrocki miał nosa do wideoweryfikacji, co powiększyło prowadzenie jego zespołu. Po dwóch świetnych uderzeniach Grajber i wyjątkowo nieudanej próbie Cruz stało się jasne, że tylko katastrofa może odebrać gospodyniom turnieju wygraną.

Karaibska drużyna starała się wrócić do wyrównanej gry przez serwisy Cruz i Pilar, jednak nawet przestój po polskiej stronie nie mógł wiele odmienić. Swoje trzy grosze do dorobku Polek dołożyła także Martyna Łukasik, występująca na pozycji przyjmującej (21:11). Przedostatni punkt dla Polski zdobyła Zaroślińska-Król, sprawdzająca się w roli zastępczyni Smarzek-Godek, zaś ostatni padł łupem Klaudii Alagierskiej i jej dynamicznej próby ze środka. Po tej akcji można było odetchnąć z ulgą i myśleć o sobocie.

Polska - Portoryko 3:0 (25:18, 30:28, 25:15)

Polska: Alagierska, Kąkolewska, Stysiak, Wołosz, Mędrzyk, Smarzek, Stenzel (libero) oraz Grajber, Maj-Erwardt (libero), Zaroślińska-Król, Łukasik, Kowalewska

Portoryko: Enright, Cruz, Ortiz, Valentin, Cerame, Jusino, Velez (libero) oraz Rivera, Santos, Victoria

Kwalifikacje Tokio 2020. Paulina Maj Erwardt: Robić wszystko dla celu, a nie dla indywidualności

Komentarze (11)
avatar
Saba726
3.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Witam wszystkich , chciałem się podzielić wątpliwościami co do Kąkolewskiej , niby kapitan drużyny ale tak bezbarwna i na jej warunki fizyczne to przynajmniej dla mnie nie powinna grać w pierw Czytaj całość
avatar
Olwap
3.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszystko fajnie, dobry mecz naszych dziewczyn. Tylko co z tego skoro z Serbią nie mamy najmniejszych szans? :D Trochę szkoda że tak się trafiło bo trafiliśmy na najlepszą drużynę na świecie, na Czytaj całość
avatar
collins01
3.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oj...Mam obawy.... 
avatar
Marecki CS
3.08.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zwycięstwo niewątpliwie bardzo ważne i cieszy, ale mnie dodatkowo cieszy fakt, że dziewczyny zdołały "wyciągnąć" drugiego seta. Takie momenty zawsze dają pozytywnego "kopa w doopę" i jeszcze ba Czytaj całość
avatar
Seb Kafar
2.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Jaki one są ohydne.