Siatkówka. Zawodnicy Stoczni Szczecin wciąż nie odzyskali pieniędzy. Żygadło: Dostaliśmy jedną wypłatę

Newspix / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Łukasz Żygadło (z lewej) i Bartosz Kurek (z prawej)
Newspix / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Łukasz Żygadło (z lewej) i Bartosz Kurek (z prawej)

Od upadku Stoczni Szczecin minął już niemal rok, a siatkarze tego klubu wciąż nie odzyskali zaległych pieniędzy. Klub wkroczył na drogę sądową przeciwko sponsorowi.

Byli siatkarze Stoczni Szczecin są zmuszeni walczyć w sądzie o zaległe pieniądze. Klub postanowił walczyć o sprawiedliwość i 10 września odbyła się pierwsza rozprawa, a kolejna zaplanowana jest na 16 stycznia przyszłego roku. Perspektywy na odzyskanie wypłat są jednak niewielkie i to pomimo tego, że w kontraktach były zapisane klauzule, które w teorii miały chronić zawodników. Do tego umowy podpisywał jeden z wiceprezesów Stoczni Szczecińskiej, głównego sponsora siatkarskiego klubu.

- Władze Stoczni Szczecińskiej miały więc pełną wiedzą o tym, jakie klub podejmował decyzje - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Łukasz Żygadło, który obecnie swoją karierę kontynuuje w Katarze, a w zeszłym roku odrzucił propozycję jednego z włoskich klubów. Zamiast tego wybrał grę w Stoczni.

- Jeszcze w czerwcu mogliśmy związać się z innymi klubami i uniknęlibyśmy przykrej sytuacji, która spotkała nas w kraju mistrzów świata. Klub z zadania się wywiązał, nasza drużyna miała rekordy frekwencji i oglądalności - dodał Żygadło.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #37: skandaliczne zestawienia w polskim MMA, skończy się to tragedią

Były reprezentant Polski czuje się oszukany przez sponsora szczecińskiego klubu, który mimo podpisanej umowy, nie wywiązał się z niej. - Nie dostawaliśmy pieniędzy i było coraz trudniej. Cały czas słyszeliśmy zapewnienia sponsora, że wszystko będzie dobrze. Dostaliśmy jedną wypłatę. To były pieniądze, które prezes Jakub Markiewicz wyłożył ze swojej kieszeni - stwierdził Żygadło.

Latem polski rozgrywający miał ofertę z Asseco Resovii Rzeszów, ale ostatecznie nie podpisał kontraktu. - Odmówiłem jednemu europejskiemu zespołowi. Ostatecznie jednak nie doszło do podpisania kontraktu z Asseco. Do dziś nie dowiedziałem się, dlaczego tak się stało, chociaż prezes i trener mnie do tego przez długi czas namawiali. Wszystko było dogadane, umowa została wysłana i... kontakt się urwał. Takie życie - powiedział Żygadło.

Zobacz także:
Siatkówka. PlusLiga. Dariusz Gadomski: Zatrudnienie Michała Winiarskiego to strzał w dziesiątkę
Siatkówka. PlusLiga. Joshua Tuaniga: To spełnienie moich marzeń

Komentarze (0)