LSK. Groteska w pełni. Chemik Police ofiarą zamieszania z Wisłą Warszawa
Problemy Wisły Warszawa trwają. Grupa Azoty Chemik Police wyciągnęła pomocną dłoń. Beniaminek ją odtrącił, a następnie wciągnął rywali w grę, narażając ich na koszty i dezorganizację.
Spotkanie Wisły Warszawa z Grupą Azoty Chemik Police miało się odbyć 29 stycznia w stolicy. Goście nie otrzymali żadnej informacji od gospodarzy, a liga, choć z regulaminu wynika, że powinna sama wyznaczyć termin i miejsce, milczała. Prezes Paweł Frankowski w obliczu problemów Wisły Warszawa, o których było dość głośno, zaoferował, że mecz może odbyć się w Policach. Klub miał pokryć wszystkie koszty poza transportem.
Czytaj też: LSK. Kabaretu ciąg dalszy. Wisła Warszawa podejmie Grupę Azoty Chemika Police w... Łodzi
Sytuacja komfortowa dla beniaminka, który i tak nie miał możliwości organizacji meczu w tym terminie. W Warszawie jest tylko jeden taraflex, który w tym dniu miał być rozłożony na Torwarze na spotkaniu Ligi Mistrzów z udziałem Vervy Warszawa i Benfiki Lizbona.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ewa Brodnicka jako SuperwomanWisła odmówiła, a w poniedziałek zaproponowała przełożenie meczu na luty. Problem w tym, że Grupa Azoty Chemik Police występuje jeszcze w Pucharze CEV, a sezon zasadniczy LSK kończy się właśnie w lutym. Wciśnięcie starcia w Warszawie w terminarzu było praktycznie niemożliwe, szczególnie w wypadku dokonania tego na ostatnią chwilę.
Kiedy pytaliśmy w poniedziałek dyrektora działu komunikacji PLS, Kamila Składowskiego, mecz miał się odbyć. A gdyby Wisła Warszawa się nie stawiła na boisku, to oddałaby spotkanie walkowerem, a tym samym zostałaby usunięta z LSK.
Zarządzający PLS nie podjęli żadnej decyzji, do samego końca czekając na Wisłę Warszawa. Siatkarki i sztab Chemika nie mogli dłużej czekać i we wtorek ruszyli autokarem w stronę stolicy. Po godz. 14:00 dostali oficjalne pismo, że mecz się odbędzie w środę. Nie o godz. 17:00, ale o godz. 20:30 i nie w Warszawie, ale w Łodzi.
Problem w tym, że Chemik Police miał już zarezerwowany i opłacony hotel w Warszawie. Zawsze tak wygląda procedura ze strony klubu, bowiem rezerwacja dotyczy większej grupy oraz pełnego wyżywienia. Tu też są pewne restrykcje związane z dietami zawodniczek. Z tego powodu hotel opłacany jest z góry. W tym wypadku około 7 tysięcy złotych.
Czytaj też: Liga Siatkówki Kobiet. Mecz widmo. Wisła Warszawa milczy, Chemik Police musi jechać do stolicy
Chemik zwrócił się do PLS o zmianę godziny meczu na wcześniejszą. Ze względu na zaplanowany na godz. 17:30 pojedynek Grota Budowlanych Łódź i Developresu SkyRes Rzeszów, liga postanowiła, że beniaminek swoje spotkanie rozegra w samo południe. Prośba ta była podyktowana kwestiami logistycznymi, dzięki temu Chemik nie będzie musiał rozpoczynać kolejnej doby hotelowej i nie wróci do Polic nad ranem.
Wisła Warszawa tym sposobem rozegra swój mecz ponad 100 kilometrów od domowej hali albo... odda drugie spotkanie walkowerem.
W tym wszystkim zawiódł brak komunikacji ze strony beniaminka, a także opieszałość władz ligi, która według regulaminu sama w takiej sytuacji powinna reagować. Jak poinformował nas Paweł Frankowski, liga zobowiązała się pokryć koszty poniesione przez Chemika Police związane z rezerwacją hotelu w Warszawie.
W czasie, kiedy oczekiwano na informacje ze strony Wisły o terminie meczu, klub prężnie działał w social mediach. Na Facebooku pojawiło się oświadczenie zawodniczek klubu (nie wiadomo których konkretnie), które zniknęło po kilkunastu minutach. Według siatkarek (?) prezes Paweł Zagumny miał pomóc w przełożeniu meczu z Chemikiem, jeśli Wisła zagra w Rzeszowie. Zamieszczono też screeny prywatnych e-maili byłej zawodniczki klubu.
Ponadto na Twitterze Wisła zarzuciła Chemikowi, że ten "na dwa dni przed meczem dekompletuje drużynę, zabierając zawodniczkę". - To kłamstwo, nie podpisaliśmy kontraktu z żadną siatkarką Wisły - zdementował Paweł Frankowski. Przypomnijmy, że okienko transferowe w LSK kończy się 31 stycznia. Do tego czasu zawodniczki będą musiały też podpisać listy czystości.
Oficjalnie więc mecz Chemika z Wisłą odbędzie się w samo południe w Łodzi, hali, w której swoje ligowe potyczki rozgrywają na stałe ŁKS i Budowlani. Trudno też wskazać kto tak naprawdę jest gospodarzem, bo siatkarki z Polic mają za sobą więcej spotkań w tym obiekcie. Wisła ostatnio na spotkanie do Sport Areny nie przyjechała. Może tym razem się uda.