Historia małego Bruna wzruszyła całą Polskę. Chłopczyk urodził się z obustronnym brakiem kości strzałkowych. Lekarze nie wiedzieli, jaka była tego przyczyna. Brunowi Krebokowi groziła amputacja nóżek. Rodzice – Jakub i jego żona Sabina – zaczęli walkę o to, by syn miał w przyszłości normalne życie. Potrzebnych było 900 tysięcy złotych, by przeprowadzenie skomplikowanej operacji, wydłużenie nóżek i przejście rehabilitacji. Wtedy Jakub Krebok zwrócił się w mediach społecznościowych z prośbą o pomoc.
Odzew przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Całą kwotę uzbierano w ciągu pięciu dni. W pomoc zaangażowały się kluby siatkarskie z całej Polski. Wszak Bruno to wnuk legendy tej dyscypliny, byłego selekcjonera reprezentacji Wiktora Kreboka. Z kolei Jakub Krebok pracował w Chemiku Police, a następnie w Japonii, gdzie prowadzi treningi. Sprawdziliśmy, jak po niemal roku wygląda sytuacja małego Bruna. - Życie trochę się zmieniło, ale ciągle jesteśmy w trakcie procesu leczenia - powiedział nam ojciec chłopca.
"Nie będzie tego pamiętał"
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
12 grudnia Bruno przeszedł w Stanach Zjednoczonych trwającą siedem godzin operację. - Zaraz po niej doktor do nas przyszedł i pokazał zdjęcia zoperowanych nóg. Powiedział, że operacja przebiegła bardzo dobrze. Z Brunem spędziliśmy w szpitalu jeszcze cztery noce i zostaliśmy wypisani do domu - dodał Jakub Krebok. To jednak dopiero początek długiej walki o to, by Bruno Krebok mógł w przyszłości normalnie chodzić.
Krebokowie chcieli jak najszybciej pomóc synowi. Opcje były dwie: albo leczenie, albo amputacja nóżek. Nagrania i zdjęcia wspólnych zabaw chwytały za serce. Dzięki ogromnemu wsparciu udało się doprowadzić do tego, że chłopiec będzie mógł normalnie żyć i chodzić. Operacja w tak młodym wieku była niezbędna. Dwulatek cierpliwie znosi wszystkie niedogodności i wkrótce rozpocznie nowy etap w swoim życiu.
- Bruno próbował już stawać na nogach przed operacją, ale teraz będzie mógł normalnie stać i chodzić. Zaadaptował się do sytuacji, w której ma gips, który ogranicza jego poruszanie. Jest malutki i nie do końca rozumie, co się wydarzyło. Widział swoje nogi, wie że coś się tam zmieniło. Myślę, że nie będzie pamiętał czasu operacji - stwierdził ojciec chłopca.
Walka z bólem
Po operacji najtrudniejsza była walka z bólem. Chłopiec dostawał silne leki przeciwbólowe. Teraz już z nich zrezygnowaliśmy. Staramy się, żeby Bruno był zajęty. Bawimy się z nim, zwiedzamy parki, oglądamy dziką przyrodę. Próbujemy żyć normalnie, żeby przetrwać ten okres - dodał Jakub Krebok.
Mały Bruno, tak jak jego rówieśnicy, uwielbia się bawić. Do Stanów Zjednoczonych Krebokowie zabrali jego ulubione zabawki. To dzięki nim zapomina o bólu i dzielnie znosi wszystkie niedogodności. Te już wkrótce mają minąć. Po trzech miesiącach Bruna czeka kolejna operacja. Tym razem lekarze wyciągną mu druty z nóg, a następnie czekać go będzie czterotygodniowa rehabilitacja. Wtedy będzie mógł chodzić bez pomocy ortez i innych urządzeń.
- Bruno będzie miał nogi w gipsie przez 12 tygodni. Najważniejsze jest utrzymanie właściwej pozycji stóp oraz zagojenie ran pooperacyjnych. Po tym czasie czeka nas operacja polegająca na wyciągnięciu metalowych elementów z obu nóg oraz nauka chodzenia – powiedział ojciec Bruna.
Siatkówka łączy
Rodzina chłopca nie ukrywa radości z tego, jak wielką pomoc otrzymali przez cały rok. W Stanach mieszkają u Karoliny i Piotra Marciniaków. Znów dała o sobie znać siatkówka.
- Zanim przyjechaliśmy do USA, odezwała się do nas Karolina Marciniak (Sowała). Była mistrzynią Polski seniorek w siatkówce plażowej w parze z Moniką Brzostek w 2009 roku oraz wywalczyła brązowy medal MŚ do lat 21. Osiem lat temu wyemigrowała do Stanów, grała w siatkówkę plażową, była też trenerem na uniwersytecie. Jej mąż Piotr także jest zawodnikiem siatkówki plażowej. W 2007 roku zdobył brązowy medal MŚ do lat 21.
Występował także na hali w Gwardii Wrocław, Jokerze Piła czy w egipskim zespole z Kairu. Teraz mają ośmiomiesięcznego syna Michała, a Karolina nie wróciła jeszcze do wyczynowego sportu. Oboje pracują w akademii i są tam trenerami siatkówki plażowej i halowej. Zaproponowali, że możemy się u nich zatrzymać na tyle, ile potrzebujemy. Jesteśmy bardzo wdzięczni, bo jest to wielka pomoc. Siatkówka naprawdę łączy - zakończył.
Zobacz także:
Rzeszowskie odrodzenie. Najlepsza szóstka 11. kolejki PlusLigi według portalu WP SportoweFakty
PlusLiga. Trefl - Jastrzębski. Gdańszczanie dostali bolesną lekcję. Michał Winiarski: Nie czujemy się najlepiej