- Kolejny raz graliśmy z ciężkim przeciwnikiem i chyba mogę już powiedzieć, że nie boimy się tej ligowej czołówki. Do dziewczyn dotarło, że wszystko jest w ich rękach. Nie ważne, kto jest po drugiej stronie siatki, liczy się nasza gra. Pokazaliśmy to w Łodzi i w spotkaniu z Chemikiem Police. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale za postawę drużynie należą się wielkie brawa i gratulacje - powiedział Piotr Matela.
Trener Banku Pocztowego Pałac Bydgoszcz po zakończeniu spotkania przyznał, że żal z powodu niepowodzenia jest ogromny. Zespół znad Brdy w piątkowy wieczór był bowiem krok od sprawienia niespodzianki. Miejscowe miały w górze cztery piłki meczowe, jednak żadnej z nich nie zdołały wykorzystać.
- Żal jest, bo zawsze gra się o zwycięstwo. Po takiej walce nie mogę powiedzieć złego słowa na zespół, mieć jakichkolwiek pretensji. Oczywiście można pogdybać, ale my po prostu wyszliśmy i walczyliśmy. Co innego, gdybyśmy grali słabo, a przeciwnik oddawałaby nam punkty. Wtedy byłby problem - przyznał opiekun ekipy znad Brdy.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kwolek wspomina finały Ligi Narodów. "Zebraliśmy się jak chłopacy z SKS-u i dwa razy pokonaliśmy Brazylię"
- Cieszy mnie to, jak się zaprezentowaliśmy, bo po niepotrzebnie przegranym, przez błędy własne, pierwszym secie, wróciliśmy do gry. Pokazaliśmy, że wyjazd do Bydgoszczy to nie jest mecz tylko do odhaczenia i zdobycia łatwych punktów. Po raz kolejny też udowodniliśmy, że gramy całym zespołem. Każda zmiana coś wnosiła, nawet przy podwójnej w czwartym secie zaczęliśmy odrabiać straty. W tamtym momencie wszystko było do wyciągnięcia. Szkoda końcówki, w której pogrążyły nas własne błędy - stwierdził doświadczony szkoleniowiec.
Piątkowe spotkanie Banku Pocztowego Pałac Bydgoszcz z Grupą Azoty Chemik Police stanowić może doskonałą wizytówkę rozgrywek Ligi Siatkówki Kobiet. Tym bardziej że mecz transmitowany był na żywo przez jedną ze stacji telewizyjnych, a na trybunach pojawił się między innymi Paweł Zagumny, prezes PLS. Dwugodzinne starcie dostarczyło blisko dwutysięcznej publiczności ogromną dawkę emocji. Miejscowym kibicom do pełni szczęścia zabrakło tylko jednego, wygranej gospodyń. Po meczu część fanów nie ukrywała skojarzeń z sytuacją sprzed kilku tygodni, kiedy Pałacanki, po równie dramatycznym pojedynku, także były zmuszone uznać wyższość wicemistrza Polski, Grot Budowlanych Łódź.
- Końcówki, których nie potrafimy rozstrzygnąć na swoją korzyść to coś, co odróżnia nas od czołówki. Pracujemy nad tym, aby wyglądały one lepiej. Widać poprawę w stosunku do tego co było, mam jednak nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy potrafili udowodnić, że to my jesteśmy lepsi. Do tego potrzeba chłodnej głowy i doświadczenia, a jak wiadomo, to nie przychodzi od razu. Ten zespół potrzebuje jeszcze trochę czasu - przyznał Piotr Matela.
Czytaj też:
LSK. Tereza Vanzurova: Polakom czasami brakuje uśmiechu. We Włoszech nauczyłam się go doceniać
LSK: efektowna wygrana na miarę lidera. Developres SkyRes Rzeszów pokonał Wisłę Warszawa