LSK. Groteska w pełni. Chemik Police ofiarą zamieszania z Wisłą Warszawa

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: siatkarki Grupa Azoty Chemika Police
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: siatkarki Grupa Azoty Chemika Police

Problemy Wisły Warszawa trwają. Grupa Azoty Chemik Police wyciągnęła pomocną dłoń. Beniaminek ją odtrącił, a następnie wciągnął rywali w grę, narażając ich na koszty i dezorganizację.

Regulamin Profesjonalnego Współzawodnictwa w Piłce Siatkowej (§ 23, ust 1.) głosi, że gospodarz meczu na 14 dni przed planowanym terminem meczu powinien powiadomić ligę oraz rywala. Wszystko po to, żeby wyznaczyć sędziów, kwalifikatorów, obsługę meczu, a także by przeciwnik zorganizował sobie kwestie logistyczne, czyli transport oraz hotel i wyżywienie.

Spotkanie Wisły Warszawa z Grupą Azoty Chemik Police miało się odbyć 29 stycznia w stolicy. Goście nie otrzymali żadnej informacji od gospodarzy, a liga, choć z regulaminu wynika, że powinna sama wyznaczyć termin i miejsce, milczała. Prezes Paweł Frankowski w obliczu problemów Wisły Warszawa, o których było dość głośno, zaoferował, że mecz może odbyć się w Policach. Klub miał pokryć wszystkie koszty poza transportem.

Czytaj też: LSK. Kabaretu ciąg dalszy. Wisła Warszawa podejmie Grupę Azoty Chemika Police w... Łodzi

Sytuacja komfortowa dla beniaminka, który i tak nie miał możliwości organizacji meczu w tym terminie. W Warszawie jest tylko jeden taraflex, który w tym dniu miał być rozłożony na Torwarze na spotkaniu Ligi Mistrzów z udziałem Vervy Warszawa i Benfiki Lizbona.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ewa Brodnicka jako Superwoman

Wisła odmówiła, a w poniedziałek zaproponowała przełożenie meczu na luty. Problem w tym, że Grupa Azoty Chemik Police występuje jeszcze w Pucharze CEV, a sezon zasadniczy LSK kończy się właśnie w lutym. Wciśnięcie starcia w Warszawie w terminarzu było praktycznie niemożliwe, szczególnie w wypadku dokonania tego na ostatnią chwilę.

Kiedy pytaliśmy w poniedziałek dyrektora działu komunikacji PLS, Kamila Składowskiego, mecz miał się odbyć. A gdyby Wisła Warszawa się nie stawiła na boisku, to oddałaby spotkanie walkowerem, a tym samym zostałaby usunięta z LSK.

Zarządzający PLS nie podjęli żadnej decyzji, do samego końca czekając na Wisłę Warszawa. Siatkarki i sztab Chemika nie mogli dłużej czekać i we wtorek ruszyli autokarem w stronę stolicy. Po godz. 14:00 dostali oficjalne pismo, że mecz się odbędzie w środę. Nie o godz. 17:00, ale o godz. 20:30 i nie w Warszawie, ale w Łodzi.

Problem w tym, że Chemik Police miał już zarezerwowany i opłacony hotel w Warszawie. Zawsze tak wygląda procedura ze strony klubu, bowiem rezerwacja dotyczy większej grupy oraz pełnego wyżywienia. Tu też są pewne restrykcje związane z dietami zawodniczek. Z tego powodu hotel opłacany jest z góry. W tym wypadku około 7 tysięcy złotych.

Czytaj też: Liga Siatkówki Kobiet. Mecz widmo. Wisła Warszawa milczy, Chemik Police musi jechać do stolicy

Chemik zwrócił się do PLS o zmianę godziny meczu na wcześniejszą. Ze względu na zaplanowany na godz. 17:30 pojedynek Grota Budowlanych Łódź i Developresu SkyRes Rzeszów, liga postanowiła, że beniaminek swoje spotkanie rozegra w samo południe. Prośba ta była podyktowana kwestiami logistycznymi, dzięki temu Chemik nie będzie musiał rozpoczynać kolejnej doby hotelowej i nie wróci do Polic nad ranem.

Wisła Warszawa tym sposobem rozegra swój mecz ponad 100 kilometrów od domowej hali albo... odda drugie spotkanie walkowerem.

W tym wszystkim zawiódł brak komunikacji ze strony beniaminka, a także opieszałość władz ligi, która według regulaminu sama w takiej sytuacji powinna reagować. Jak poinformował nas Paweł Frankowski, liga zobowiązała się pokryć koszty poniesione przez Chemika Police związane z rezerwacją hotelu w Warszawie.

W czasie, kiedy oczekiwano na informacje ze strony Wisły o terminie meczu, klub prężnie działał w social mediach. Na Facebooku pojawiło się oświadczenie zawodniczek klubu (nie wiadomo których konkretnie), które zniknęło po kilkunastu minutach. Według siatkarek (?) prezes Paweł Zagumny miał pomóc w przełożeniu meczu z Chemikiem, jeśli Wisła zagra w Rzeszowie. Zamieszczono też screeny prywatnych e-maili byłej zawodniczki klubu.

Ponadto na Twitterze Wisła zarzuciła Chemikowi, że ten "na dwa dni przed meczem dekompletuje drużynę, zabierając zawodniczkę". - To kłamstwo, nie podpisaliśmy kontraktu z żadną siatkarką Wisły - zdementował Paweł Frankowski. Przypomnijmy, że okienko transferowe w LSK kończy się 31 stycznia. Do tego czasu zawodniczki będą musiały też podpisać listy czystości.

Oficjalnie więc mecz Chemika z Wisłą odbędzie się w samo południe w Łodzi, hali, w której swoje ligowe potyczki rozgrywają na stałe ŁKS i Budowlani. Trudno też wskazać kto tak naprawdę jest gospodarzem, bo siatkarki z Polic mają za sobą więcej spotkań w tym obiekcie. Wisła ostatnio na spotkanie do Sport Areny nie przyjechała. Może tym razem się uda.

Komentarze (2)
avatar
zbych22
29.01.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Żeby to była normalna firma,a nie PZPS to Kasprzyk i reszta nieudaczników wyleciała by na zbity pysk. 
Wiesia K.
29.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wisła wkrótce zatonie - tak jak Stocznia... To tylko kwestia czasu.