Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Ktoś, kto zobaczy rezultat waszego ostatniego spotkania, a nie obejrzał go, może pomyśleć, że 0:3 z ŁKS-em Commercecon Łódź to była szybka historia. A przecież tak nie było, bo każdy set przegrany do 23.
Izabela Lemańczyk, libero DPD Legionovii Legionowo: Patrząc na wynik to każdy set był na styku i mogłyśmy to przechylić na naszą stronę. Muszę dodać, że to był nasz fatalny mecz w przyjęciu i ataku, bo skuteczność miałyśmy bardzo złą. Przy takiej naszej bardzo przeciętnej grze grałyśmy jak równy z równym. A to oznacza, że mamy jeszcze sporo zapasu i mam nadzieję, że uaktywnimy je już w środę. Czasu mamy niewiele, żeby się pozbierać.
Zobacz galerię z meczu ŁKS Commercecon Łódź - DPD Legionovia Legionowo
Po meczu w Łodzi trener Alessandro Chiappini wziął was na "pogadankę" jeszcze na środku boiska. To była rozmowa taka motywująca?
Chciałyśmy jak najszybciej przeanalizować naszą grę na gorąco. W naszym odczuciu nie wyglądało to najgorzej, a gdy spojrzałam w statystyki, to okazało się, że było troszkę słabiej. Na pewno mamy o czym myśleć, ale nie możemy sobie całkowicie zaprzątać tym głowy, bo za chwilę kolejne granie.
Pamiętam ogromną radość po pokonaniu Wisły Warszawa w grudniu i uśmiechy z trzeciego miejsca po pierwszej rundzie. Skrzydełka, na których się unosiłyście, opadły?
W ogóle myślę, że wszystkie zespoły w lidze ta przerwa wybiła z rytmu. Żałowałyśmy, że akurat wtedy nastała, bo byłyśmy w gazie i akurat grało nam się świetnie. Nie zmienia to faktu, że teraz ma być inaczej. Mecz z BKS-em uważam za bardzo istotny dla nas, bo podniosłyśmy się po porażce do 10 w trzecim secie. To jest niesamowicie ważne, by drużyna potrafiła się podnieść. Jestem z tego niesamowicie dumna, że zrobiłyśmy to przed własną publicznością.
ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii
W Łodzi się nie udało.
Tym razem przytrafiła się porażka, lecz nie da się ukryć, że na trudnym terenie. Atmosfera w Łodzi na meczach ŁKS-u jest fantastyczna. Nikomu w Sport Arenie nie gra się łatwo. W dalszej części sezonu żaden z zespołów nie będzie miał prostego zadania w meczach z mistrzem Polski.
Z jednej strony cel minimum to szóstka, ale z drugiej to miejsce w czwórce was nakręca. Fajnie byłoby to utrzymać, prawda?
Założenie miałyśmy takie, ze miałyśmy być w szóstce, a póki co po pierwszej rundzie rotujemy się między trzecim a czwartym miejscem. Ale faktycznie, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Cieszę się z tego, że mój zespół wie, że nie może się nikogo bać. Grałyśmy już z każdym przeciwnikiem co najmniej raz.
Czytaj też: Justyna Łukasik: Kilka zespołów podrażniłyśmy w pierwszej rundzie
I to nie są puste słowa, bo mistrza i wicemistrza w swojej hali pokonałyście, a z Chemikiem i Developresem przegrałyście po tie-breakach.
Tak! Walczyłyśmy z każdym, bo każdy jest w naszym zasięgu, a my wiemy, nad czym pracować. Nawet po porażce 0:3 w Łodzi patrzę optymistycznie, bo potencjał w zespole jest bardzo duży.
Wy coś "musicie" w tym sezonie? Czy tylko "możecie"?
Nic nie musimy, ale jesteśmy na tyle ambitnym zespołem, że po prostu chcemy. Jesteśmy na tyle ambitnym zespołem, że bardzo chcemy trenować. To też się rzadko zdarza. To ekipa, która świetnie pracuje. Liczę, że to będzie procentować. Nie chcę powiedzieć, że sezon jest długi, bo w lutym kończy się faza zasadnicza, więc trzeba się spiąć. Mam nadzieję, że te dobre momenty dla nas jeszcze przyjdą.