Jedna drużyna a dwa różne oblicza - tak prezentowała się podczas weekendu reprezentacja Wenezueli. Warto przy tym zaznaczyć, że trener Jose A. Gutierrez nie dokonał zbyt wielu zmian w porównaniu ze składem z pierwszego spotkania, w przeciwieństwie do Daniela Castellaniego. Zawodnicy z Ameryki Południowej zajmujący ostatnie miejsce w grupie D nie mieli nic do stracenia i możliwe, że po części właśnie ten fakt zaważył na zdecydowanie lepszej grze rywali Polaków. - Nie wiem, czy Wenezuela podeszła bardziej na luzie do tego spotkania. Według mnie trochę za późno się obudziliśmy i zaczęliśmy grać swoją siatkówkę, niestety nie zdążyliśmy już wygrać tego pierwszego seta. Na szczęście w kolejnych odsłonach graliśmy to, co powinniśmy i udało się wygrać to spotkanie. Po lekkiej walce ale jednak dość łatwo - powiedział tuż po spotkaniu reprezentacyjny środkowy, Piotr Nowakowski.
Biało-czerwoni rozbijali rywali zagrywką, przeważali również na siatce, gdzie nie do pokonania był Marcin Możdżonek, wybrany przez kibiców MVP spotkania. - Ostatnio dużo pracowaliśmy nad tymi elementami i w tym spotkaniu zaczęły one bardzo dobrze funkcjonować, z czego bardzo się cieszę - wyjaśnił nasz rozmówca.
Pytany, czy porażka w pierwszym secie mogła zostać spowodowana przez odmieniony skład wyjściowy zaprzeczył. - Każdy z chłopaków prezentuje podobne umiejętności i po prostu się nie udało - tłumaczył.
Kiedy Polacy rozgrywali spotkanie we wrocławskiej Hali Stulecia, bardzo emocjonujący pojedynek toczył się w Finlandii, gdzie zespół gospodarzy po dramatycznym boju pokonała liderów grupy D - Brazylię. Czy w związku z tym sytuacja podopiecznych Daniela Castellaniego prezentuje się w nieco mniej optymistycznych barwach? - Wygrana Finów w tie-breaku aż tak bardzo nie komplikuje naszej sytuacji w grupie. Postaramy się pojechać do Finlandii po dwa zwycięstwa, później rewanże u nas będą już łatwiejsze, bo przed własną publicznością i myślę, że komplet czterech zwycięstw jest w naszym zasięgu - z nadzieją w głosie wypowiadał się Nowakowski.
Szanse na Final Six wciąż są według reprezentacyjnego środkowego. - Jeśli uda się wygrać te cztery spotkania to bardzo prawdopodobne, że otrzymamy dziką kartę i po prostu zagramy w Belgradzie.
Kadra na mecze z Wenezuelą była bardzo młoda, tegorocznych debiutantów wspierali ci, którzy "pierwszy raz" z orzełkiem na piersi mają już za sobą. Jak młoda krew ocenia nieco starszy kolega? - Miło jest już nie być tym debiutującym i mieć to za sobą, mieć trochę spokoju a nie nerwów. Czy to stresujące? To pewnie sprawa indywidualna, ale dla mnie troszkę takie było. A koledzy debiutujący w tym roku dobrze dają sobie radę - dodał na zakończenie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)