PlusLiga. GKS Katowice - PGE Skra. Bełchatowianie mają "zdjąć hamulec ręczny"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski

Po przetarciu w Pucharze Polski wraca PlusLiga. W pierwszym meczu po przerwie na reprezentację PGE Skra Bełchatów zagra w Katowicach z GKS-em. Czy znów będzie tie-break? - Postaramy się załatwić to szybciej - zapowiada Jakub Kochanowski.

We wtorek żółto-czarni pokonali w ćwierćfinale rozgrywek o krajowe trofeum drużynę Indykpolu AZS Olsztyn w czterech setach. Nie da się ukryć, że Akademicy z Kortowa sprawili im niemało problemów, a był to przecież pierwszy mecz dla obu ekip po dłuższej przerwie.

Czytaj też: PlusLiga: sensacja w Sosnowcu. Mistrzowie Polski rzuceni na kolana!

- Zdecydowanie po nas szczególnie było widać - szczególnie w drugim secie - że mieliśmy zaciągnięty hamulec ręczny. Najważniejsze, że po "policzku" od olsztynian w tej partii potrafiliśmy przełamać rywali i wygrać całe spotkanie - ocenił Jakub Kochanowski.

Środkowy PGE Skry Bełchatów miał sporo pracy w tym meczu. Sam popisał się trzema punktowymi blokami, a cały zespół miał ich ogółem trzynaście. Olsztynianie także nie odpuszczali w tym elemencie. Łącznie zdobyli dzięki niemu osiem "oczek".

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez

- Te czapy, które zakładaliśmy, to kwestia odprawy taktycznej. Paweł (Woicki - przyp. red.) nas nie zaskoczył. Nie grał co prawda wszystkiego, czego oczekiwaliśmy, bo to jest bardzo dobry rozgrywający. Ale kilka tych bloków też dostaliśmy i to jest kwestia właśnie tego hamulca ręcznego, który musi odpuścić. Teraz będzie na to czas, bo dużo grania przed nami, a mniej trenowania. Zaadaptujemy się i będzie dobrze - zapewnił mistrz świata.

Dzięki tej wygranej bełchatowianie awansowali do turnieju finałowego Pucharu Polski, który w dniach 14-15 marca odbędzie się w Katowicach. W drużynie panuje ogromna chęć sięgnięcia po to trofeum.

Przeczytaj również: PlusLiga: VERVA Warszawa Orlen Paliwa wykorzystała potknięcie ZAKSY, zmiana na fotelu lidera

- Nasza drużyna nie zmieniła się diametralnie, a nasze ambicje są dużo wyższe niż szóste miejsce. Chcemy bić się o Puchar Polski i w marcu będzie ku temu okazja. To jest przede wszystkim trofeum. Każda drużyna chce mieć w gablocie ich jak najwięcej. Wygrywając te rozgrywki udowadniasz, że w tym momencie jesteś najlepszy w Polsce. Poza tym w tym roku turniej finałowy jest o wiele później, blisko play-offów. Jest o co grać. Gdyby nie było, nie walczylibyśmy o to - powiedział Kochanowski.

Dla niego oraz pozostałych reprezentantów Polski z PGE Skry świąteczno-noworoczna przerwa była wręcz bezcenna. Ekipa trenera Michała Gogola pracowała w międzyczasie nad fizycznością.

- Mieliśmy chwilę odpoczynku, ale ten czas poświęciliśmy bardziej temu, by zrobić bazę fizyczną pod drugą rundę. To jest handicap, że mieliśmy tyle czasu na popracowanie nad siłą oraz niektórymi elementami technicznymi. Liczę, że wejdziemy dzięki temu z przytupem w dalszą część sezonu - przyznał środkowy żółto-czarnych.

W niedzielę ekipa z Bełchatowa zagra w Katowicach z GKS-em. O tej drużynie mówi się już w tym sezonie, że jest wręcz skazana na pięciosetowe boje. Od początku rozgrywek ma na koncie dziewięć tie-breaków. A przed nami dopiero... czternasta kolejka.

- Wiemy, że katowiczanie lubią rozgrywać tie-breaki, ale ja mam nadzieję, że zakończymy to spotkanie pomyślnie dla nas i to szybciej niż w pięciu setach - przyznał Kochanowski.

Mecz GKS-u z PGE Skrą rozpocznie się w Hali MOSiR Szopienice w niedzielę o 17:30. Przypomnijmy, że w pierwszej rundzie, gdy obie ekipy spotkały się w Hali Energia, lepsi okazali się dziewięciokrotni mistrzowie kraju, ale... oczywiście po tie-breaku.

Źródło artykułu: