Gdy w 2015 roku Małgorzata Glinka-Mogentale kończyła sportową karierę, fani siatkówki obawiali się, że w polskiej kadrze przez długie lata nie będzie zawodniczki jej pokroju. A przecież Glinka to dwukrotna mistrzyni Europy, która ma za sobą grę w najlepszych klubach Europy i przez lata byłą liderką kadry. Teraz jest nią Malwina Smarzek-Godek, która już bije rekordy i sprawia, że polska kadra znów może zagościć w europejskiej czołówce.
Smarzek-Godek jest bezapelacyjną liderką drużyny. To 23-latka jest pierwszą opcją w ataku rozgrywającej reprezentacji Polski, Joanny Wołosz. W niemal każdym meczu kadry to właśnie Smarzek-Godek jest najlepiej punktującą naszą zawodniczką. Tak było w starciu ze Słowenią, kiedy to Polka zdobyła 25 "oczek" z 62, które wywalczyły Biało-Czerwone. Dorobek to imponujący, ale nasza atakująca zaliczyła już o wiele lepsze występy w kadrze.
Rekordzistka
Najlepszym jest starcie tegorocznej Ligi Narodów, w której Polki zmierzyły się z Bułgarkami. Podopieczne Jacka Nawrockiego wygrały 3:1, a Smarzek-Godek zdobyła 41 punktów. Tym samym wyrównała rekord wielkich Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty i Małgorzaty Glinki-Mogentale. I wydaje się kwestią czasu, kiedy to osiągnięcie poprawi. - W ogóle nie czułam, że zdobyłam tyle punktów - mówiła po spotkaniu z Bułgarkami.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Kosmiczny mecz Roberta Lewandowskiego! Hat-trick Polaka przeciwko Schalke! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Do takich występów 23-latka przyzwyczaiła już kibiców w czasach, gdy była zawodniczką Legionovii Legionowo. Tam występy w seniorskiej drużynie łączyła z grą w drużynach młodzieżowych. Zdarzało się, że w weekend rozgrywała po trzy mecze. I w każdym z nich była liderką zespołu. I mimo tego, że była jedną z najmłodszych zawodniczek, to po meczach tłumaczyła, dlaczego znów nie udało się wygrać. - Jesteśmy sportowcami, a sportowiec chce zawsze wygrywać i po to się trenuje - wiele razy powtarzała ambitna zawodniczka.
Ambicja to jeden z największych atutów reprezentantki Polski. Gdy zespół Nawrockiego nie wywalczył kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, nie ukrywała, że potrzebuje kilku dni, by na spokojnie wszystko sobie poukładać w głowie. Na występ w igrzyskach Smarzek-Godek musi jeszcze poczekać, teraz celuje w sukces w mistrzostwach Europy.
Fanatyczka mentosów
Ostatnie miesiące są przełomowe w życiu Smarzek-Godek. 22 czerwca wzięła ślub ze swoim długoletnim partnerem Przemysławem, który jest właścicielem studia tatuażu. Stąd jedna z pasji naszej zawodniczki. Na jej ręce widać efektowny tatuaż autorstwa męża. Kameralna uroczystość odbyła się w Wiewiórczynie pod Łaskiem, skąd siatkarka pochodzi.
Gdy informacja o ślubie wyszła na światło dzienne, fani oszaleli. W komentarzach w mediach społecznościowych życzyli jej wszystkiego, co najlepsze. Smarzek-Godek życzenie ma jedno: medale. Sama mówiła, że po mistrzostwach Europy chciałaby być "cięższa. O kilkaset gramów medalu w bagażu". Polki po trzech meczach mają na swoim koncie komplet zwycięstw, ale czekają je mecze z wyżej notowanymi Belgijkami i Włoszkami.
Smarzek-Godek oprócz zwyciężania ma jeszcze jedno uzależnienie. Są nim... mentosy. To jej ulubiona forma nagrody. - Wszystko się zaczęło od Edyty Kowalczyk, dziennikarki "Przeglądu Sportowego". Dawno temu po jakimś moim dobrym meczu dała mi mentosy. Nie wiem czy miała je przez przypadek, czy z góry tak to sobie wymyśliła, ale później jak grałam kolejne dobre mecze, to mentosy znowu miała. Zaczęli to podłapywać inni dziennikarze, a że ja mentosy rzeczywiście lubię, to w końcu powstał nawet hashtag na Twitterze temu poświęcony. Do tej pory jak zdobędę dużo punktów, to pojawiają się żarty, że do miejsca, w którym jestem wyrusza już tir pełen mentosów - wspominała w wywiadzie udzielonym sport.pl.
Przez sport po marzenia
Sport od najmłodszych lat był dla Smarzek-Godek najważniejszy. Jako dziecko zaczęła biegać długie dystanse. Poszła w ślady ojca maratończyka Cezarego. Później wybrała jednak siatkówkę. Można rzec: "na szczęście". Teraz jest nadzieją na lepsze jutro polskiej kobiecej siatkówki. Jej grę można oglądać z przyjemnością, a rywalki po drugiej stronie siatki drżą przed jej kolejnymi atakami.
A przygodę z siatkówką zaczęła dość przypadkowo. Klub lekkoatletyczny upadł i alternatywą była właśnie siatkówka. Jako 13-latka zadebiutowała w III lidze. Tylko dzięki temu, że była wysoka. - Nie wiedziałam, o co chodzi, gdzie się stoi, jak się gra. Przyszłam na pierwszy trening, rozgrzałam się, poodbijałyśmy w parach - do tego momentu wszystko było spoko, bo tyle umiałam. Chwilę później zawodniczki zaczęły atakować, a ja stanęłam jak wryta. Nie miałam pojęcia, jak zrobić dojście do ataku, kiedy wyskoczyć, co robić w locie. Starałam się podglądać, jak robią to dziewczyny. Stanęłam na końcu kolejki i podpatrywałam, ale umówmy się, trudno uczy się ataku patrząc na kilka dziewczyn w ciągu 30 sekund - tak opowiadała o przyspieszonym kursie siatkówki w rozmowie z oficjalną stroną Chemika Police.
Medal mistrzostw Europy to kolejne marzenie dla Smarzek-Godek. Ale przez sport może spełniać inne. Obecnie gra we Włoszech, w ekipie Zanetti Bergamo, a dziesięć lat temu nawet nie myślała o tym, że będzie podbijać Italię. Jest jak "Mały Książę": lubi marzyć i te marzenia realizuje. Jej największym celem jest mistrzostwo... Japonii. Fascynuje ją ten kraj, jego kultura, a także tamtejsza liga siatkówki. To jednak melodia przyszłości.
Zobacz także:
Mistrzostwa Europy siatkarek. Jacek Nawrocki: Dziewczyny robią duży krok w przód, jeśli chodzi o mentalność
Mistrzostwa Europy siatkarzy. Heynen o powołaniach: Chcę sprawdzić Kurka, decyzja o Komendzie zapadła wcześniej
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Jak nabierze trochę ogrania i poprawi technikę to będzie najlepsza.
Ona nie ma jeszcze 19 lat!