Kubańczycy chcą wygrać jeden mecz
Po trzech weekendach Ligi Światowej grupie C z 15 punktami na koncie lideruje reprezentacja Kuby. Drużynę Orlando Samuelsona już teraz można śmiało nazwać rewelacją rozgrywek. Reprezentacja z Ameryki Środkowej w tym sezonie LŚ przegrała tylko raz - po zaciętym pięciosetowym pojedynku ulegając Rosji. To właśnie Sborna będzie rywalem Kubańczyków podczas IV weekendu Ligi Światowej. Podopieczni Daniele Bagnoliego zgromadzili na swoim koncie o trzy oczka mniej niż ich najbliżsi rywale - oprócz porażki z Kubą mają na swoim koncie również przegraną z Bułgarią sprzed tygodnia.
- Rosjanie oczywiście są silniejszą drużyną, dlatego będę zadowolony, jeżeli wygramy jedno spotkanie - mówi przed dwumeczem kubański trener. Ciężkich pojedynków spodziewa się również Bagnoli, którego jednak bardziej niż wynik interesuje dobra gra zespołu. - Widzę, że zespół gra coraz lepiej ze spotkania na spotkanie. To dobrze, bo w tegorocznej Lidze Światowej chce znaleźć zawodników na przyszłe turnieje - kwalifikacje do mistrzostwa świata w 2010 r. oraz mistrzostwa Europy - mówi Włoch. Bagnoli nie ukrywa jednak, że teraz celem numer jeden jego drużyny jest awans do Final Six Ligi Światowej. - Zamierzamy wygrać tyle spotkań ile będzie trzeba, by się zakwalifikować. Pojedynki z Kubą będą decydujące - dodaje.
Kubańczycy do Rosji przylecieli prosto ze spotkań z Japonią, dlatego też w ich kadrze nie zaszły żadne zmiany. Sborna zagra bez środkowego Aleksieja Kazakowa, który ma problemy ze ścięgnem Achillesa. Zastąpi go Aleksiej Kuleszow.
Wreszcie się przełamią?
Postawa Bułgarii to jedno z większych rozczarowań tegorocznej Ligi Światowej. Dowodzeni przez nowego trenera Silvano Prandiego Bułgarzy w niczym nie przypominają zespołu, który nie tak dawno sięgał po brąz mistrzostw świata. Już na inaugurację Bułgarzy dwukrotnie przegrali z Kubą. Tydzień później grając przed własną publicznością pokonali Japonię, ale już dzień później w fatalnym stylu ulegli drużynie z Kraju Kwitnącej Wiśni. Wydawało się, że Bułgarzy przełamali się wreszcie przed tygodniem, kiedy na wyjeździe pokonali Rosję. - Zdarza się tak często, że zespół pod wodzą nowego trenera początkowo spisuje się słabo, głównie ze względów psychologicznych. Kiedy jednak wygra ważny mecz z silnym rywalem, następuje przełamanie - mówił wtedy Prandi licząc, że taki moment właśnie nastąpił. Na próżno. Dzień później Bułgarzy ulegli Rosji 0:3 i informacje o wzroście ich formy można było, kolokwialnie mówiąc, włożyć między bajki.
Bułgarzy nie mają już praktycznie szans na awans do turnieju finałowego LŚ, ale z pewnością dwie wygrane z Japonią w ten weekend znacznie podbudowałyby ich morale. Zwłaszcza, że Japończycy również nie są z najlepszego formie. - Jesteśmy słabi psychicznie. Musimy być bardziej aktywni i każdy z nas musi zrozumieć swoją odpowiedzialność wobec drużyny - mówił przed tygodniem po porażkach z Kubą japoński kapitan Daisuke Usami. - Moi zawodnicy muszą się więcej komunikować na boisku. Teraz wygląda to tak, jakby błędy kolegów były im zupełnie obojętne. Muszą zmienić swoje myślenie - zachęcać się, ale także krytykować na boisku - dodawał trener Tatsuya Ueta.
IV weekend Ligi Światowej w grupie C:
Japonia - Bułgaria
sobota, godz. 15.00*
niedziela, godz. 14.00
Rosja - Kuba
sobota, godz. 18.00
niedziela, godz. 18.00
* godziny czasu lokalnego