[b]
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Zanim o świętach, wróćmy do meczu w Bełchatowie. Gdybym nie wiedział, że na boisku gra dziesiąta drużyna tabeli PlusLigi, nie pomyślałbym o was. Dzielnie walczyliście.[/b]
Andrzej Kowal, trener Ślepska Malow Suwałki: Nie możemy porównywać naszych potencjałów na ten moment, ale na boisku aż tak dużej różnicy nie było. Tak jak w sporcie bywa, decydują końcówki. Dużo więcej zimnej krwi zachowali gospodarze.
W sumie niewiele brakowało, a prowadzilibyście już 2:0.
W drugim secie nie skończyliśmy 2-3 kluczowych ataków na wygranie seta. Później jeden błąd wystawy, kontra i to decyduje. Zespół potrzebuje jeszcze czasu, by grać spokojnie i cierpliwie, bo jednak te końcówki są najistotniejsze. Możesz grać do dwudziestu, ale mecz rozstrzyga się właśnie po dwudziestym punkcie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo
Więcej o meczu PGE Skra Bełchatów - MKS Ślepsk Malow Suwałki przeczytasz tutaj
Bardzo duży nacisk położyliście na grę w obronie. Na czysto PGE Skrze mało co wpadało. Także na zagrywce rywale nie mieli łatwo. Taki był plan?
Aby zniwelować różnice w ataku, ten słabszy zespół musi bardziej ryzykować w zagrywce, by mieć większą szansę na ustawienie bloku, więcej grać na podwójnym czy potrójnym. To jest klucz. Jeśli popatrzymy na skuteczność ataku po perfekcyjnym przyjęciu, PGE Skra nas bije, ale postawiliśmy na zagrywkę. Niedużo brakuje, ale rywale to doświadczenie pokazali.
Każdy set miał w tym meczu innego bohatera. U was najpierw Bartłomiej Bołądź, potem Nicolas Szerszeń. Czy właśnie tak to powinno wyglądać, żeby nie było za monotonnie?
W pierwszym secie Bartek skończył bardzo ważny atak i przede wszystkim decydowała zagrywka. Był bohaterem tej partii. W drugim zespół PGE Skry wygrał, udowodnił swoją wyższość, ale tak to w sporcie jest. Każda partia ma swojego bohatera. Ale tu też zasługa rywali, że nie grali jedną szóstką.
Patrzę w terminarz gier i widzę wasz mecz z MKS-em Będzin 26 grudnia. Świąt w tym roku nie będzie w Suwałkach.
Niestety nie będzie. Nie wiem, z czego to wynika.
Czyli trenujecie w Wigilię oraz Pierwszy Dzień Świąt?
Tak, będziemy się przygotowywać także w Wigilię i Pierwszy Dzień Świąt, bo gramy z naszego punktu widzenia mecz ważny, zresztą jak każdy. W tym roku nie odczujemy tych świąt za bardzo. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że jesteśmy beniaminkiem. Ale nie ma co narzekać. Jesteśmy profesjonalistami, tak jest ustalony kalendarz. Musimy sobie z tym radzić.
Czytaj także: MKS Będzin spędzi Boże Narodzenie w... autobusie do Suwałk. Absurdalny termin meczu
A macie łącznie dwa zaległe spotkania do rozegrania, bo jeszcze zmierzycie się z GKS-em Katowice. To chyba - z waszego punktu widzenia - mecze do wygrania.
Każdy mecz jest do wygrania, także ten z PGE Skrą był taki. Ale każdy też ma inną historię. Dla nas jest ważne, by pracować tak, aby mecze nie były bardziej lub mniej ważne. Czy to MKS Będzin, GKS Katowice czy VERVA Warszawa mamy grać i podchodzić do każdego spotkania tak samo.
Jak to zrobić?
Trzeba przygotować sobie rutynę działań. Nie jestem zwolennikiem grania na nadmiernych emocjach w jednym meczu, a drugim nie. Uważam, że aby wypracować odpowiednią dyspozycję, do każdego meczu trzeba się tak samo przygotować. Mam nadzieję, że ta droga doprowadzi nas do utrzymania.
Na panu też odpowiedzialność ciąży taka sama jak w każdym innym meczu?
Oczywiście. Tak naprawdę nie ma znaczenia przeciwnik. Ważne jest, jak ty się do meczu przygotowujesz, jaką masz rutynę postępowań do niego. To jest bardzo istotne. Czy to będzie faza zasadnicza, czy play-off, mamy przygotować się zawsze na sto procent. Nie możemy wybierać "ważności" spotkań, bo to by było zgubne dla zespołu.