FIVB zabija siatkówkę klubową. "Nie jest to normalna sytuacja"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: PGE Skra Bełchatów
Materiały prasowe / Na zdjęciu: PGE Skra Bełchatów

Brak przerwy po sezonie klubowym, brak przerwy przed kolejnym. Cierpi na tym i reprezentacja, i klub. - Mam nadzieję, że władze światowej i europejskiej siatkówki pójdą po rozum do głowy i to zmienią - skwitował Michał Gogol, trener PGE Skry.

Czołowe europejskie kluby mają dość. Wypełniony po brzegi kalendarz reprezentacyjny sprawia, że kadrowicze nie mają czasu na odpoczynek, wracają z turniejów na kilka dni przed startem sezonu (we Włoszech trzy dni przed pierwszym meczem, a w Polsce na dziesięć dni). Eksploatowani do granic możliwości siatkarze są bardziej podatni na kontuzje, a zmęczenie odbija się na ich zdrowiu.

Nie ma czasu na nudę 

- W środę wieczorem wylądowaliśmy w Polsce, w czwartek mieliśmy chwilę dla siebie, w piątek przeprowadzka do Bełchatowa, w sobotę zameldowaliśmy się w hotelu w Poznaniu, trening na siłowni i w niedzielę graliśmy już mecz - wyliczył Karol Kłos, środkowy reprezentacji Polski i PGE Skry Bełchatów.

Sezon reprezentacyjny rozpoczął się pod koniec maja w Spale, a zakończył 15 października w japońskiej Hiroszimie. Plusliga startuje 26 października, a to i tak późno w porównaniu do Bundesligi czy Serie A, które mają już za sobą pierwsze starcia.

ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"

Czytaj też: 
-> Siatkówka. Skandal w lidze greckiej. Trener podał się do dymisji przez zawodników
-> Siatkówka. Vital Heynen: Nie jesteśmy drużyną, która chce być w czołówce, lecz być na jej szczycie

Inaczej się nie da, bo kalendarze FIVB i CEV zapewniają kadrom rozgrywki od wiosny aż po jesień z niewielkimi przerwami. Nasz zespół wziął udział w sumie w czterech imprezach, z czego dwie z nich były czysto komercyjne (Liga Narodów i Puchar Świata), o tyle jednak ważne, że punkty w nich uzyskane mają znaczenie dla innych ważnych imprez, jak choćby dla igrzysk olimpijskich.

Po co komu regeneracja? 

Osoba fizyczna zatrudniona na podstawie umowy o pracę ma do wykorzystania 26 dni urlopu w roku. Gdyby podliczyć tak choćby siatkarzy reprezentacji Polski, to oni na taki luksus liczyć nie mogą. Jeżeli będą musieli skorzystać z L4, to jest to duża strata dla pracodawcy, w tym wypadku zarówno dla klubu, jak i reprezentacji. Choć w przypadku tej polskiej, ławka jest bardzo szeroka.

Wypełniony po brzegi kalendarz imprez międzynarodowych nie jest niczym nowym. - Największą cenę rok temu zapłaciły kluby przez problemy zdrowotne czołowych zawodników. W naszym klubie np. Artur Szalpuk, który leczył kontuzję przez większą część sezonu. Patrzę na to teraz z przerażeniem, bo trudno nie widzieć problemu. Okres kadrowy był trudny, reprezentacja rozegrała w sumie 48 spotkań i to musi odbić się na zmęczeniu siatkarzy, którzy wracają do klubów - tłumaczył Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów.

To tylko jeden z wielu klubów, który cierpi w Pluslidze z tego powodu. Z podobnymi problemami boryka i borykała się ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, klub z Warszawy czy Aluron Virtu CMC Zawiercie. Ostatni z klubów przygotowywał się bez trenera Marka Lebedewa, a także libero Taichiro Kogi oraz rozgrywającego Arasha Dosanjha.

Równie późno do PGE Skry wrócił Milad Ebadipour, który w kadrze Iranu w ogóle nie miał wolnego. Przyjmujący jednak jest już zgrany z Grzegorzem Łomaczem, w znacznie gorszej sytuacji jest Pourya Fayazi, który jest zupełnie nowym siatkarzem w szeregach MKS-u Będzin.

Wziąć przykład z piłki nożnej

Takie braki kadrowe wpływają na przygotowania. - W kluczowym momencie nie mieliśmy trzech środkowych, co spowodowało, że jakość treningu została zburzona, bo to rzeczy powiązane. Na tym cierpiał cały zespół. Beneficjentem tych wszystkich imprez w żaden sposób nie są kluby, które powinny jakieś profity z tego czerpać, że oddają reprezentantów, tak jak to jest w piłce nożnej. Mamy z tego tytułu głównie problemy - skwitował Konrad Piechocki. W piłce nożnej kluby za reprezentantów otrzymują pieniądze od FIFA lub innych federacji w zamian za "wypożyczenie" zawodników na turnieje.

Można jednak powiedzieć, że Plusliga i tak jest całkiem przyjazna reprezentacji. Niemiecka Bundesliga wystartowała 12 października, co oznaczało, że niektórzy musieli radzić sobie w okrojonych składach lub, tak jak United Volleys Frankfurt, przekładać mecz. Ekipa oczekiwała m.in. na Luke'a Smitha, a także na Masahiro Yanagidę.

Serie A inaugurację zanotowała 19 października, więc o ile Bartosz Kurek do Monzy przyleciał na blisko tydzień przed pierwszym meczem, tak Wilfredo Leon zdążył się tylko rozpakować.

- Nie jest to normalna sytuacja. Głęboko wierzę, przede wszystkim w imieniu zawodników, że władze światowej i europejskiej siatkówki pójdą po rozum do głowy i poluzują kalendarz. Siatkarze są po prostu zmęczeni. Liga startuje za tydzień, więc dopiero będziemy wchodzić na wyższe obroty i musimy to zrobić bardzo umiejętnie - zaapelował Michał Gogol, asystent Vitala Heynena w reprezentacji Polski oraz trener PGE Skry Bełchatów.

W reprezentacji chce grać praktycznie każdy. Dla większości sportowców nie ma nic piękniejszego niż występ w narodowej kadrze. Jednak zawodnicy zarabiają na życie głównie w klubach, a jak mają w nich dawać z siebie wszystko, kiedy potrzebują też trochę czasu na regenerację?

Komentarze (1)
avatar
panda25
22.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Absurd goni absurd - PŚ i LN są niby komercyjne, ale zdobywa się na nich (obok kasy) punkty do rankingu! Jakimś samoleczeniem jest szeroka kadra, jaką uruchomił Heynen, ale i to nie rozwiązuje Czytaj całość