Przez kilkanaście ostatnich lat, siatkówka żeńska w Polsce była marginalizowana. Zawodniczki poszczególnych klubów i reprezentacji kraju mogły z zazdrością spoglądać w stronę swoich kolegów. Rozgrywki męskie i sama kadra, z roku na rok rozwijały się coraz mocniej, budząc uznanie w Europie i na świecie. Być może to sprawiło, że nawet wycofanie z rozgrywek Stoczni Szczecin, dość szybko odeszło w niepamięć, nie czyniąc PlusLidze wizerunkowo większej szkody.
Kobieca kadra, po czasach marazmu, powoli się odradza z roku na rok zbliżając się do europejskiej czołówki. To po części przekłada się na popularność rozgrywek żeńskiej ekstraklasy. Zainteresowanie nimi rośnie na fali narodowego entuzjazmu. Niestety władze ligi zamiast pójść za ciosem i czynić ją coraz bardziej profesjonalną, przymykają oczy na kolejne niedociągnięcia.
Paweł Zagumny, prezes PLS S.A. po blamażu ze Stocznią Szczecin zapowiadał, że proces przyznawania licencji i kontrolowania klubowych finansów będzie bardzo skrupulatny. Miało to służyć wyeliminowaniu patologii, od lat obecnej w wielu klubach i poprawieniu warunków rozwoju zawodników i zawodniczek mających w przyszłości stanowić o sile reprezentacji narodowej.
ZOBACZ WIDEO Fernando Alonso błyszczy w Rajdzie Dakar. Hiszpan zasłużył na szacunek
Ostatnie wypowiedzi prezesa Wisły Warszawa każą się zastanowić, czy faktycznie wszystkim akcjonariuszom zależy na budowaniu pozytywnego wizerunku i silnej marki Ligi Siatkówki Kobiet. Mówienie o spisku z udziałem przedstawicieli FIVB oraz CEV, którym zależy na zniszczeniu Wisły Warszawa, nawet wśród fanów stołecznej ekipy zostały przyjęte z uśmiechem politowania. Zarzuty pod adresem PZPS i przedstawicieli PLS, że nie robią nic, aby pomóc beniaminkowi, brzmią niemal jak oskarżenia o kolaborację.
LSK. Ogromne kłopoty w Wiśle Warszawa. "Wierzymy, że uda się to uratować"
W sobotę podopieczne Dejana Desnica miały rozegrać ligowy mecz z Grot Budowlanymi Łódź. Miały, jednak do tego nie doszło. W ciągu kilkunastu godzin komunikaty dotyczące występu zespołu w tym spotkania, publikowane na facebookowym profilu klubu, zmieniały się kilkakrotnie. Ostatecznie wicemistrzynie Polski zagrały same ze sobą. Jakie będą dalsze losy tej potyczki nietrudno się domyślić. Podopieczne Błażeja Krzyształowicza bez walki zapiszą na swoje konto trzy punkty, natomiast Bemowskie Syreny przegrają po raz czternasty w sezonie, tym razem walkowerem.
Konsekwencje finansowe i sportowe, jakie można wyciągnąć w stosunku do zespołu za nieprzystąpienie do meczu, określa regulamin rozgrywek. Straty wizerunkowe mogą być jednak nieporównywalne i trudne do oszacowania. Sobotnie oświadczenie stołecznych działaczy sprawiło, że nadzieje na lepsze czasy zaczynają tracić nawet najwierniejsi kibice. Historie AZS-u Białystok, Stali Mielec, MKS-u Dąbrowa Górnicza, a ostatnio Budowlanych Toruń pokazują, że przeznaczenia nie da się oszukać. Należy mierzyć siły na zamiary i gospodarować budżetem realnym, nie wirtualnym. Przedstawiciele Wisły Warszawa próbują udowodnić wszystkim dookoła, że jest inaczej, a całe zło zgromadzone wokół klubu jest wyłącznie efektem spisku. Miejmy nadzieję, że opamiętanie osób odpowiedzialnych za losy klubu przyjdzie, zanim będzie za późno. Jeżeli nie, władze Polskiej Ligi Siatkówki powinny podjąć działania, które uchronią Ligę Siatkówki Kobiet przed utopieniem na dobre w Wiśle jej coraz lepszego się wizerunku.