- Nasza gra nie wyglądała źle. Zabrakło nam tego, czym dysponuje Jastrzębski Węgiel. To doświadczona drużyna, która zamierza grać o najwyższe cele. Ja się cieszę, że zespół podjął rękawicę i walczył o każą piłkę. - powiedział Przemysław Michalczyk, trener BKS Visły Bydgoszcz. - Żal pierwszego seta, który mógł być na naszą korzyść. Z drugiej strony nie wiem, czy to by coś zmieniło, bo rywale są gotowi do gry na wysokim poziomie.
Gospodarze w sobotnim starciu zaskoczyli graczy Jastrzębskiego Węgla, przez większość inauguracyjnej partii kontrolując wynik. Zespół z Górnego Śląska dopiero w końcówce zdołał przejąć inicjatywę, wygrywając ostatecznie 25:22. Bohaterem tego seta był Julien Lyneel, który w decydującym momencie pojawił się na boisku w miejsce Dominika Depowskiego. Zagrywki i ataki w wykonaniu reprezentanta Francji, skutecznie zburzyły defensywę miejscowych.
- Co by nie mówić to postać nietuzinkowa. Kilka razy tak zakręcił naszymi chłopakami, że sam byłem pod wrażeniem. Skończył dwa razy piłki po niesamowitym piruecie. Tacy właśnie ludzie kreują siatkówkę i grę na wysokim poziomie - przyznał szkoleniowiec ekipy znad Brdy.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Patrycja Wyciszkiewicz: Nasze mięśnie zalewa kwas mlekowy. Dla zwykłego człowieka to dawka śmiertelna
Rozczarowania rozstrzygnięciem w inauguracyjnej odsłonie nie krył rozgrywający BKS Visły Radosław Gil, dla którego sobotni pojedynek był debiutem w barwach nowej ekipy. Niestety, niezbyt udanym.
- Wyszliśmy na mecz bardzo skoncentrowani, z dużą energią. Narzuciliśmy swój styl gry, większość seta mieliśmy przewagę. W pewnym momencie nawet 21:17 i przegraliśmy seta do 22. Nie można tak grać na takim poziomie, że w jednym czy dwóch ustawieniach rywale nas nokautują. Walczymy całego seta i momentalnie tracimy to, co sobie wypracowaliśmy - stwierdził 22-latek.
PlusLiga. Emocjonujące starcie w Lubinie. Aluron Virtu CMC Zawiercie z pierwszą wygraną w sezonie
PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn lepszy od Cerradu Enei Czarnych Radom. Niesamowity Jan Hadrava
Od drugiego seta miejscowi mieli niewiele do powiedzenia, jeśli chodzi o sytuację na boisku. To Jastrzębianie dominowali, szybko wypracowując bezpieczną przewagę, którą z biegiem czasu tylko kontrolowali.
- Decydująca okazała się zagrywka. Od drugiego seta nie mogliśmy ich odrzucić od siatki i to zdecydowało. Oni to robili skutecznie i punktowali na dodatek serwisem. To nas wybiło z rytmu i uniemożliwiło wywieranie większej presji - przyznał trener Przemysław Michałczyk.
- Być może gdybyśmy wygrali pierwszego seta, jastrzębianie zagrywaliby delikatniej. Od drugiego seta spisywali się w tym elemencie doskonale. W setach, które przegraliśmy do 17 i 20, rywale bardzo dobrze zagrywali. Trzy-cztery dobre zagrywki, odrzucili nas od siatki i blokowali - powiedział Janusz Gałązka.
- Podchodzimy do tego, jak do każdego kolejnego meczu, bo my nie mamy łatwych rywali. Dla nas początek ligi to taki rollercoaster, bo za tydzień gramy jeszcze z Cerrad Czarnymi Radom i Asseco Resovią Rzeszów, oba mecze o godz. 20.30, także wesoło nie jest. Liga nas nie rozpieszcza, ale nie narzekamy. Wiedzieliśmy o tym wszystkim od jakiegoś czasu. Mimo to zamierzamy powalczyć i pokazać, że zależy nam na pozostaniu w lidze - stwierdził szkoleniowiec bydgoskiego zespołu.