Już przed rozpoczęciem środowej rywalizacji mówiło się, że to Jastrzębski Węgiel jest zdecydowanym faworytem do awansu. Początek meczu nie zapowiadał emocji, bo Trefl Gdańsk grał słabo i przegrał dwie pierwsze partie. Przyjezdni w kolejnych setach przeszli jednak niesamowitą metamorfozę, złapali wiatr w żagle i odwrócili losy spotkania (3:2).
Drużyna z Trójmiasta nie poddała się i dlatego w nagrodę zagra w półfinale Pucharu Polski z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (14 marca). - Schodząc z boiska po zakończeniu drugiego seta wiedziałem, że nie daję drużynie jakości. Miałem chwilę, aby ochłonąć i wróciłem ze świeżą głową. Udało mi się później poprawić grę i dać zespołowi to, co najlepsze - skomentował Bartosz Filipiak, który został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.
Zobacz także: Siatkówka. Puchar Polski. Wielki rewanż za grudniową porażkę. Michał Winiarski: Zawodnicy pokazali serce do walki
Wywalczenie przepustki do marcowego turnieju jest ogromnym sukcesem siatkarzy z Gdańska. Podopieczni Michała Winiarskiego zajmują piąte miejsce w PlusLidze, a teraz znaleźli się w najlepszej czwórce Pucharu Polski. Warto zaznaczyć, że jeszcze kilka miesięcy temu nikt na nich nie stawiał. - Walczyliśmy do końca i nie odpuściliśmy - to wszystko przyniosło efekt w postaci zwycięstwa i awansu do Final Four. Myślę, że każdy zawodnik jest przeszczęśliwy z tego powodu. Przed sezonem trudno było sobie wyobrazić taki scenariusz - dodał atakujący.
Zespół znad morza rozpoczął rozgrywki od mocnego uderzenia, a później nie zwalniał nogi z gazu. Lekka zadyszka przyszła dopiero w grudniu, gdy Trefl przegrał cztery mecze z rzędu. Nie była to wymarzona końcówka 2019 roku. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że okres przedświąteczny nie był dla nas najbardziej udany. Mieliśmy jednak dużo czasu, aby potrenować, przygotować formę i troszkę się podbudować. Efekt był widoczny na boisku, chociażby w polu serwisowym - podsumował 25-latek.
Zobacz także: Puchar Polski. Katastrofa siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Nie pojadą na wielkie wydarzenie
ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Maciej Szczęsny: Nie będzie łatwo, ale nie ma co rzucać się ze skały