Finał KMŚ był niezwykle zacięty i dostarczył wielkich emocji. Cucine Lube Civitanova i Sada Cruzeiro pokazały siatkówkę na najwyższym światowym poziomie.
Mistrz Włoch ostatecznie wygrał 3:1 i mógł świętować złoty medal. To udało się temu klubowi pierwszy raz w historii. Także dla Mateusza Bieńka to pierwszy taki tytuł w kolekcji.
Czytaj także: ŁKS Commercecon Łódź liderem, dobry mecz Magdaleny Stysiak, niespodzianka w Niemczech
- Bardzo cieszymy się ze złota zdobytego w Betimie. Dla naszego klubu ten turniej był bardzo istotny, bo w dwóch poprzednich edycjach Cucine przegrywało w finale, teraz w końcu przełamaliśmy złą serię - mówi Polak w rozmowie z Kamilem Drągiem z "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #11. Sezon życia. Anna Kiełbasińska z workiem medali
Bieniek, mimo że większość meczów w Serie A zaczyna na ławce rezerwowych, nie narzeka na swoją sytuację. Cieszy się, że latem zmienił pracodawcę i przeniósł się do Włoch. Wcześniej z sukcesami grał w Grupa Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle.
- Nie gram we wszystkich meczach, ale nie jestem trzymany w zamrażarce. Walczymy w tym sezonie na kilku frontach i naprawdę dostanę jeszcze wiele szans. Występuję w najlepszym zespole świata i tworzymy znakomitą paczkę. Nie żałuję transferu do Włoch - podkreśla.
Czytaj także: Konsekwentna gra kluczem do sukcesu ZAKSY Kędzierzyn-Koźle