[b]
Beata Kacperska, WP SportoweFakty: Dwa mecze i dwa zwycięstwa po 3:0 - tak wygląda początek mistrzostw Europy w wykonaniu polskiej drużyny. Czy trener jest zadowolony?
[/b]
Jacek Nawrocki (trener reprezentacji Polski): Tak, jestem zadowolony. Dokładnie tak chcieliśmy, żeby wyglądało otwarcie turnieju. Dziewczyny zrobiły, co do nich należało, ale muszę też pochwalić je za to, że zagrały z bardzo dużą dozą koncentracji i walki, która czasami, mimo przewagi, była agresywna w obronie. Powiem szczerze, to bardzo podobało mi się w ich podejściu do tych spotkań.
Jak zespół radzi sobie z presją spowodowaną tym, że jest faworytem w tych pierwszych meczach turnieju i spotęgowaną grą przed własną publicznością?
To była rzecz, której obawiałem się przed mistrzostwami. Obawiałem się tego, jak sobie z tym poradzimy, czy to nie sparaliżuje gdzieś tam naszych ruchów, czy to nie spowoduje dodatkowego myślenia o tym turnieju. Mogę jednak z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że jeśli chodzi o mental, to dziewczyny robią duży krok w przód. Coraz lepiej radzą sobie z presją i to zarówno w tych meczach, w których stoją pod ścianą, jak i tych, w których są faworytkami. To jest najlepszy papierek lakmusowy dla tego zespołu, który świadczy o ich rozwoju.
I chyba takiej dojrzałości siatkarskiej, której nabierają z każdym meczem i z każdym turniejem. Każdy z nich jest nie mniej ważny, ta presja nie maleje, a rośnie, prawda?
Dokładnie. Decydując się na budowanie tej kadry, co zaczęło się praktycznie dwa lata temu, przewijało się wiele zawodniczek w reprezentacji. Niektóre z nich nie były podstawowymi zawodniczkami w klubach, jedne grały mniej, drugie więcej w kadrze, ale te dziewczyny musiały przejść taki eksternistyczny kurs zdobywania doświadczenia, radzenia sobie z presją, przejścia do grania na wyższym poziomie. Mamy kilka zawodniczek w reprezentacji, które grały przeciwko najlepszym na świecie, ale ta kadra dopiero drugi sezon mogła mieć regularną styczność z zupełnie innym poziomem w Lidze Narodów.
ZOBACZ WIDEO The Championship. Zła passa zespołu Krystiana Bielika! Derby nadal nie wygrywa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Katarzyna Zaroślińska-Król: Wróciłam do kadry z inną głową
Martyna Łukasik w meczu z Portugalią na ME została rzucona przez pana na głęboką wodę. To ona była jedną z przyjmujących polskiej drużyny. Według pana podołała?
Tak, myślę, że podołała. Martyna znakomicie prezentuje się na treningach, natomiast nie łatwo jest spuentować to w meczach oficjalnych. Myślę jednak, że z tą presją sobie poradziła. To siatkarka, która znakomicie steruje piłką. Ten występ potwierdza jej dużą dojrzałość i możliwości, które będzie pokazywać w kolejnych miesiącach grania. Powiem tak, jest to jedna z najbardziej utalentowanych polskich zawodniczek młodego pokolenia, która przyniesie jeszcze kibicom wiele radości.
W meczu z Portugalią był taki moment, że jako przyjmujące jednocześnie wystąpiły Łukasik i Stysiak. To przyszłość polskiej kadry na tej pozycji?
To prawda, być może dwa lata temu nikt by o tym nie myślał, a kto wie, czy za dwa lata nie będzie to trzon reprezentacji Polski.
Z czego na ten moment jest pan najmniej zadowolony w grze polskiego zespołu?
Próbowaliśmy znaleźć taki element, nad którym, nawet w tych krótkich treningach, przedmeczowych rozruchach, powinniśmy pracować. Powiem szczerze, ta nasza gra jest coraz bardziej zbilansowana i nie ma takiego elementu, o którym moglibyśmy powiedzieć, że to musimy trenować albo to dzisiaj kompletnie leży. Cały czas musimy balansować między blokiem a obroną, relacją między atakującymi a rozgrywającymi, grą środkiem, zagrywką, przyjęciem. Myślę, że musimy o wszystkim myśleć w tej reprezentacji i dziewczyny muszą się cały czas doskonalić w każdym elemencie, żebyśmy mogli mówić o postępie. Wyróżnienie jednego elementu byłoby trudne.
Czytaj także: ME siatkarek. Paulina Maj-Erwardt: Do każdego rywala przygotowujemy się tak, jakby był mistrzem świata
Kolejnym rywalem reprezentacji Polski będzie Ukraina, przed którą niejednokrotnie przestrzegał pan w wywiadach. Takie twarde stąpanie po ziemi pomaga drużynie nie wybiegać za bardzo w przyszłość do meczów z Belgią i Włochami?
Na poprzednich ME Ukraina na równi grała z takimi zespołami jak Rosja, Bułgaria czy Turcja. Po pierwszym meczu na tegorocznym turnieju byłem bardzo zaskoczony ich grą, ale jestem przekonany, że będą grać lepiej. Cały układ tych mistrzostw i właśnie te dni, nie mówię wolne, tylko międzymeczowe, myślę, że one pozwalają na to, żeby koncentrować się z meczu na mecz. Nie ma tu wariactwa, nie ma tu szukania jakichś wielkich odpoczynków dla niektórych zawodniczek. Te dni są na reset i na pomyślenie o następnym spotkaniu, a to zagramy z Ukrainą, dlatego trzeba na tym rywalu się skupić. Potem dopiero koncentrujemy się kolejno na Belgii i Włochach.
Jak z presją i obciążeniem psychicznym radzi sobie sztab szkoleniowy?
Mamy bardzo dobrze podzieloną pracę, jeżeli chodzi o przygotowanie się do meczów. Nasza federacja dała nam wszystko, czego potrzebowaliśmy, dzięki czemu mamy kilku ludzi, którzy nad tym pracują - Błażeja Krzyształowicza, Radka Wodzińskiego i Przemka Kawkę. Mamy jeszcze kilku statystyków, którzy pomagają nam, a nie są tutaj na miejscu, w sztabie. Dzięki temu praca jest wykonana i nie ma aż tak dużego obciążenia. Ten rozkład meczów jest też taki, że pozwala na dosyć pieczołowite przygotowanie się do każdego spotkania. Mamy znakomity klimat, jeśli chodzi o sztab w reprezentacji i nawet jeżeli pracujemy ciężko, to jest to czas, który kiedyś na pewno będziemy miło wspominać.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)