Od dwóch dni żeńska drużyna narodowa siatkarek płonie. Zawodniczki, które zajęły czwarte miejsce na tegorocznych mistrzostwach Europy, nie chcą dalej pracować z selekcjonerem Jackiem Nawrockim. Wysłały do mediów oświadczenie, w którym stawiają trenerowi dziewięć poważnych zarzutów, takich jak totalny brak komunikacji, brak kontaktu ze szkoleniowcem w czasie sezonu ligowego, przedkładanie wyniku ponad stan zdrowia siatkarek czy nagminne złe wypowiedzi o nich.
PZPS zareagował na pretensje zawodniczek przedłużając kontrakt z Nawrockim do końca mistrzostw świata w 2022 roku, czym pokazał, że stoi za nim murem. Takie posunięcie bardzo nie podoba się Małgorzcie Niemczyk, mistrzyni Europy z 2003 roku.
- Jestem zbulwersowana - mówi Niemczyk w rozmowie z portalem Onet. - Uważam, że taka decyzja - w wyniku pisma - powinna być przesunięta w czasie i powinno zostać zwołane spotkanie w szerszym gronie w PZPS oraz odbyć się spotkanie i wysłuchanie zawodniczek - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
- Być może decyzja o przedłużeniu kontraktu z trenerem Nawrockim byłaby utrzymana, ale nie powinno się tego robić aż do 2022 roku, tylko do końca kwalifikacji olimpijskich. Rozumiem zawodniczki, które czują się oszukane i zdradzone - podkreśla córka Andrzeja Niemczyka, który z sukcesami prowadził Biało-Czerwone w latach 2003-2006.
Czytaj także:
Mocne oświadczenie siatkarek reprezentacji Polski ws. współpracy z trenerem Nawrockim
Jacek Nawrocki odniósł się do zarzutów pod swoim adresem
Była siatkarka reprezentacji dodaje, że błąd popełniły też zawodniczki, wysyłając do mediów pismo z długą listą zarzutów pod adresem selekcjonera oraz PZPS. - (...) Praca i wzajemne zaufanie im siądzie. Nie mają kwalifikacji olimpijskiej i zaledwie jeden turniej na wywalczenie przepustki do Tokio - argumentuje.
Wskazuje też idealnego, jej zdaniem, kandydata na kolejnego trenera żeńskiej kadry - jest nim Stephan Antiga, który od tego sezonu pracuje w DevelopResie Rzeszów i zdaniem Niemczyk wkrótce powinien być gotowy do pracy z naszą drużyną narodową.
Małgorzata Glinka-Mogentale, najlepsza siatkarka Europy 2003 roku, wydarzenia ostatnich dni nazywa skandalem. - A podobno byliśmy jedną wielką rodziną w reprezentacji. Czyli chyba to prawda, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach - ironizuje wybitna zawodniczka. - Może każda ze stron ma jakieś racje, ale na pewne rzeczy nie można pozostawać biernym. Będzie bardzo ciężko to odwrócić. Jeśli pojawiły się tak ostre zarzuty wobec trenera Nawrockiego, jakie przeczytaliśmy w oświadczeniu reprezentantek, to ja na jego miejscu zastanowiłabym się nad dalszą pracą z kadrą - zaznacza.
- Jeżeli pojawia się dziewięć zarzutów, na które nie było reakcji, to jest dramat - kontynuuje dwukrotna mistrzyni Europy. Żałuje, że sprawa przedostała się do mediów i krytykuje PZPS, który jej zdaniem nie stanął na wysokości zadania, ponieważ to związek powinien doprowadzić do rozmów między zawodniczkami a trenerem.
Glinka-Mogentale nie traci jednak wiary, że konflikt w reprezentacji da się jeszcze załagodzić. - Wszystkie problemy da się rozwiązać w szatni. W tym wypadku po prostu w poszerzonym gronie - przekonuje.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)