Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Podrażnione Bałkanki na drodze biało-czerwonych
Siatkarki reprezentacji Bułgarii wygrywały już z Amerykankami 2:1, w starciu, które mogło im zapewnić bilet do Tokio. Nic dziwnego, że w Niderlandach będą chciały powetować sobie tamtą porażkę. Czy już na początku turnieju ich plany pokrzyżują Polki?
W obozie Bułgarek pozostaje dość duży żal i rozgoryczenie po porażce w tie-breaku z Amerykankami, bo prowadząc 2:1 przyjezdne miały ogromną szansę na sprawienie wielkiej niespodzianki. Miały bilet do Tokio na wyciągnięcie ręki. Do największych gwiazd reprezentacji Bułgarii należą z pewnością, wracająca do gry po urlopie macierzyńskim, Hristina Ruseva, czy klubowa koleżanka Zuzanny Góreckiej, przyjmująca Elitsa Vasileva. Środkowa Bułgarek z dużym optymizmem i wiarą we własną siłę wypowiadała się w kontekście starć w fazie grupowej turnieju w Apeldoorn. - Holandia jest zdecydowanym faworytem, ale z pozostałymi zespołami możemy sobie poradzić. Nasze szanse na sukces oceniam na 80-85 procent. Wyjazd na olimpiadę byłby czymś wspaniałym! - powiedziała w wywiadzie dla serwisu sportal.bg Ruseva.
W ostatnich dniach Bułgarki rozegrały dwa mecze sparingowe z reprezentacją Chorwacji. Pierwszy z nich zremisowały 2:2 (22:25, 22:25, 25:19, 25:18), w kolejnym schodziły już z parkietu zwycięsko 3:1 (25:17, 23:25, 25:18, 25:18). Po raz ostatni Polki spotkały się z kadrą Bułgarii podczas rozgrywek zeszłorocznej Ligi Narodów. Wtedy górą były biało-czerwone, a bohaterką meczu została Malwina Smarzek-Godek, zdobywając 42 punkty w tym spotkaniu. Czy podobnie będzie we wtorek?
Zobacz również:
Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Joanna Wołosz: Turniej w Apeldoorn to takie mini mistrzostwa Europy
Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Marlena Kowalewska: Każdy set na wagę złota