Nieco zaskakująco, sobotni mecz dziewiątej kolejki PlusLigi w Hali MOSiR-u w Radomiu rozpoczął się od lepszej postawy MKS-u Ślepska Malow Suwałki. Wprawdzie pierwsze fragmenty były wyrównane i wynik oscylował wokół remisu, to z czasem zaczęła uwidaczniać się przewaga przyjezdnych. Na trzypunktowe prowadzenie wyprowadził beniaminka serią zagrywek Nicolas Szerszeń. Po jego serwisie i przyjęciu Wojciecha Włodarczyka piłka poszybowała w trybuny, a po chwili przechodzącą wykorzystał Bartłomiej Bołądź (8:11).
Były zawodnik Cerradu Enei Czarnych Radom także uaktywnił się za linią dziewiątego metra i dystans zwiększył się do sześciu "oczek". Na nic zdały się przerwy na żądanie Roberta Prygla i zmiany - wprowadzenie na parkiet Bartosza Firszta i Brendena Lee Sandera. Rozpędzeni goście nie wypuścili takiej zaliczki z rąk i wygrali bardzo pewnie, bo do 18.
Początkowe momenty drugiej partii także przebiegały pod dyktando zespołu prowadzonego przez Andrzeja Kowala. Po asie serwisowym Joshuy Tuanigi było 6:9 i o czas poprosił trener gospodarzy. Bardzo długo trwała przerwa przy stanie 7:10, gdy challenge zdecydował się wziąć Prygiel i miał rację - sędziowie gwizdnęli zbyt wcześnie, ponieważ atak rywali podbił Atanasis Protopsaltis. Wideoweryfikacji zażądał także szkoleniowiec gości, jednak decyzja została podtrzymana.
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"
Czytaj także: PlusLiga. GKS - VERVA Warszawa: zacięty mecz w Katowicach. Wicemistrz Polski lepszy w pięciu setach
Cała ta sytuacja wybiła ich z rytmu, gdyż od tej chwili spisywali się zdecydowanie gorzej. Wysoki poziom trzymał po ich stronie jedynie Bołądź, do którego większość piłek posyłał Tuaniga. Z kolei jego koledzy zatracili skuteczność, zaś po asie serwisowym Protopsaltisa był remis 17:17. Gdy takim samym zagraniem popisał się Alen Pajenk, jego drużyna prowadziła już 20:18. Kilkanaście sekund później dwa razy z rzędu dał się zablokować Sander, lecz zrehabilitował się w najlepszy możliwy sposób w dwóch kolejnych akcjach. Karol Butryn zapunktował zagrywką, jego koledzy zatrzymali Jakuba Rohnkę, a kropkę nad "i" postawił atakujący Czarnych.
Miejscowi długo kontrolowali przebieg wydarzeń w trzecim secie, mając dwa-trzy punkty przewagi. Nerwowo po ich stronie zrobiło się wtedy, gdy z sytuacyjnej piłki w taśmę uderzył Protopsaltis (20:19), ale czas dla Prygla uspokoił grę jego zespołu. W samej końcówce emocje też niemal sięgnęły zenitu, po tym, gdy asem serwisowym popisał się rezerwowy, Patryk Szwaradzki. Spokojny, techniczny atak Sandera zakończył jednak walkę w tej części.
Otwarcie czwartej odsłony miało ogromny wpływ na to, iż o losach pojedynku musiał zadecydować tie-break. Kapitalną serię w polu zagrywki zanotował Łukasz Rudzewicz i wynik wynosił 0:4. Potem Ślepsk jeszcze zwiększył dystans do ośmiu punktów. W żadnym momencie Czarni nie byli w stanie zbliżyć się do przeciwników, którzy nie mieli skrupułów i wykorzystali już pierwszego setbola, a konkretnie zrobił to Kamil Skrzypkowski, obijając ręce przeciwników.
Tie-break od początku należał do gości. Czujna gra przy siatce i as serwisowy Rudzewicza pozwoliły im prowadzić 5:1. Przy stanie 4:7 awarii uległ protokół elektroniczny. Dłuższa przerwa nie miała jednak wpływu na postawę ekipy z Suwałk. Piłkę w aut wyrzucił Protopsaltis (4:9), radomian dobił zagrywką Szerszeń i niespodzianka stała się faktem.
MVP zawodów został wybrany Bartłomiej Bołądź.
Cerrad Enea Czarni Radom - MKS Ślepsk Malow Suwałki 2:3 (18:25, 25:20, 25:23, 18:25, 7:15)
Czarni: Vincić, Butryn, Protopsaltis, Włodarczyk, Pajenk, Ostrowski, Ruciak (libero) oraz Sander, Firszt, Kędzierski, Grzechnik, Masłowski (libero).
Ślepsk: Tuaniga, Bołądź, Szerszeń, Rohnka, Siek, Takvam, Filipowicz (libero) oraz Szwaradzki, Skrzypkowski, Rudzewicz, Stańczak (libero).
MVP: Bartłomiej Bołądź (Ślepsk).
Przeczytaj także: Asseco Resovia Rzeszów dostała kolejną lekcję. Bartłomiej Krulicki: Nie funkcjonował nam żaden element gry