Siatkówka. PlusLigowa czołówka nadal poza zasięgiem Trefla Gdańsk. Pewny triumf Jastrzębskiego Węgla

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: radość siatkarzy drużyny Jastrzębski Węgiel
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: radość siatkarzy drużyny Jastrzębski Węgiel

Siatkarze Trefla Gdańsk przed meczem z Jastrzębskim Węglem mieli nadzieję na przełamanie niemocy w starciach z ligową czołówką. W Ergo Arenie niespodzianki jednak nie było. Podopieczni Slobodana Kovaca wywalczyli komplet punktów (3:1).

Siatkarze Trefla Gdańsk zajmują piąte miejsce w tabeli PlusLigi, jednak w starciu z topowymi zespołami dotąd nie udało im się zapunktować. Porażką zakończyły się potyczki podopiecznych Michała Winiarskiego z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Verwą Warszawa, PGE Skrą Bełchatów, a nawet szóstym Indykpolem AZS Olsztyn. Konfrontacja z Jastrzębskim Węglem była kolejną okazję do zweryfikowania drużyny znad morza.

Przebieg pierwszego seta pokazał, że nie należy spodziewać się niespodzianki i przełamania w wykonaniu gospodarzy. Jastrzębianie od początku bowiem dominowali. Atomowe zagrywki w wykonaniu Jurija Gladyra i Lukasa Kampy ustawiły podopiecznym Slobodana Kovaca początek meczu (12:8). Z biegiem czasu ciężkie działa na linii 9. metra odpalili pozostali z przyjezdnych. Ostrzeliwany Maciej Olenderek nie radził sobie w przyjęciu, co dodatkowo utrudniało rozgrywanie akcji Marcinowi Januszowi. Bartosz Filipiak na spółkę z Rubenem Schottem próbowali ratować wynik, jednak bez powodzenia. Otwarcie meczu przebiegło zdecydowanie pod dyktando jastrzębian.

Drugi set miał podobny przebieg. Gdańszczanie tylko do połowy partii utrzymywali się w grze. W dużej mierze dzięki fantastycznej postawie Bartosza Filipiaka. 25-latek był jednak osamotniony w ofensywie. Skuteczności brakowało Rubenowi Schottowi, kompletnie bezradny w rywalizacji z blokiem był Paweł Halaba. Przyjezdni z kolei imponowali w obronie i na kontrach. Kapitalnie spisywał się Dawid Konarski, zamieniający na punkty nawet najtrudniejsze piłki, bezbłędny był Tomasz Fornal. Lukas Kampa miał ogromny komfort na rozegraniu, pod względem ofensywnym wszyscy jego koledzy prezentowali się bowiem koncertowo.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie

PlusLiga: bez sensacji w Lubinie. Cuprum nie zastopowało Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

PlusLiga: GKS Katowice wygrał mecz o przełamanie. Aluron Virtu CMC pozostaje w dołku

Na trzeciego seta zespół znad morza wyszedł nieco odmieniony, w miejsce Pawła Halaby i Bartłomieja Mordyla na placu gry pojawili się Szymon Jakubiszak i Wojciech Grzyb. Roszady ożywiły nadzieje kibiców na przedłużenie widowiska. Tym bardziej, że garcze Trefla zdecydowanie poprawili jakość przyjęcia, wytrącając rywalom z rąk ich główny atut, czyli zagrywkę. To okazało się kluczem do sukcesu, choć niebagatelne znaczenie dla końcowego wyniku miała fantastyczna gra Bartosza Filipiaka w ataku oraz przebudzenie Pablo Crera, który w końcówce skończył kilka ważnych piłek.

Podrażnieni przegraną jastrzębianie na ostatniego seta wyszli wyjątkowo zdeterminowani, od początku dając rywalom do zrozumienia, że nie są zainteresowani rozgrywaniem tie-breaka. Doskonała postawa w ofensywie Tomasza Fornala i grającego od pierwszych minut kapitalne zawody, Dawida Konarskiego szybko zapewniła podopiecznym Slobodana Kovaca wysokie prowadzenie (13:4). Rozbici gospodarze nie mieli pomysłu jak odpowiedzieć. Tym bardziej, że przyjęcie ponownie było dalekie od ideału. Trefl ostatecznie przegrał czwartego seta, po raz kolejny udowadniając, że mimo wysokiej pozycji w ligowej tabeli, potencjałem sportowym zdecydowanie odstaje od PlusLigowej czołówki.

Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel 1:3 (18:25, 14:25, 25:23, 19:25)

Trefl Gdańsk: Crer, Mordyl, Halaba, Schott, Janusz, Filipiak, Olenderek (libero) oraz Majcherski (libero), Jakubiszak, Grzyb, Janikowski, Sasak;

Jastrzębski Węgiel: Gladyr, Vigrass, Fromm, Fornal, Kampa, Konarski, Popiwczak (libero) oraz Szalacha.

MVP: Lucas Kampa (Jastrzębski Węgiel)

Źródło artykułu: