Mistrzostwa Europy siatkarzy. Paweł Zatorski: Czuliśmy się jak w domu, u siebie

PAP / Maciej Kulczyński
PAP / Maciej Kulczyński

Libero reprezentacji Polski był pod wrażeniem kibiców. Około pięciu, sześciu tysięcy fanów wspomagających Biało-Czerwonych stworzyło wyjątkową atmosferę. - Mimo że graliśmy w Holandii, czuliśmy się jak w ojczyźnie - przyznał Paweł Zatorski.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=7649]

Reprezentacja Polski[/tag] nie pozostawiła cienia wątpliwości. Podopieczni Vitala Heynena nie dali żadnych szans Holendrom i wygrali 3:0 (TUTAJ szczegółowa relacja >>). - Gramy u siebie, Polacy gramy u siebie - niosło się w hali w Rotterdamie. Polscy kibice opanowali w mniej więcej 90 procentach trybuny tego obiektu.

- Nie potrzebowaliśmy żadnej dodatkowej motywacji - przyznał Paweł Zatorski. - To, co wydarzyło się na trybunach, wystarczyło nam. Ten doping poniósł nas do zwycięstwa. Jesteśmy wdzięczni naszym fanom. Kochamy Was.

Zatorski nie ukrywał, że już w szatni Heynen żartował, iż spotkanie jest rozgrywane w Polsce, skoro na trybunach zdecydowana większość fanów ma na sobie biało-czerwone barwy. - Czuliśmy się jakbyśmy rzeczywiście grali w polskiej hali, w polskim mieście - dodał Zatorski. - Niesamowite uczucie.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarek. Jelena Blagojević: Zwycięstwo nad Turczynkami w Ankarze to duża rzecz

Zdaniem polskiego libero Holendrzy przegrali wysoko (i szybko), bo... grali po prostu słabo. W pewnych momentach gubili się niczym juniorzy. - Mieli problem z przebiciem piłki przez siatkę - mówił. - Przy naszej piekielnej zagrywce w pewnych momentach zupełnie sobie nie radzili z przyjęciem, a potem wyprowadzaniem ataku.

Na całe szczęście libero reprezentacji Polski dochodzi do zdrowia. Jeszcze 2,3 dni temu narzekał na ból w ręce. Jak jest obecnie? - Jeszcze odczuwam lekki ból, ale jest o wiele lepiej - powiedział. - Jestem dobrej myśli. Turniej jest długi i jeszcze sporo gry przed nami.

Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Zobacz tabelę po wygranej Polaków z Holendrami >> 

Źródło artykułu: